czwartek, 27 czerwca 2013

Joanna - Kawowe masło do ciała

Masła do ciała uwielbiam, a szczególnie uwielbiam stosować je zimą. Latem stawiam na coś lżejszego, ponieważ moja skóra jest normalna i nie wymaga mocnego odżywiania w takie ciepłe dni jak teraz. 
Masła Joanny znam nie od dziś, zużyłam trochę opakowań o zapachu kawowym, waniliowym i truskawkowym i ostatnimi czasy naszła mnie na nie ochota. Właśnie kilka dni temu zużyłam je do samego końca dlatego też dzisiaj zapraszam Was na recenzję kawowego masła do ciała od Joanny.


OD PRODUCENTA
 Kawowe masło do ciała Naturia o aromatycznym zapachu zapewnia doskonałą pielęgnację skóry. Nadaje jej wyjątkową miękkość i elastyczność, pozostawia ją gładką i miłą w dotyku. Specjalnie opracowana receptura zawiera odżywcze masło Shea i stymulujący ekstrakt z kawy.
Sposób użycia: Niewielką ilość masła rozprowadzić równomiernie na skórze i pozostawić do wchłonięcia.

SKŁAD


MOJA OPINIA


Opakowanie
Masło do ciała znajduje się w plastikowym, zakręcanym opakowaniu. Lubię tego typu opakowania ponieważ można bez problemu zużyć kosmetyk do samego końca, nie trzeba niczego rozcinać. Wizualnie opakowanie niby jest proste ale każda z 3 wersji w sklepach jakoś przyciąga mój wzrok.
A ziarenka i filiżanka kawy na tym konkretnym opakowaniu sprawia, że od razu mam ochotę się jej napić.
Jest jednak jedna rzecz, której w tym opakowaniu nie lubię. Otóż producent nie pomyślał o tym, żeby zabezpieczyć masło folią w środku czy na zewnątrz, przez co można je w sklepie bez problemu odkręcić
i włożyć w nie paluchy. Już nieraz się z takimi czynnościami spotkałam a ja pewnie jak większość z Was jestem tego typu zachowań przeciwniczką.


Konsystencja, wydajność
Masło do ciała z Joanny ma taką trochę budyniową konsystencję i zdecydowanie należy do tych bardziej miękkich. W niczym nie przypomina ono takiego twardego, zbitego masła, z czego ja akurat się cieszę bo za taką konsystencją nie przepadam.
Jeśli chodzi o wydajność to na jakieś niecałe 3 tygodnie mi to masełko wystarczyło.
 

Zapach
Uwielbiam kawę i wszystko co z nią związane, dlatego też zapach ten przypadł mi bardzo do gustu.
Jest on troszeczkę słodkawy ale absolutnie nie jest ciężki ani mdły. Bardziej to masło przypomina mi zapachem latte albo jakiś kawowy deser niż taką typową czarną kawę. I muszę w tym miejscu wspomnieć, że często zdarzało mi się odkręcać ten produkt i go po prostu wąchać.


Działanie
W tym miejscu muszę zaznaczyć, że moja skóra na ciele jest raczej normalna i nie mam z nią większych problemów, dlatego też nie wiem jak sprawdziłby się ten produkt na skórze suchej. Skóry normalne powinny być z tego masła zadowolone, ja z pewnością jestem, zużyłam już sporo opakowań tych maseł z Joanny a to o czymś świadczy :)
To co podoba mi się w tym maśle to jego budyniowa konsystencja, dzięki której rozprowadzenie go na ciele nie stanowi żadnego problemu. Ponadto produkt ten dosyć szybko się wchłania pozostawiając na skórze delikatny film, ale w żadnym wypadku nie jest on klejący. Skóra jest po nim miękka i gładka w dotyku i w przypadku skóry normalnej - dobrze nawilżona. No i oczywiście przyjemnie pachnąca.
Stosowałam ten produkt raz dziennie, po wieczornej kąpieli i nie potrzebowałam w ciągu dnia dodatkowej dawki nawilżenia.

Podsumowanie
 Moja skóra polubiła się z masłami do ciała z Joanny i systematycznie do nich wracam. Mają przyjemne zapachy, fajną konsystencję, dość szybko się wchłaniają i dobrze się sprawują w przypadku skóry normalnej. No i oczywiście są tanie co także jest ich niewątpliwym plusem.

- pojemność: 250 g
- cena: ok. 9 PLN (ja kupiłam na promocji za 5 PLN)
- dostępność: SuperPharm, drogerie osiedlowe


poniedziałek, 24 czerwca 2013

Kolorowe paznokcie :)

Ostatnio na moje urodziny postanowiłam 'zaszaleć' i pomalować paznokcie, każdy na inny kolor. Do tej pory nigdy tego nie robiłam bo jestem raczej zwolenniczką paznokci jednokolorowych, ale efekt taki bardzo mi się spodobał i stwierdziłam, że od czasu do czasu latem będę stawiać na kolorowe paznokcie :)

Nie będę już dłużej się rozpisywać - pokażę Wam jak wyglądały moje urodzinowe paznokcie.











Lakiery jakie użyłam do stworzenia tego mani możecie zobaczycie na zdjęciach poniżej.



I jak? Podobają Wam się takie kolorowe paznokcie czy nie bardzo?
Ja raczej nie byłam zwolenniczką tego typu paznokci, jednak na żywo efekt mi się spodobał :)

Natalia

piątek, 21 czerwca 2013

Urodzinowe prezenty cz.1 :)

Dzisiaj niestety albo i stety jest ten dzień, gdzie przybyło mi lat i stuknęła 28 ;) Poświętować sobie nie poświętuję za bardzo bo cały czas jestem chora, ale odbiję to sobie później, jak będę w stanie wreszcie cokolwiek przełknąć przez gardło.

Pomimo jednak tych chorobowych niedogodności chciałam Wam pokazać co wybrałam sobie na urodziny jako prezent od męża oraz co dostałam w prezencie od mojej koleżanki Asi, którą serdecznie pozdrawiam. Za jakiś czas ukaże się post z drugą częścią prezentów od mojej siostry i mojej mamy, a w zasadzie pokażę Wam co sobie kupiłam za pieniądze które od nich dostałam - czekam na przesyłkę, dlatego też zamieszczę dwie takie notki albo połączę drugą razem z czerwcowymi zakupami, których jest niewiele.

No dobra, dość mojego gadania ;) Zacznę od prezentów od męża.

Minti Shop


Muszę powiedzieć, że jak zobaczyłam jak w minti pakują zakupione produkty, to aż mi się buzia sama na ten widok uśmiechnęła i żal było zaglądać do środka. Jestem tym sklepem jak i szybkością obsługi naprawdę zachwycona i śmiało mogę go Wam polecić.


Pędzle do makijażu Hakuro
Długo wahałam się między pędzlami Hakuro a RT, w końcu postawiłam jednak na te i mam nadzieję, że będę z nich zadowolona. Od lewej: pędzel do różu i bronzera h24, pędzel do pudru h55, pędzel do podkładu h50s i pędzel do różu i bronzera h21.


Barry M
O lakierze żelowym z Barry M robiłam notkę dokładnie w środę (klik), nie mogłam się powstrzymać i użyłam go przed urodzinami :) Oprócz lakieru kupiłam także szminkę Touch of Magic, czyli tę zieloną, która w zależności od koloru ust przyjmuje różne odcienie. U mnie na ustach jest to dosyć mocna fuksja - a liczyłam na jasny róż ;)


Batiste
Bardzo lubię suche szampony Batiste, dla mnie są najlepsze. Postanowiłam wypróbować jakąś nową wersję, która niby ma wzmacniać włosy i je nabłyszczać. 

Farmona


Ponieważ nigdzie nie mogłam znaleźć tych małych peelingów w drogeriach ani wcierki Jantar, to postanowiłam złożyć zamówienie przez stronę internetową sklepu Farmony -> klik. Od lewej: olejek do kąpieli wiśnia&porzeczka, peeling do ciała jeżyna&malina, wiśnia&porzeczka i melon&arbuz oraz odżywka do włosów i skóry głowy Jantar.

I to by było chyba na tyle jeśli chodzi o prezenty, które wybrałam sobie od męża.
Teraz pokażę Wam co dostałam od mojej koleżanki Asi.








Asiu, bardzo dziękuję raz jeszcze - zrobiłaś mi ogromną niespodziankę :*

Muszę powiedzieć, że pomimo tego, że w dniu swojego święta jestem chora, to jestem naprawdę szczęśliwa. Szczęśliwa nie z powodu masy prezentów (choć z tego powodu także bardzo się cieszę), ale dlatego że otaczają mnie wspaniałe osoby, na które naprawdę mogę liczyć w każdej sytuacji.

I Wam także bardzo dziękuję za to, że ze mną jesteście, bo napełniacie mnie siłą i pozytywną energią, która od Was bije.

Miłego dnia!
Natalia

 

środa, 19 czerwca 2013

NOTD: Barry M - Gelly Hi-Shine Nail Paint GNP 5 Blueberry

Ponieważ choroba na dobre powaliła mnie i dziecko to przychodzę dzisiaj do Was znowu z notką lakierową. Jedyne o czym teraz marzę to leżeć w łóżku i spać, oprócz gorączki i mocnego bólu gardła bolą mnie także wszystkie kości i mięśnie i czuję się jakbym dostała czymś po głowie. I jeszcze do tego wszystkiego katar, więc bez chusteczek nigdzie się po domu nie ruszam. Moje dziecko ma to samo, więc jak ono śpi to śpię i ja, jak nie śpi to i ja muszę być na nogach. Mam jednak nadzieję, że do końca tygodnia będzie dobrze i wtedy będę mogła się zabrać za recenzje produktów.

Dzisiaj chciałam Wam pokazać lakier, który jeśli chodzi o kolor i trwałość jest moim zdecydowanym ulubieńcem. Mowa będzie o lakierze Gelly Hi-Shine GNP 5 Blueberry z firmy Barry M.


Za każdym razem, kiedy mam ten lakier na paznokciach mam wrażenie, jakby gościło na nich niebo. Kolor lakieru jest śliczny, taki niebieściutki jak niebo - bardzo długo takiego koloru właśnie szukałam. I w końcu znalazłam.

Tak jak napisałam wcześniej pod względem koloru oraz trwałości lakier ten zalicza się do moich letnich ulubieńców. Na moich paznokciach razem z topem przetrwał 5 dni co jest naprawdę zadziwiającym efektem (jak na moje paznokcie oczywiście). Niestety aplikacja nie jest zbyt przyjemna, ponieważ pędzelek jest cienki i długi a lakier może nie aż tak bardzo gęsty ale raczej z tych gęstych niż z rzadkich. Do pełnego krycia potrzebne są 2 grubsze warstwy lakieru lub 3 cieńsze, jednak trzeba paznokcie pokrywać szybko bo lakier tak jakby momentalnie zastyga. Kolor lakieru jednak wynagradza mi ten trud malowania.

Na paznokcie nałożyłam warstwę bazy z Essie Fill The Gap!, 2 grubsze warstwy lakieru Barry M oraz top coat Essie Good To Go.












I jak Wam się podoba ten kolor?
Mi naprawdę bardzo przypadł do gustu i odkąd go dostałam to już 3 razy gościł na moich paznokciach i na pewno jeszcze nie raz na nich zagości :)

Lakier ten kupiłam w sklepie internetowym mintishop za 19,65 PLN. 
I z tego co widziałam pojawiły się teraz nowe, letnie odcienie.
Mam na nie ochotę :)

Natalia

 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Sobotnie zakupy + Golden Rose Holiday nr 65

Pewnie zdążyłyście zauważyć, że ostatnimi czasy mało mnie na blogu. Przez końcówkę ubiegłego tygodnia oraz cały weekend byłam zabiegana a teraz moje dziecko ma 40 stopni gorączki a ja niewiele mniej bo 39. Czeka mnie dzisiaj wizyta z synkiem u lekarza a kiedy mi się uda do swojego lekarza dotrzeć to nie mam zielonego pojęcia.

Nie mam dzisiaj siły na napisanie długiej notki bo gorączka daje się we znaki i oczy same mi się zamykają, dlatego też przychodzę do Was z notką zakupową (o dziwo mało kosmetyczną) oraz ze zdjęciami lakieru do paznokci nr 65 z serii Holiday z firmy Golden Rose.

Zacznę najpierw od zakupów, które poczyniłam w sobotę w Fashion House, które mieści się na Szadółkach. Przyznam szczerze, że bardzo dawno tam nie byłam i moje oczy prawie mi z orbit wyszły kiedy zobaczyłam jak to centrum się rozrosło. Żeby zajść do każdego sklepu to potrzebowałabym co najmniej całego jednego dnia, dlatego też wchodziłam do tych sklepów, które znalazły się na mojej liście.

Kazar



Miałam w planach kupić sobie tylko jedną parę szpilek, tę widoczną na pierwszym zdjęciu, ale mojemu mężowi bardzo spodobały się także te drugie, więc kupiłam dwie. Co prawda takich wysokich szpilek jeszcze nie miałam, a szpilki ostatnio nosiłam przed ciążą, czyli jakieś 4 lata temu więc muszę od nowa się nauczyć w nich chodzić. I chodzę sobie po domu co by potem na ulicy się w nich nie zabić. Jedna i druga para kosztowały mnie 200 PLN/parę, podczas gdy w Galerii Bałtyckiej w tym samym sklepie te same buty kosztują ok. 400 PLN/parę.

Mustang


Głównym celem moich zakupów były jeansy. Troszkę mi się ostatnimi czasy przybrało w związku z czym potrzebowałam czegoś co by mnie nie cisnęło w brzuch. Pierwsze kroki skierowałam do sklepu Mustanga i był to dobry wybór. Za jeansy, które kosztują normalnie 279 PLN zapłaciłam 139 PLN.

Big Star


Kolejne jeansy, które wpadły mi w oko a namierzyłam się ich naprawdę całkiem sporo. Dochodzę do wniosku, że chyba jestem typem osoby, której ciężko dogodzić: nie lubię rurek, nie lubię spodni z prostymi nogawkami, nie lubię spodni z wysokim stanem - a tego typu spodni jest teraz najwięcej. Najlepiej się czuję w spodniach szerszych od góry abo z minimalnie rozszerzanymi nogawkami. I takie też po ciężkich zmaganiach udało mi się znaleźć. Za te konkretne jeansy zapłaciłam 99,90 PLN :)


I ostatnia para jeansów, które z całej trójki podobają mi się najbardziej. A ich cena spodobała mi się jeszcze bardziej: były przecenione z 209 PLN na 69,90 PLN. I jak tu nie lubić Fashion House'a :)

Oczywiście chodząc po różnych sklepach w oczy rzuciła mi się naprawdę dobrze zaopatrzona drogeria kosmetyczna. I nie byłabym sobą, gdybym do niej nie wstąpiła, ale wyszłam z niej tylko z tym, czego naprawdę szukałam, czyli z lakierami do paznokci GR z serii Holiday. Były także lakiery 'piórkowe' i żałuję, że na żaden z nich się nie skusiłam, ale mąż mnie popędzał. Każdy z tych lakierów kosztował 15,90 PLN/szt.


I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje sobotnie zakupy :)
Oczywiście inne zakupy w czerwcu także poczyniłam, ale pokażę je pewnie pod koniec miesiąca, a teraz przejdę do drugiej części notki - lakierowej.

Na lakiery do paznokci z GR z serii Holiday polowałam odkąd zaczęły się pojawiać ich zdjęcia na blogach. Niestety na żadnym stanowisku GR tych piasków jeszcze nie mieli. Miałam więc zamiar zamówić je przez stronę internetową, aż w sobotę przez czysty przypadek udało mi się je dorwać w drogerii w Fashion House.
Na pierwszy ogień poszedł lakier o nr 65.



O mojej miłości do lakierów piaskowych z pewnością wiecie. Co prawda posiadam piaski tylko z firmy p2, ale naprawdę uważam, że są to jedne z ładniejszych piasków, jakie zostały wypuszczone ostatnio na rynek. Firma Golden Rose proponuje nam lakiery do paznokci o matowym wykończeniu, które zapewniają efekt cukrowej posypki oraz lakiery piaskowe - brokatowe. Podczas zakupów zdecydowałam się na wersję bezbrokatową, aczkolwiek z pewnością któryś piasek z brokatem jeszcze kupię.

Lakier do paznokci o nr 65 to piękny, żywy róż. Na żywo dużo ładniej prezentuje się niż na zdjęciach, musicie mi uwierzyć na słowo. Do pokrycia paznokci w zupełności wystarczyły 2 warstwy, lakier jest odpowiedniej konsystencji i nie wylewa się na skórki. Pędzelkiem dobrze się maluje a lakier dość szybko wysycha, ukazując po wyschnięciu efekt cukrowej posypki, który szalenie mi się podoba. 
Myślę, że warto w tym miejscu także dodać, że paznokcie mimo iż są lekko chropowate to nie haczą o ubrania.

Na paznokcie nałożyłam warstwę bazy mineralnej Paese oraz 2 warstwy lakieru do paznokci GR Holiday o nr 65.
Na zdjęciach na jednym paznokciu zobaczycie na pewno czarną nitkę, która mi się do niego przyczepiła a którą ja zauważyłam dopiero przy obróbce zdjęć. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)










Podoba Wam się taki kolor i efekt na paznokciach czy nie za bardzo?
Bo ja przyznam szczerze, że jestem tym lakierem oczarowana.

Pozdrawiam Was serdecznie i uciekam do łóżka!
Natalia


LinkinWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...