piątek, 31 sierpnia 2012

Hurra :)

Kochane, muszę się Wam czymś pochwalić :)

Wchodzę przed chwilą na swojego maila, patrzę i własnym oczom nie wierzę. Czytałam go aż 3 razy upewniając się czy z moim wzrokiem wszystko jest ok ;) Otóż zakwalifikowałam się do testowania nowego kremu Nutri-Gold Light & Silky - jaśminowa terapia odżywcza od L'Oreal Paris. Pierwszy raz udało mi się załapać do jakiegokolwiek testu, stąd moja ogromna radość.

Tym optymistycznym humorem kończę dzisiejszy dzień.
Dobranoc :)

Ulubieńcy sierpnia

Po wczorajszym denku przyszedł czas na sierpniowych ulubieńców.

Co dla mnie oznaczają 'ulubieńcy'? Dla mnie to pojęcie dotyczy kosmetyków, po które najczęściej sięgałam w danym miesiącu :) Takie produkty możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach. No to jedziemy :)

  • Yves Rocher woda toaletowa Mango&Marakuja. Piękny, typowo letni zapach, w którym jestem wręcz zakochana :) Troszkę słabo z trwałością, bo dość szybko się ulatnia, ale zawsze można go ponownie zaaplikować. Jedyne czego żałuję to to, że była to edycja limitowana. Na całe szczęście udało mi się na ten produkt jak i również żel pod prysznic z tej samej serii załapać.
  • The Body Shop mgiełka do ciała Satsuma. Używam na zmianę z wodą toaletową YR. I także uwielbiam :) Pięknie pachnie pomarańczami, a zapach jest dość intensywny i zdecydowanie dłużej się utrzymuje na ciele. Latem przyjemnie orzeźwia ciało. Na jesień/zimę zakupię wersję waniliową.
  • Farmona mus do ciała Tutti Frutti brzoskwinia&mango. Możecie o nim przeczytać TUTAJ
  • The Body Shop suchy olejek do ciała, twarzy i włosów Mango. Bardzo dobrze sprawdza się latem jeśli chodzi o nawilżanie ciała, pięknie pachnie i zapach przez jakiś czas utrzymuje się na ciele. Rano skóra nadal jest miękka i przyjemna w dotyku. Wchłania się w miarę szybko ale pozostawia troszkę tłustawą lecz nieklejącą powłokę.
  • Joanna z apteczki babubi wygładzający peeling do ciała mleko i miód. Na pewno będzie o nim oddzielna notka, bo na to ten peeling zasługuje. Powiem tylko tyle że: dobrze ściera naskórek, ciało po jego użyciu jest gładkie, jest wydajny i ładnie pachnie :)
  • Bioderma płyn mieralny Sensibio H2O. Do demakijażu oczu rewelacyjny, nie szczypie, nie podrażnia i ładnie wszystko zmywa. Ideał.
  • Biochemia Urody puder bambusowy z jedwabiem i owsem. Używam go i pod puder kolorowy
    i samodzielnie na krem do twarzy i jestem zadowolona z efektu matowienia twarzy. Na pewno będzie o nim notka.
  • Inglot chusteczki matujące do twarzy. Dla mnie najlepsze, używam niezmiennie od długiego czasu.
  • Essence cień do powiek Colour&Shine 08 joyride to jupiter. Piękny zielony odcień często będący na moich powiekach w sierpniu.
  • Inglot pigment do powiek nr 84. Uwielbiam. Ma taki brązowo-seledynowy kolor. Pięknie wygląda na powiece.

To by było na tyle jeśli chodzi o moich ulubieńców sierpnia.
Z chęcią popatrzę na Waszych ulubieńców, u części z Was już się takie wpisy pojawiły, bardzo lubię czytać zarówno Wasze denkowe notki jak i ulubieńców :)

Pozdrawiam Was z bardzo deszczowego Trójmiasta!

czwartek, 30 sierpnia 2012

Sierpniowe "Denko" :)

Miałam zamiar już wczoraj pokazać Wam, jak przedstawiają się moje sierpniowe zużycia, ale się rozchorowałam i zaniemogłam - poszłam spać razem z dzieckiem koło 21. Jest to mój pierwszy tego typu projekt na blogu - bardzo lubię czytać i oglądać Wasze blogi z projektami denko, dlatego też postanowiłam sama stworzyć tego typu wpis. 

Jestem z siebie "dumna" bo w sierpniu udało mi się zużyć 14 produktów :) Oczywiście niektóre z nich były używane dłużej niż miesiąc, ale w sierpniu zostały wyzerowane. Zdjęcia były robione telefonem, ponieważ aparat jeszcze do nas nie wrócił - mam nadzieję, że na dniach w końcu go odzyskamy. No to do dzieła ;)

Tak prezentują się moje zużycia sierpniowe w całej okazałości ;)

A teraz troszkę Wam opiszę produkty z powyższego zdjęcia.

  • Rexona clear pure Crystal. Antyperspirant mający chronić także przed białymi śladami. Bardzo lubię antyperspiranty Rexony, różne warianty, dla mnie są wystarczającą ochroną przed potem
    i przykrymi zapachami - choć na potliwość raczej nie cierpię ;)
  • Nivea dry comfort. To antyperspirant z minerałami, bez zawartości alkoholu, barwników
    i konserwantów. Ma zapewniać uczucie suchej skóry przez cały dzień. U mnie sprawdził się dobrze
    i pewnie do niego wrócę.
  • Ziaja krem do rąk bio olejek arganowy. Jeden z 3 moich ulubionych kremów do rąk. Na jego temat będzie oddzielna recenzja, teraz powiem tylko tyle, że ten krem + krem Neutrogena pomógł mi pozbyć się problemu popękanej skóry rąk.
  • Neutrogena krem do rąk i paznokci. To mój drugi ulubieniec, na temat którego także niebawem będzie na pewno recenzja. Kocham go za to, że dzięki niemu moje dłonie z masakrycznie popękanych zrobiły się piękne i gładkie - a z problemem krwawiących ran walczę już od 5 lat.
  • Ziaja tonik do twarzy płatki róży. Robi to co tonik robić powinien czyli tonizuje i dodatkowo nawilża skórę twarzy. Obecnie używam już 2 opakowanie tego toniku, moja skóra bardzo się z nim polubiła :)
  
  • Bawełna 2-fazowy płyn do demakijażu oczu. Bardzo dobry płyn do demakijażu oczu: skutecznie radzi sobie ze zmywanie cieni, tuszu i bazy pod cienie, nie szczypie w oczy, nie podrażnia. Na jego temat pewnie też pojawi się oddzielny wpis. Płyny do demakijażu oczu ciągle testuję inne, ale kiedyś z pewnością do niego wrócę.
  • Ziaja Med krem zmniejszający nadreaktywność naczynek krwionośnych na dzień. Miałam nadzieję, że krem z tej serii zapobiegnie powstawaniu nowych naczynek na mojej twarzy (mam niestety cerę naczynkową) ale niestety w ogóle tego nie zrobił i podczas jego stosowania kilka nowych naczynek na mojej buzi się pojawiło. Jedynym plusem jest to, że dobrze nawilża i nic poza tym.
  • Ziaja naturalny oliwkowy odżywczy krem pod oczy i na powieki. Używałam go 2 razy dziennie i bardzo się z nim polubiłam :). Dobrze nawilża i natłuszcza powieki, szybko się wchłania i jest wydajny. Na pewno kiedyś do niego wrócę.
  • Yves Rocher żel pod prysznic "Pomarańcza z Florydy". Kocham żele po prysznic z tej firmy. Pięknie pachną podczas mycia, bardzo dobrze się pienią, nie wysuszają mojej skóry i są wydajne - 200 ml butelka starczyła mi na 20 dni używania. Na pewno będzie o nim oddzielna recenzja.
  • Farmona mus do ciała Tutti Frutti brzoskwinia i mango. Uwielbiam latem musy do ciała Farmony. Możecie o nim przeczytać TUTAJ
  • Victoria's Secret nawilżający balsam do ciała Secret Garden malina, pralina i róża. Bardzo fajny i przyjemny balsam do ciała. Naprawdę dobrze nawilża, dość szybko się wchłania, nie jest tłusty i się nie klei. I przede wszystkim pięknie pachnie. Mam jeszcze jeden balsam z tej serii o innym zapachu i używanie go będzie dla mnie także przyjemnością.
  • Isana żel do golenia dla skóry wrażliwej. Lubię go tak samo jak wersję brzoskwiniową. Daje dobry poślizg maszynce, nie mam po nim uczulenia i o to przede wszystkim chodzi. No i jest niedrogi :) W składzie zawiera aloes, witaminę E, alantoinę oraz ekstrakt z migdałów.
  • Ziaja maska do włosów farbowanych intensywny kolor. Pięknie pachnąca maska do włosów, ułatwia ich rozczesywanie ale jakoś zbawiennego wpływu na dłużej utrzymujący się kolor włosów nie zauważyłam. Może kiedyś kupię ponownie, ale teraz testuję inne :)

I ostatni produkt, który nie załapał się na wspólne zdjęcie - przelałam do tego pojemnika inny płyn do mycia rąk ;)

  • Balea kremowe mydło do rąk Masło Shea i Wanilia. Bardzo bardzo lubię, jak bardzo - możecie przeczytać o TUTAJ

To by było na tyle jeśli chodzi o moje sierpniowe zużycia. Jeszcze powinny się tu znaleźć peelingi do rąk + maski do rąk firmy Marion oraz maseczki do twarzy ale powyrzucałam opakowania - w następnym miesiącu wszystkie zostawię ;)

PS. Ale się zestresowałam... Przed chwilą korki mi wywaliło w chałupie i myślałam, że cały post (a byłam przy ostatnim zdaniu) będę musiała pisać od nowa. Na szczęście wszystko się zapisało... uff :)


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Mój ulubiony duet... do stóp :)

Witajcie w poniedziałkowe popołudnie :)

Dzisiaj będzie trochę na temat mojego ulubionego duetu do stóp. Mowa o peelingu do stóp oraz balsamie regenerującym do stóp z Yves Rocher z serii lawendowej. Uwielbiam te dwa produkty, 2 razy w tygodniu stosuję peeling do stóp a po peelingu nakładam balsam i moje stopy są mięciutkie i gładziutkie ;) Ale przejdźmy do konkretów ;)

Zarówno peeling jak i balsam otrzymujemy w miękkich plastikowych tubkach. Pojemność jednego i drugiego to 50 ml i bardzo ubolewam nad tym, że nie są one dostępne chociażby w pojemności 100 ml, bo starczyłyby wtedy na dłużej. Jeden i drugi produkt zbliżają się ku końcowi i to co zauważyłam odnośnie opakowań: peeling można wydobyć praktycznie do samego końca bez rozcinania tubki natomiast balsam przy końcówce jest ciężko wydobyć - spowodowane to jest pewnie jego konsystencją.


Na pierwszy ogień idzie peeling. Ma on bardzo przyjemną konsystencję - nie jest on ani wodnisty ani bardzo gęsty, jest taki w sam raz. Nic nam nie spływa z ręki kiedy chcemy wymasować nim wilgotne stópki. Ma on bardzo dużo ścierających drobinek, są one delikatne ale możecie mi wierzyć na słowo - stopy po użyciu tego peelingu są gładkie jak pupa niemowlaka, naprawdę - a wiem co mówię bo mam 2 letnie dziecko ;) Do tego zapach jest tak piękny, że po wykonaniu peelingu zamiast od razu umyć ręce to je obwąchuję ;)

Po wykonaniu peelingu i wytarciu stóp nakładam na nie balsam. Jest on gęsty i treściwy, jednak wystarczy niewielka ilość aby stopy były doskonale nawilżone. Stopy są niesamowicie gładkie i miękkie i to uczucie utrzymuje się przez dłuższy czas. Wchłania się błyskawicznie - już po chwili możemy dreptać i noga się w kapciach nie ślizga. No i zapach, tak samo jak i peelingu - rewelacyjny, mój nos ten zapach uwielbia.

U góry balsam, na dole peeling ;)

Ich jedyną jak dla mnie wadą jest cena. 
Cena standardowa peelingu to 19,90 zł natomiast balsamu to aż 39 zł. Często jednak można trafić na różne promocje w Yves Rocher i to wtedy zakupuję te produkty (szczególnie balsam) bo uważam, że prawie 40 zł za 50 ml pojemności to troszkę za dużo. 

Właśnie dzisiaj otrzymałam zniżkę 40 i 50% do YR ważną do 30 września, więc z pewnością zakupię balsam i peeling ponownie, ponieważ i jednego i drugiego w opakowaniu naprawdę niewiele a nie wyobrażam sobie bez tych produktów mojej pielęgnacji stóp.

Jeśli kiedyś będziecie miały okazję spróbować tych produktów to polecam, może będziecie tak samo zadowolone jak ja :)

PS. Zapomniałam napisać, że byłam dzisiaj dostarczyć listę zamawianych przeze mnie kosmetyków Balea i jak wszystko pójdzie dobrze to w przyszłym tygodniu będę je miała ;)

Miłej reszty dnia!


niedziela, 26 sierpnia 2012

Kremowe mydło do rąk Balea + mini zakupy :)

Wczoraj pogoda w Trójmieście była nieco ładniejsza niż przedwczoraj więc udało mi się na chwilę wyskoczyć na małe zakupy :) Tak w zasadzie to szłam tylko do Rossmanna po zachwalane przez Świat Wery mydło do rąk w płynie Isana Creme Seife Mango&Orange (recenzję możecie przeczytać na blogu Wery KLIK) oraz po zapas żeli pod prysznic Original Source ponieważ teraz jest na nie promocja w Rossie i za 2 szt płaci się 11,99 zł :)

Po drodze zaszłam jednak do takiego malutkiego sklepiku z niemieckimi produktami i zapytałam pana czy ma może mydło do rąk firmy Balea i miał ostatnią sztukę malinowego więc zakupiłam :) ceny miał niższe niż na allegro, gdzie kupowałam je poprzednim razem. I tak się zgadałam z tym panem, że za 1,5 tygodnia będzie jechał po towar do Niemiec i jeśli mam ochotę na jakieś kosmetyki Balea to mam sporządzić listę, dostarczyć a on mi wszystko zakupi :) Listę już sporządziłam, w zasadzie miałam sporządzoną, bo wcześniej koleżanka miała mi trochę rzeczy zakupić ale w końcu nie dotarła do DM. W poniedziałek więc ją panu przekażę i mam nadzieję, że to co zamówię dostanę :)

Najpierw więc moje wczorajsze mini zakupy:


  • Original Source, żel pod prysznic Chocolate&Mint, 250 ml, 6 zł
  • Isana, mydło do rąk w płynie Mango&Orange, 500 ml, 4,49 zł
  • Original Source, żel pod prysznic Spearmint, 250 ml, 6 zł
  • Balea, mydło do rąk malinowe, 500 ml, 5 zł

A teraz przejdźmy do punktu głównego mojej notki, czyli do recenzji kremowego mydła do rąk Sheabutter Vanille z firmy Balea.


Opakowanie wykonane jest z plastiku i posiada bardzo fajną pompkę, która dozuje akurat tyle produktu ile potrzeba do umycia rąk. Dodatkowo można produkt bez problemu zamknąć i otworzyć, przekręcając pompkę odpowiednio w prawo/lewo. I co najważniejsze - pompka się nie zacina a produkt możemy zużyć do samego końca. Wizualnie opakowanie też mi się podoba - jest proste ale i ładne.

Konsystencja mydła jest kremowa, dobrze się pieni i zmywa z rąk brud. I co najważniejsze nie wysusza skóry dłoni ani mnie nie uczula - pamiętam że np. po Palmolive migdałowym miałam wysypkę :/

Jeśli chodzi o zapach to mi bardzo się podoba :) Nie wiem co prawda jak pachnie masło shea ale wanilię w tym mydełko na pewno wyczuwam, a ja wanilię ubóstwiam. Jest to mydło z serii limitowanej i niestety nie jest dostępne w DM, ale na allegro można je jeszcze upolować.

Ocena: 5/5

Cena: 5,50 zł na allegro
Pojemność: 500 ml

A dla zainteresowanych załączam skład:


Miłej niedzieli Wam życzę :)


piątek, 24 sierpnia 2012

Serum do biustu od Eveline

Dzisiaj pogoda w Trójmieście niestety nie rozpieszcza: jest dosyć chłodno i na dodatek cały czas leje deszcz, nosa nie można wyściubić z domu. Miałam się wybrać do Rossmanna zaopatrzyć się w zapas żelu pod prysznic OS Spearmint - w którym obecnie jestem zakochana - ale zakupy będę musiała odłożyć na inny dzień.

Niemniej jednak, korzystając z tego, iż pogoda za oknem jest paskudna, przychodzę do Was z notką o serum do biustu "Push up" od Eveline.


Produkt otrzymujemy w miękkiej plastikowej tubce, jednak jest problem ze zużyciem go do końca. Jest to już moja druga tubka i tą pierwszą jak rozcięłam to używałam jeszcze przez chyba miesiąc albo i dłużej, bez rozcięcia nic już nie chciało z niej wychodzić. Opakowanie wizualnie mi się podoba, w sklepie można je z łatwością zauważyć gdyż jego różowy kolor rzuca się w oczy. Do użycia mamy 200 ml produktu.


Producent obiecuje nam cuda na kiju: że serum będzie nawilżać, modelować biust, podnosić go, ujędrniać a nawet może zwiększyć biust o 2 cm. W takie bajki to ja nie wierzę i dawno przestałam wierzyć, zresztą kupując to serum nie kierowałam się tym, że biust mi urośnie ;) Raczej chodziło mi o nawilżenie biustu oraz o lekkie ujędrnienie, choć z tym póki co jeszcze problemów nie mam.

Jeśli chodzi o nawilżenie to to serum jak najbardziej się sprawdza pod tym względem, ponieważ zawiera kwas hialurynowy.

Ma bardzo ładny zapach i głównie chyba dlatego kupiłam drugie opakowanie - ponieważ lubię smarować nim biust i dekolt i czuć ten ładny zapach :). Niemniej jednak trzeciego opakowania raczej nie kupię, bo efekt nawilżenia i ładnego zapachu mogę sobie zapewnić stosując masła, musy, mleczka, balsamy itp.


Konsystencja nie jest ani bardzo gęsta ani rzadka, jest w sam raz.

Serum dobrze się wsmarowuje i bardzo szybko wchłania


Innych właściwości które obiecuje nam producent - prócz nawilżenia - nie zauważyłam. 

Ocena: 3+/5
Cena: ok. 14-16 zł (ja na promocji dorwałam je za 10 zł)
Pojemność: 200 ml

Czy polecę Wam to serum? Tak, jeśli oczekujecie od niego tylko nawilżenia i ładnego zapachu. Jeśli jednak chcecie jakieś lepsze rezultaty to raczej nie ;)


środa, 22 sierpnia 2012

Musy do ciała Tutti Frutti firmy Farmona

Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną notką dotyczącą produktów do pielęgnacji ciała, a mianowicie musów do ciała Tutti Frutti od Farmony. Niektórzy z Was mogli przeczytać moją notkę o tym musie na facebooku na profilu Mój Kosmetyk KLIK

Z kosmetykami firmy Farmona jest tak, że albo można je kochać albo nienawidzić, ponieważ mają one naprawdę bardzo intensywne zapachy. Pierwszy mus do ciała który zakupiłam był o zapachu melon&arbuz, kolejny - brzoskwinia&mango.

Tak musy te prezentują się w opakowaniach

Wersja melon&arbuz


Wersja brzoskwinia&mango
Zacznę może najpierw od zapachów. Tak jak wspomniałam wcześniej, zapachy są dość intensywne i słodkie więc jeśli ktoś za takimi zapachami nie przepada to będzie się pewnie męczył, ja akurat intensywne zapachy lubię. Choć muszę szczerze powiedzieć, że jak powąchałam te musy po raz pierwszy to pomyślałam sobie "ale śmierdzą, po co ja je kupiłam". Po 2-3 użyciach zapach staje się bardzo przyjemny i na skórze pachnie naprawdę bardzo ładnie - mi się te zapachy po prostu podobają :)

Pierwszy mus ma kolor jasny zielony, drugi - pomarańczowy a ich aplikacja to czysta przyjemność :) Konsystencja przypomina delikatny budyń, który podczas wsmarowywania rozpływa się po całym ciele. Jest dosyć "mokry" ale wchłania się błyskawicznie i po chwili można się spokojnie ubrać bez obawy, że się przykleją nam ubrania. Można go stosować z powodzeniem rano, ja jednak stosuję go wieczorem po każdej kąpieli. Zapach utrzymuje się na ciele naprawdę długo i często nie mogę oderwać nosa od mojej ręki bo przyłapuję się na tym, że ją wącham ;).No i zapachem tym przesiąka też pidżama, co dla niektórych pewnie będzie wadą.

Tak prezentują się musy w środku

melon&arbuz
brzoskwinia&mango
Jeśli chodzi o nawilżenie to wg mnie dobrze nawilża i pozostawia delikatną ale nietłustą warstwę na ciele. Skóra po jego użyciu jest miękka i gładka - zaznaczam jednak, że ja mam skórę normalną więc dla mnie jest w sam raz natomiast dla posiadaczek skóry suchej moim zdaniem będzie zbyt słaby. Jest to bardzo fajny kosmetyk na wiosnę i lato - jesienią i zimą wolę bardziej tłuste masełka i mleczka :)

Konsystencję musów możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach

melon&arbuz
brzoskwinia&mango
Na koniec chciałam jeszcze dodać, iż musy te mają 250 ml pojemności i w Naturze były całkiem niedawno za 8,99 zł (w mojej Naturze rozchodziły się jak ciepłe bułeczki więc od razu kupiłam dwa, mimo że specyfików do ciała w szafie pełno ;)).
Mi jedno opakowanie wystarczyło na ok. 2 tygodnie.

Naprawdę polecam te musy osobom lubiącym mocne i słodkie zapachy :)

Ocena: 5/5


wtorek, 21 sierpnia 2012

Winogronowy mus do ciała od Garniera

Do tej pory nigdy nie przepadałam za kosmetykami firmy Garnier: ani za tymi do pielęgnacji ciała ani za tymi do twarzy czy włosów, jakoś nie ciągnęło mnie do nich. Raz miałam żel do twarzy Garniera który bardzo mi wysuszył skórę i jakoś tak nie miałam ochoty próbować innych kosmetyków.

Jakiś czas temu w czerwcu moją uwagę przyciągnęły reklamy w TV nowych musów do ciała firmy Garnier, które rzekomo dobrze nawilżają skórę i przy tym bardzo szybko się wchłaniają. Postanowiłam więc zakupić jeden na próbę, a że akurat w Rossmannie była na nie spora promocja i 400 ml można było zakupić chyba za 10,99 zł to nawet się nie zastanawiałam i włożyłam jedną sztukę do koszyka. Mowa oczywiście 
o winogornowym musie do ciała (do wyboru mamy jeszcze brzoskwiniowy).



Trochę informacji od producenta


Moja opinia
Zacznę może najpierw od nawilżania, które obiecuje producent. Na pewno nie ma się co spodziewać tego, że nawilżenie będzie nam się utrzymywało przez 7 dni, w takie bajki to ja nie wierzę :) Jednak jeśli stosuje się ten mus codziennie po kąpieli to skóra naprawdę jest bardzo dobrze nawilżona i to nawilżenie czuć od jednej kąpieli do następnej. Czuć nawet taką śliską i fajną powłokę jak się jest pod prysznicem. Bardzo polubiłam ten produkt, bo faktycznie moja skóra podczas jego używania była bardzo gładka i miła w dotyku ;)

Muszę także dodać, iż mus ten faktycznie bardzo szybko się wchłania, w zasadzie od razu po posmarowaniu ciała mogłam się ubrać, nic się nie kleiło, ubrania się nie przylepiały. To kolejna rzecz, która bardzo mi się spodobała bo w sezonie letnim wolę szybko wchłaniające się kosmetyki do pielęgnacji ciała, co innego zimą - wtedy królują u mnie masełka.

Kolejną rzeczą o której chciałam Wam powiedzieć to zapach. Początkowo mnie on trochę drażnił bo wyczuwałam w nim alkohol, jednak na skórze był bardzo delikatny i z upływem czasu się do niego przyzwyczaiłam i nawet polubiłam :)

I ostatnią rzeczą jest konsystencja. Nie za rzadka nie za gęsta - taka w sam raz :) Mi osobiście ona odpowiadała. Możecie zobaczyć ją na zdjęciu poniżej.


Jedyną wadą jest opakowanie, z którego ciężko wydobyć produkt do końca. Zdecydowanie wolę albo opakowania z pompką albo okrągłe jak mają masła czy musy do ciała.

Cena standardowa: ok. 19 zł, w promocji: 10,99 zł
Pojemność: 400 ml

Gdybym miała wystawić ocenę to byłoby to 4+/5 :)

A dla zainteresowanych załączam na zdjęciu skład:




niedziela, 19 sierpnia 2012

Sierpniowe zakupy :)

Witajcie po bardzo długiej, bo prawie 2 miesięcznej przerwie!

Trochę mnie tu z Wami nie było - miałam problemy zdrowotne: nasiliła się u mnie dość mocno anemia a mam małe dziecko więc musiałam zbierać siły co by dać radę się nim zajmować i starałam się wypoczywać ile tylko miałam sposobności. Na szczęście leki zaczęły w końcu działać i mam nadzieję, że tak już zostanie :)

Trochę mam do nadrobienia zaległości, ale przejdę póki co do tematu dzisiejszego posta, czyli sierpniowych zakupów. Zdjęcia pogrupowałam zakupami z danych sklepów, co by się nie rozdrabniać za bardzo. I bardzo Was przepraszam za jakość zdjęć, ale były robione telefonem, póki co jestem pozbawiona aparatu.

Zakupy Rossmann i Biedronka

  • Bielenda, 2-fazowy płyn do demakijażu oczu Awokado, 125 ml, 5,99 zł
  • Bielenda, nawilżająca 2-fazowa oliwka do demakijażu oczu i ust, 125 ml, 5,99 zł
  • Isana, krem do rąk "Kwiat pomarańczy", 100 ml, 4,99 zł
  • Isana, brzoskwiniowy żel do golenia, 150 ml, 9,99 zł
  • Farmona, masło do ciała Tutti Frutti Karmel&Cynamon, 250 ml, 10,99 zł

Zakupy Inglot

  • Pędzel 31T do eyelinera, 23 zł
  • Chusteczki matujące do twarzy, 50 szt, 9 zł (cena standardowa: 19 zł)
  • Cień do powiek Rainbow 109R + kasetka z lusterkiem, 26 zł
  • Pigment do powiek nr 84, 30 zł
  • Grzebyczek do rzęs i brwi, 8 zł
  • Płyn Duraline, 20 zł

Zakupy Yves Rocher

  • Peeling roślinny do ciała z pestkami moreli, 150 ml, 18 zł (na kartę stałego klienta), cena standardowa: 36 zł
  • Krem rewitalizujący usuwający oznaki zmęczenia Cure Solutions, 50 ml, 57,50 zł, cena standardowa: 115 zł 
  • Waniliowy balsam do ust, 4g, 9,90 zł
  • Tusz do rzęs Lash Plumping Mascara, 29,40 zł, cena standardowa: 49 zł
Robiąc zakupy w YR korzystałam ze zniżek z magazynu "Uroda": 40% na jeden wybrany kosmetyk + 50% na drugi wybrany kosmetyk a dodatkowo miałam zakupiony groupon do YR - zapłaciłam za niego 45 zł a mogłam wybrać kosmetyki o wartości 100 zł czyli zniżki + groupon to była bardzo atrakcyjna oferta :))

Zakupy Douglas (z 10% zniżką urodzinową)

  • Sally Hansen, nawilżający zmywacz do wysuszonych i łamliwych paznokci, 235 ml, 20,61 zł
  • Farmona, waniliowy scrub do mycia ciała, 225 ml, 13,41 zł
  • Essence, multi action mascara, 8,5 ml, 8,99 zł
  • Essence, lakier do paznokci Nude Glam, kolor Iced Latte, 5 ml, 4,84 zł
  • Essence, pedzelek do smokey eyes, 5,99 zł
  • Essence, pędzelek do cieni do powiek, 5,99 zł
  • Essence, poczwórny cień do powiek 07 over the taupe, 12,99 zł
  • Essence, cień do powiek Colour&Shine, 08 joyride to jupiter, 11,99 zł

 Zakupy Avon
 
  • Jedwabisty mus do ciała Masło Shea i Trufla Czekoladowa, 200 ml
  • Złocisty ożywczy żel do twarzy z oliwą z oliwek, 50 ml
  • Zestaw: opaska na włosy + pędzelek do nakładania maseczek,24,90 zł
Za mus do ciała i żel do twarzy zapłaciłam 34,99 zł a w zasadzie to trochę mniej bo po cenach konsultanckich ;)

I ostatnie zakupy:

 
The Body Shop, olejek do ciała i do twarzy Mango, 100 ml, 30,03 zł (weekend bez Vat-u) - uwielbiam go!


Anida, krem do rąk i paznokci wosk pszczeli i olej makademia, 100 ml, ok. 5 zł - moje kolejne opakowanie, jest to krem który obowiązkowo muszę mieć w zapasie :)



Balsam do ust Cocount Dream, kupiony na jarmarku dominikańskim na stoisku kosmetykomania.pl za 10 zł :)

Brakuje jeszcze zdjęcia nawilżającej pomadki-błyszczyka Celii Nude nr 604, którą osobiście bardzo lubię, ale niestety mi się rozpłynęła przy takiej temperaturze :(

I to by było na tyle, trochę się tego wszystkiego uzbierało jak zwykle, ale zawsze zużywam wszystkie kosmetyki do końca więc nie martwię się, że coś mogłoby się zmarnować.

Mam nadzieję, że teraz moje posty będą się pojawiały w miarę regularnie.

Pozdrawiam Was serdecznie!

LinkinWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...