Jako, że zbliża się lato i część z Was na pewno gdzieś wyjeżdża, to postanowiłam Wam przybliżyć produkt, który właśnie wczoraj wykończyłam, a który jest dostępny w drogeriach DM. Nie ukrywam, że dzięki pomocy dobrych duszek (:*) mam dosyć sporo niemieckich kosmetyków, których aktualnie również używam więc pewnie w najbliższym czasie trochę recenzji się ukaże. Dzisiaj natomiast będzie o delikatnym kremie do mycia twarzy dla skóry suchej i wrażliwej z firmy Balea.
OD PRODUCENTA
Delikatny krem do mycia twarzy Balea jest przeznaczony do codziennego, łagodnego oczyszczania twarzy, dla skóry suchej i wrażliwej.
Kremowa emulsja oczyszcza skórę z brudu i zanieczyszczeń a także w sposób delikatny pomaga pozbyć się makijażu.
Odżywcze oleje pomagają utrzymać wilgoć suchej i wrażliwej skórze.
Oczar wirginijski, ekstrakt z melona i miodu oraz witamina E pomagają utrzymać naturalną równowagę.
Produkt jest wegański
Sposób użycia: Rano i wieczorem nanieść niewielką ilość kremu na wilgotną skórę twarzy, rozmasować okrężnymi ruchami a następnie spłukać letnią wodą/
SKŁAD
Sposób użycia: Rano i wieczorem nanieść niewielką ilość kremu na wilgotną skórę twarzy, rozmasować okrężnymi ruchami a następnie spłukać letnią wodą/
SKŁAD
Aqua, Ethylhexyl Stearate , Glycerin, Cetearyl Alcohol, Propylene Glycol, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Stearic Acid, Palmitic Acid, Phenoxyethanol, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Caprylyl Glycol, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum, Cucumis Melo Fruit Extract, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Mannitol, Cellulose, Hydroxypropyl Methylcellulose, Sodium Hydroxide, Carbomer, Alcohol Denat, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool, Cl 77491.
MOJA OPINIA
Opakowanie
Krem do mycia twarzy zamknięty jest w miękkiej tubce wykonanej z tworzywa i zamykanej na klik. Można wydobyć go praktycznie do samego końca, choć ja, żeby wydłubać resztki oczywiście pokusiłam się o rozcięcie tubki. Nie wiem dlaczego, ale opakowania produktów Balea czy Alverde wizualnie bardzo mi się podobają i przyciągają mój wzrok - w tym przypadku jest tak samo. Niby opakowanie jest proste, ale coś w sobie ma.
Zapach
Bardzo przyjemny, taki kremowy. Wyczuwalny aczkolwiek nie aż tak mocno intensywny. I choć w przypadku produktów do mycia twarzy zapachy mi często przeszkadzają - tutaj nie ma to miejsca.
Konsystencja, wydajność
Konsystencja kremu, jak sama nazwa wskazuje jest dosyć gęsta i kremowa. Krem ten zawiera w sobie także takie małe czerwone drobinki (podejrzewam, że jest to witamina E), które rozpuszczają się w trakcie masażu, aczkolwiek absolutnie nie są to drobinki peelingujące.
Jeśli chodzi o wydajność to produkt ten skończył mi się po ok. miesiącu codziennego stosowania, a stosowałam go raz dziennie.
Działanie
Początkowo próbowałam ten krem stosować do demakijażu twarzy, ale niestety - w tym przypadku kompletnie się nie sprawdził. Może i trochę ten makijaż zmywał, ale po umyciu sporo go zostawało na twarzy. Ten sposób więc od razu skreśliłam i postanowiłam go używać do domywania resztek makijażu. W tej roli spisał się bardzo dobrze bo już nie miał całego makijażu do zmycia a jedynie niewielką jego część. Przyznam jednak, że najlepiej używało mi się go rano i tak się do niego przyzwyczaiłam, że autentycznie odczuwam teraz jego brak.
Krem do mycia twarzy jest dosyć gęsty, ale dobrze rozprowadza się na buzi. Nie szczypie w oczy, nie podrażnia mojej skóry i to co mi się w nim najbardziej podoba - po jego użyciu buzia jest naprawdę miękka i gładka w dotyku, jakbyśmy na buzię nałożyły krem. Zero ściągnięcia, zero konieczności od razu przetarcia buzi tonikiem i szukania kremu - tak miłej w dotyku buzi to ja dawno nie miałam.
Podsumowanie
Jest to produkt, który może i nie spełnił wszystkich obietnic producenta, ale mimo tego ja się z nim bardzo polubiłam. Dobrze domywa twarz z resztek makijażu, zanieczyszczeń czy po prostu po nocy np. z kremu. Po jego użyciu skóra jest gładka i miła w dotyku, jak po nałożeniu kremu.
Dla mnie jest to produkt bardzo dobry i ja do niego na pewno wrócę i to już całkiem niebawem ;)
Polecam!
mhmmm..a ja wczoraj domówiłam z DM pare rzeczy i gdybym wiedziała, że jest taki fajny, wzięłabym :)
OdpowiedzUsuńoj, to szkoda, że się moja recenzja nie zgrała w czasie z Twoimi zakupami :(
UsuńCzyli idealny do porannego przebudzenia buzi :)
OdpowiedzUsuńDo porannego przebudzenia buzi idealny :)
Usuńmiałam coś podobnego i również nie sprawdzał się jako samodzielny zmywacz makijażu, ale o poranku bardzo dobrze się sprawdzał :)
OdpowiedzUsuńTakie produkty też są dobre, bo choć w roli do której zostały przypisane się nie sprawdzają, to jako mycie buzi po poranku są bardzo dobre :)
UsuńJa to bym go chciała powąchać, bo coś "czuję",że byłabym zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKornelio, zapach całkiem przyjemny :)
UsuńZdecydowanie wolę micele lub żele :)
OdpowiedzUsuńJa micele i żele także lubię :)
Usuńmoże to jakiś zastępca emulsji z nagietkiem z Alverde?
OdpowiedzUsuńjak będę w DMie na pewno wezmę :) będzie mi brakowało tej nagietkowej emulsji, mam w domu jedną tubkę i cóż oszczędzam ją... być może ten kremik godnie ją zastąpi :)
Kasiu, do emulsji z Alverde tego produktu przyrównać się nie da, emulsja jest o wiele lepsza. Ja na szczęście mam jeszcze 3 opakowania emulsji z Alverde. A na jej miejsce weszła teraz emulsja z rumiankiem bodajże :)
UsuńJa go używam do demakijażu wstępnego :P Tak na wacik spisuje się u mnie najlepiej, bo po kontakcie z wodą zachowuje się właśnie jak krem i tylko mazia, ale nic nie robi :(
OdpowiedzUsuńo, w takiej roli go nie testowałam :)
Usuńnie znam zaciekawił mnie
OdpowiedzUsuńdosyć tani i fajny :)
UsuńBardzo lubię konsystencję kremu i pianki rano :) ten bohater zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJa też Magdo, ja też :))
Usuńja takich kremów/żeli nie używam wcale do zmywania makijażu, jedynie jako takie hmm delikatny peeling, oczyszczenie.
OdpowiedzUsuńja zazwyczaj także używam najpierw miceli a potem doczyszczam resztę żelami :)
UsuńZastosowanie przypomina mi żel micelarny z Biedronki - sam z makijażem radzi sobie kiepsko, ale po demakijażu super domywa resztki! :)
OdpowiedzUsuńTak Kasiu, można zastosowania tych produktów przyrównać :)
UsuńJak skończy mi się Liz Earle to będę musiała go przetestować. Może będzie tańszym odpowiednikiem mojego ulubieńca :)
OdpowiedzUsuńMnie to Liz Earle bardzo kusi :)
UsuńWidzę, że nie jestem osamotniona:) Również mam słabość do opakowań kosmetyków Alverde i Balea. Choć te nie są wyszukane i eksluzywne, potrafią przykuć wzrok:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem co mają w sobie te kosmetyki, że ich opakowania tak przyciągają wzrok. Niby proste, a jednak efektowne :)
UsuńWygląda bardzo ciekawie :) Chętnie kiedyś wypróbuję!
OdpowiedzUsuńŻelu do kąpieli z Balea mogę używać, ale do twarzy bym się obawiała :)
OdpowiedzUsuńlubię kremowe konsystencje, ale teraz stawiam na mydła do twarzy :)
OdpowiedzUsuń