wtorek, 31 grudnia 2013

NOTD: Golden Rose Rich Color nr 16 i Jolly Jewels nr 106

Witam Was Kochani po raz ostatni w 2013 roku :) Dzisiaj miał być wpis denkowy, ale ponieważ zabrakło mi czasu na jego przygotowanie, to chciałam Wam pokazać dwa mani: przedsylwestrowe i sylwestrowe. Co prawda sylwestrowe mani miało wyglądać trochę inaczej, ale również na jego przygotowanie zabrakło czasu, więc poszłam na łatwiznę ;)

W roli głównej w mani przedsylwestrowym występuje lakier do paznokci Golden Rose z serii Rich Color o nr 16, czyli piękny granacik.


Tak jak i wszystkie pozostałe lakiery z tej serii, tak i ten konkretny ma szeroki pędzelek, którym dobrze się maluje paznokcie. Wystarczą 3 ruchy i płytka paznokcia jest ładnie pokryta. Pierwsza warstwa już dosyć dobrze kryje bez żadnych smug, ale ja dla zasady nałożyłam drugą, choć przy nakładaniu drugiej warstwy trzeba uważać i robić to szybko bo lakier zastyga i uniemożliwia poprawki. Nie ukrywam, że jest to trochę denerwujące, szczególnie dla osób takich jak ja - czyli lubiących coś poprawiać w międzyczasie. Jeśli chodzi o samą konsystencję lakieru to jest ona bardziej z tych gęstych i osoby wprawione w nakładaniu ciemnych lakierów nie powinny mieć problemu z brudzeniem skórek (ja przy ciemnych lakierach wiecznie sobie najadę na skórki :/). Trwałość lakieru jest dobra ponieważ z topem wytrzymał 3 dni i właśnie 3 dnia zaczął mi odpryskiwać na końcówkach.

Na paznokcie nałożyłam primetime + bonder od Orly, dwie warstwy granatowego lakieru do paznokci Golden Rose Rich Color nr 16 oraz top coat Essie GTG. Na palcu serdecznym zobaczyć zaś możecie dodatkowo jedną warstwę lakieru Golden Rose Jolly Jewels o nr 106.










Kolor lakieru o nr 16 bardzo mi się podoba i pomimo troszkę problemowej aplikacji na pewno będzie często gościł na moich paznokciach. Ostatnio bardzo polubiłam ciemne kolory :)

***
Jak już wspominałam na wstępie, mani sylwestrowy miał wyglądać troszkę inaczej. Nie mając jednak zbyt wiele czasu na jego przygotowanie postanowiłam dołożyć lakier do paznokci Golden Rose Jolly Jewels o nr 106 na pozostałe paznokcie, pomalowane uprzednio na kolor granatowy. Efekt bardzo mi się podoba, aczkolwiek nie na co dzień.






Muszę przyznać, że wersja granatowa z jednym ozdobionym paznokciem bardzo podoba mi się w noszeniu na co dzień, natomiast w sylwestra lubię wszelkiego rodzaju błyskotki na paznokciach więc druga wersja również przypadł mi do gustu. A jak Wam się podobają te mani?

***
Kochani! Życzę Wam wspaniałej i niezapomnianej zabawy sylwestrowej spędzonej w gronie przyjaciół/rodziny oraz Szczęśliwego Nowego 2014 Roku! 

Natalia

PS. Zapraszam Was także na mój Instagram -> klik lub szukajcie nicka ruda2106 :) 

 

piątek, 27 grudnia 2013

NOTD: p2 Color Victim nr 500 Eternal :)

Witajcie po świętach :)

Jak Wam minął okres świąteczny? Mi bardzo miło, chociaż całe święta miałam wyjazdowe :) I mimo tego, że święta uwielbiam to cieszę się, że już się skończyły. Ta ilość jedzenia mnie autentycznie wykańcza.

Dzisiaj przychodzę do Was z notką, a właściwie ze zdjęciami mani poświątecznego,  które gosci obecnie na moich paznokciach. I mam zamiar powtórzyć to mani na sylwestra, tyle że w trochę innej wersji. Do jego zrobienia użyłam głównie lakieru p2 z serii Color Victim o nr 500 i nazwie Eternal, czyli lakieru koloru czarnego.


Do czarnego lakieru do paznokci podchodziłam jak pies do jeża. Od bardzo długiego czasu chodził mi po głowie, podobal mi się u wszystkich dookoła, ale jakoś nie mogłam się na niego skusić. Któregoś dnia jednak postanowiłam się przełamać a ponieważ bardzo lubię lakiery p2 to właśnie on trafił w moje łapki. 

Lakier z p2 ma średni pędzelek, ani nie jest on gruby ani przesadnie cienki. Dobrze maluje mi się nim paznokcie. Konsystencja lakieru nie jest ani za gęsta ani za rzadka, jest w sam raz. Jeśli nie nałoży się zbyt dużej ilości lakieru na pędzelek to nie będziecie się musiały martwić o zalane skórki. 
Lakier z p2 w czarnym kolorze kryje dobrze przy 2 cienkich warstwach, dobrze się zmywa ale niestety na moich paznokciach po 1 dniu zaczęły pojawiać się odpryski, mimo użycia top coatu :( Gdyby nie to to byłby lakier ideał. 

Na poniższych zdjęciach zobaczycie dwie warstwy lakieru p2 z serii Color Victim nr 500 i nazwie Eternal, a na jeden palec dodatkowo nałożyłam glitter z p2. Pod lakierem kolorowym oczywiście znalazła się baza a na wierzchu top coat Kwik Kote z Kinetics.










Czarny lakier bardzo mi się podoba na moich paznokciach i będzie na nich gościł jeszcze nie raz. W sylwestra planuję repetę - z glitterem nałożonym na wszystkie paznokcie, w końcu wszelkie błyskotki są w tym dniu pożądane ;) Jeśli znacie czarne lakiery o lepszej trwałości to dajcie mi proszę znać w komentarzach.

Natalia

 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Grudniowe nowości :)

Ostatnio jak zapewne zdążyliście zauważyć mało mnie na blogu, i na swoim i na Waszych. Spowodowane jest to tym, że mój mąż wreszcie po dwóch latach nieustannej pracy mógł wziąć urlop i to aż 3 tygodniowy :) Korzystamy więc z tego urlopu i spędzamy razem tyle czasu ile tylko możemy, stąd też wynika moja nieobecność i na blogu i ogólnie w internecie, bo przy komputerze jest mnie bardzo mało.

Postanowiłam jednak wygospodarować trochę czasu i pokazać Wam nowości, które trafiły w moje łapki w grudniu. Jeśli jesteście ciekawi moich zakupów to zapraszam do dalszej części notki :)

The Body Shop

Celem mojej wizyty w TBS była edycja świąteczna, ale przy okazji wpadły mi w ręce produkty z serii Rainforest do włosów przetłuszczających się: szampon i odżywka. Odżywkę bardzo polecała Iwetto, a że ja lubię sięgać po "duety" to przygarnęłam jeszcze szampon. Jeden i drugi produkt są w fazie testów i na pewno za jakiś czas pojawi się o nich recenzja.


Skoro mowa o świątecznych nowościach, to po powąchaniu wszystkich dostępnych wariantów zdecydowałam się w końcu na waniliowe masło do ciała. Poszłam z zamiarem zakupu 'piernikowego', ale jakoś waniliowe bardziej mi się spodobało. Jako gratis do zakupów mogłam sobie wybrać dowolny żel pod prysznic, zdecydowałam się więc na kremowy żel o zapachu masła kakaowego.

Yves Rocher

Do YR poszłam oczywiście, żeby przygarnąć coś z kolekcji świątecznej. Żeli pod prysznic i smarowideł do ciała mam całą masę, więc postawiłam na mydła do rąk w płynie: malina z czekoladą oraz pomarańcza z czekoladą. Jeden i drugi wariant zapachowy przypadł mi do gustu, natomiast wersji z pistacją nawet nie powąchałam bo się rozeszła. Oprócz mydeł do rąk do koszyczka wpadła mi także pomadka nabłyszczająca voile brillance o numerze 05 i nazwie liczi. 


Jako gratis do zakupów dostałam takie dwa urocze świeczniki, a że ja tego typu rzeczy wręcz uwielbiam, to od razu wylądowały u mnie na stolikach :)

Sephora

Odkąd w listopadzie zamówiłam sobie przez internet balsam do rąk Pat&Rub z serii otulającej to się z nim nie rozstaję. Ta seria ma wyjątkowo obłędny zapach! Korzystając z dni Vip w Sephorze postanowiłam dokupić sobie jeszcze jedną sztukę tego produktu oraz masło do ciała również z serii otulającej. Chciałam przygarnąć jeszcze scrub ale nie było. Dodatkowo dorzuciłam jeszcze, a w zasadzie mąż dorzucił, komplet olejków do kąpieli.

Rossmann

Do Rossmanna wstępowałam dwa razy. Za pierwszym kupiłam tylko zestaw podręczny do szycia, czego wiecznie mi w torebce brakowało oraz piaskowy sreberko od Lovely. Miałam go na paznokciach i jestem nim oczarowana. Zrobiłam także zdjęcia ale niestety wyszły nieostre :(.


Za drugim razem kupiłam również dwa produkty. Pierwszym z nich jest elektryczny pilnik do stóp Velvet Smooth z firmy Scholl. Chodził mi po głowie od kiedy tylko go wypatrzyłam. Póki co raz był w użyciu więc się na jego temat nie wypowiem.


Drugim produktem jest podkład do twarzy Glam&Matt z firmy Lirene w odcieniu 02 Natural. Tyle osób po wstępnych testach wypowiadało się na jego temat pozytywnie, że postanowiłam i ja ten produkt także wypróbować, w szczególności, że mój poprzedni podkład dobił dna. Używam go od jakiś 2 tygodni i póki co mam bardzo mieszane uczucia, przeważające bardziej na "nie".

Intensywne serum rewitalizujące z Bioliq zamówiłam w aptece internetowej doz.pl, ponieważ tam miało najlepszą cenę. Skusiłam się na nie po przeczytaniu recenzji u Beauty_Station.

Ikea

Do Ikei lubię jeździć, ale nie za często. Nie lubię sklepów w których jest tłoczno i gdzie trzeba się często przepychać, a niestety Ikea w Gdańsku do takich właśnie należy. Korzystając jednak z okazji i bycia na zakupach w pobliżu tego sklepu - postanowiłam kupić kilka rzeczy. Dorwałam w końcu biały lampion na który polowałam już od jakiegoś czasu. Wiecznie były wszystkie kolory tylko nie biały. Dodatkowo dorzuciłam jeszcze dwa świeczniki (nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła), a oprócz tego także foremki do pierników, patelnię do naleśników, miskę i jeszcze kilka innych drobiazgów, które nie załapały się na zdjęcia.

Różności

Kolejny świecznik do kolekcji, tym razem w kształcie domku z piernika, kupiony chyba w jakimś hipermarkecie, jeśli mnie pamięć nie myli.

W Home&You z kolekcji świątecznej, kupiłam taki oto kubek -> klik. Niestety na zdjęcie się nie załapał bo wiecznie zapominam je pstryknąć, natomiast herbatę piję z niego codziennie :)


Mój ostatni, aczkolwiek jak dla mnie najważniejszy zakup to kalendarz dzienny Moleskine na rok 2014 oczywiście. Długo się zastanawiałam nad kalendarzem, ponieważ do tej pory nie mogłam znaleźć takiego, który w 100% by mi odpowiadał, aż wreszcie w tym roku znalazłam dla siebie terminarz idealny :) 


To by było na tyle jeśli chodzi o moje grudniowe zakupy. Pokażę Wam jeszcze paczuszkę, którą otrzymałam od mojej kochanej Anetki :*


Tak prezentuje się całość paczuszki, natomiast na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć dobroci, jakimi obdarowała mnie Anetka z bliska ;)




Anetko, raz jeszcze bardzo Ci dziękuję :* Sprawiłaś mi ogromną niespodziankę i wywołałaś szeroki uśmiech na mojej twarzy :)

***
Kochani, korzystając z okazji chciałabym Wam życzyć zdrowych i wesołych Swiąt Bożego Narodzenia spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze oraz oczywiście bogatego Gwiazdora :) Mnie i mojego męża w tym roku odwiedził nieco szybciej i przyniósł jeden wspólny prezent, Was na pewno także odwiedzi.

Natalia

 
 

piątek, 13 grudnia 2013

Balea - Oczyszczający szampon do włosów

Jakiś czas temu, w moim wrześniowym denku, pojawił się głęboko oczyszczający szampon do włosów z serii Professional z firmy Balea. Część z Was była ciekawa tego szamponu, dlatego, późno bo późno, ale postanowiłam napisać o nim kilka słów.
OD PRODUCENTA:
Głęboko oczyszczający szampon do włosów Balea delikatnie aczkolwiek skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy. Formuła szamponu zawierająca czystą wodę lodowcową, mentol oraz łagodne środki powierzchniowo czynne pozwala usunąć nadmiar sebum z powierzchni włosów. Nie zawiera silikonów.
Sposób użycia: Delikatnie wmasować w mokre włosy, pozostawić na chwilę i dokładnie spłukać.

SKŁAD: 
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Sodium Chloride, Glycerin, Panthenol, Zinc Sulfate, Betaine, Menthol, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Coco-Glucoside, Laureth-2, Citric Acid, Lactic Acid, Sodium Benzoate.

MOJA OPINIA O PRODUKCIE
OPAKOWANIE:
Głęboko oczyszczający szampon do włosów umieszczony został w dosyć miękkiej, plastikowej tubce. Tubka ta zamykana jest na 'klik' i przez cały czas stoi 'na głowie' dzięki czemu szampon cały czas spływa na dół i jest przygotowany do opuszczenia opakowania. A opakowanie jest na tyle miękkie, że pozwala zużyć szampon praktycznie do samego końca, bez konieczności używania nożyczek i rozcinania. 
KONSYSTENCJA, KOLOR:
Szampon jest przezroczysty i ma dosyć rzadką, taką jakby żelową konsystencję. Myślałam, że będzie słabo się pienił, ale byłam w błędzie ponieważ pieni się naprawdę rewelacyjnie (a ja mocno pieniące się szampony bardzo lubię).
Do tego wszystkiego jest dosyć wydajny i stosowany 1-2 razy w tygodniu starcza mi naprawdę na długo.
ZAPACH:
Nie umiem porównać tego zapachu do czegoś konkretnego. Mogę tylko powiedzieć/napisać, że zapach jest dosyć orzeźwiający i przyjemny. Wyczuwam w nim odrobinę mentolu, ale nie jest on ani mocny ani nachalny (ja osobiście za tym składnikiem w kosmetykach nie przepadam).
DZIAŁANIE:
Kupiłam go z nastawieniem "spróbuję, może coś zdziała, ale na nic się nie nastawiam", a w użyciu mam już 2 lub 3 opakowanie tego szamponu. Używam go mniej więcej 1-2 razy w tygodniu choć myślę, że w przypadku włosów mocno przetłuszczających się (które ja niestety posiadam) sprawdziłby się także przy codziennym myciu, ponieważ oprócz tego, że bardzo dobrze oczyszcza zarówno włosy jak i skórę głowy to ich nie przesusza. Tak jak zaleca producent - pozostawiam go na jakieś 2-3 minuty na włosach i następnie spłukuję. Włosy po jego użyciu są dosłownie skrzypiące
i czuć, że naprawdę są czyste. Co prawda szampon plącze włosy (przynajmniej moje) i bez odżywki ani rusz, ale dzięki niemu mogę sobie pozwolić na mycie głowy co drugi dzień, a dla mnie to duży sukces. Wracam do niego jak tylko się kończy i myślę, że będę wracać nadal choć teraz kupiłam na próbę szampon oczyszczający z TBS.
PODSUMOWANIE:
Głęboko oczyszczający szampon do włosów z firmy Balea faktycznie dobrze oczyszcza zarówno włosy jak i skórę głowy, a przy tym jest delikatny. Dobrze się pieni, ma przyjemny zapach i jest wydajny. A do tego wszystkiego jest całkiem tani, bo za 250 ml pojemność musimy zapłacić 1,45 € czyli ok. 6-7 PLN. Jeśli będziecie kiedyś w DM albo macie dostęp do tych kosmetyków to serdecznie ten produkt polecam.

Natalia


środa, 11 grudnia 2013

NOTD: Essie - Smokin Hot

Lakierów Essie w swoich zbiorach nie mam zbyt wiele. Do grudnia miałam całe 2 buteleczki (+top coat GTG), teraz mam ich "aż" 5 :) Być może miałabym ich więcej, ale do tej pory jakoś mnie te lakiery nie kręciły i przechodziłam obok nich obojętnie. Dopiero kiedy trafiłam na bloga Karotki to zaczęłam się Essiakami interesować.

Lakier Essie w kolorze Smokin Hot wypatrzyłam na filmiku Nissiax83, podobnie jak i Bordeaux. I jak tylko go zobaczyłam to wiedziałam, że będzie mój, a że akurat koło mnie otworzyli Hebe i była promocja na lakiery Essie to żal było go nie kupić.


Jak na wersję europejską przystało, lakier posiada szeroki i naprawdę bardzo wygodny pędzelek. Na początku do tych pędzelków nie mogłam się przyzwyczaić ponieważ preferowałam cienkie, natomiast teraz zdecydowanie bardziej wolę te szerokie. Konsystencja lakieru jest dosyć rzadka, ale lakier sam w sobie dobrze rozprowadza się na płytce paznokcia nie zalewając przy tym skórek i kryje po dwóch warstwach. Trwałość na moich paznokciach marna - z top coatem Kwik Kote wytrzymał niecałe 3 dni (trzeciego dnia już miałam spore odpryski), aczkolwiek zauważyłam, że ten konkretny top coat nie przedłuża trwałości lakierów - GTG spisuje się w tym przypadku dużo lepiej.

Na paznokcie nałożyłam tradycyjnie już primetime + bonder od Orly, dwie warstwy lakieru Essie w kolorze Smokin Hot oraz top coat Kwik Kote z Kinetics.










Ostatnie zdjęcie najlepiej oddaje kolor tego lakieru, ponieważ na pozostałych wyszedł on ciemniejszy niż jest w rzeczywistości.


Muszę się przyznać, że ten kolor bardzo mi się podoba i jestem pewna, że często będzie gościł na moich paznokciach. A Wam - podoba się czy nie za bardzo?

Natalia


LinkinWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...