czwartek, 18 września 2014

Czerwcowo-lipcowe zużycia czyli projekt denko :)

Witajcie Kochani po długiej przerwie!

Wiem, że sporo mnie ostatnio nie było i nie jestem póki co w stanie obiecać, że będę pojawiać się częściej i regularniej, ale bardzo dziękuję Wam za to, że cały czas tutaj jesteście, zaglądacie do mnie i komentujecie. Jest mi naprawdę miło, że o mnie pamiętacie :)

Ostatnio zaglądając do mojej denkowej torby, z której produkty co chwilę się wysypywały ku "uciesze" mojego męża, uświadomiłam sobie, że zupełnie zapomniałam zrobić czerwcowego podsumowania zużyć. Ja wiem, że mamy już połowę września, ale i tak postanowiłam Was zaprosić na czerwcowo-lipcowe denko. Trochę tych pustych opakowań mi się uzbierało dlatego też od razu przejdę do rzeczy.


1. Balea; Kräuterbad Lavendel; Ziołowy płyn do kąpieli o zapachu lawendy (500 ml; 0,95 €).
Jak sobie pomyślę, że kiedyś wręcz nienawidziłam zapachu lawendy i uciekałam od niego z daleka to aż mi się nie chce wierzyć. Teraz jest to jeden z zapachów za którym przepadam, dlatego też kąpiel z tym płynem była dla mnie czystą przyjemnością. Płyn ten całkiem dobrze się pieni, nie wysusza skóry no i oczywiście bosko pachnie. Na szczęście mam jeszcze jedną buteleczkę w zapasach.

2. Organique; Creamy Whip Africa; Pianka do mycia ciała Afryka (100 ml; 19,99 PLN).
Tak wiele z Was zachwalało produkty Organique, że któregoś razu przechodząc obok ich sklepu nie mogłam oczywiście do niego nie wejść. A jak już weszłam to autentycznie miałam ochotę na wszystko. Na szczęście dla mojego portfela skończyło się tylko na kilku rzeczach, ale na pewno niebawem tam wrócę. Jednym z kupionych wtedy produktów była pianka do mycia ciała, która przypadła mi do gustu od pierwszego użycia. Obawiałam się, że będzie słabo się pieniła ale wraz z myjką spisywała się bardzo dobrze (bez myjki jej nie używałam). Skóra po jej użyciu była dobrze oczyszczona, przyjemna w dotyku i pachnąca - w przypadku tej wersji zapachowej pachnąca mężczyzną ;) A że ja uwielbiam męskie zapachy to następnym razem zainwestuję w większe opakowanie.

3. Balea; Dusche&Creme Pitaya; Kremowy żel pod prysznic o zapachu pitai (300 ml; 0,65 €).
Ten żel pod prysznic kupiłam jakieś 2 lata temu, ale zagubił mi się gdzieś w gąszczu moich zapasów. Żeli Balea używam właśnie od ponad 2 lat i stale goszczą w mojej łazience bo są bardzo tanie, dobrze myją, dobrze się pienią, nie wysuszają mojej skóry i mają fantastyczne zapachy. Jednym słowem: uwielbiam :) W zapasach mam ich tyle, że aż wstyd się przyznać ;)


4. Bomb Cosmetics; Mango Body Polish; Peeling pod prysznic koktajl z mango (375 g; ok. 40 PLN).
O tym peelingu więcej pisałam TUTAJ. Pomimo tego, że z mango nie miał on zbyt wiele wspólnego to bardzo go polubiłam i zapach przypadł mi do gustu - to połączenie pomarańczy i grejfrutów jest fantastyczne. Ale nie tylko zapach mi się spodobał bo jego działanie jest również bardzo dobre, choć zalecam nakładać go na suchą skórę bo nałożony na wilgotną spisuje się jak najzwyklejszy na świecie żel. Myślę, że jeszcze kiedyś się spotkamy.

5. Balea; Afrika Bodycreme Arganöl&Sheabutter; Krem do ciała z masłem shea i olejkiem arganowym (500 ml; 1,95 €).
W zeszłym roku miałam krem do ciała z Balea o zapachu kokosa i bardzo się z nim polubiłam, dlatego też widząc, że pojawiła się nowa wersja zapachowa od razu chciałam po nią sięgnąć. I bardzo się cieszę, że to zrobiłam bo nasze spotkanie zaliczam do tych bardzo udanych. Krem w opakowaniu pachnie trochę inaczej niż balsam do rąk z tej samej serii (o którym możecie poczytać TUTAJ) i początkowo nie za bardzo mi się podobał, ale po nałożeniu na skórę zapach robi się bardzo przyjemny. Dobrze się nakłada i rozsmarowuje, całkiem szybko wchłania i moją normalną skórę naprawdę dobrze nawilża. Nawet moje wiecznie suche kolana i łokcie po użyciu tego produktu były zadowolone ;)

6. Balea; Blaubeer Momente Rasiergel; Jagodowy żel do golenia (150 ml; 1,35 €).
Ten żel to mój zdecydowany ulubieniec pośród wszystkich żeli do golenia z Balea i nie tylko. Gęsty i dzięki temu bardzo wydajny, wytwarzający zwartą pianę, po której maszynka sunie bez żadnych problemów, całkiem przyjemnie pachnący... Żel ideał. Niestety pochodził on z zeszłorocznej limitki a moje zapasy już się skończyły :( Mam co prawda wersje z innych limitek ale do tej jagodowej żadnego nie da się porównać.


7. BeBeauty; Sól do kąpieli o zapachu bursztynu (600 g; ok. 4 PLN).
Bardzo lubiłam te sole do kąpieli, niestety do czasu. Ta konkretna tak mnie uczuliła, że moja skóra przez miesiąc czasu nie mogła dojść do siebie. Po kąpieli w niej wyskoczyły mi na ciele czerwone swędzące placki, które musiałam leczyć specjalistycznymi maściami. Mimo mojego uwielbienia do innych wariantów sole z Biedronki sobie odpuszczam.

8. Sensodyne; Pasta do zębów odbudowa i ochrona (75 ml; ok. 15 PLN).
Raczej rzadko się zdarza, żebym w denku pokazywała pastę do mycia zębów, ale ta należy do moich ulubionych. Używam jej od bardzo długiego czasu i zarówno ja jak i moje zęby jesteśmy z niej zadowoleni ;)

9. Balea; Küchenseife; Mydło antybakteryjne do rąk neutralizujące kuchenne zapachy (300 ml; ok. 1 €).
Bardzo dobre mydło do mycia dłoni po wszelkich robotach 'kuchennych'. Co prawda przy silniejszych zapachach trzeba ręce umyć dwukrotnie, ale mi to nie przeszkadza. Pięknie pachnie takimi cytrusami, dobrze się pieni i mimo, że jest antybakteryjne to w ogóle nie wysusza moich dłoni (w przeciwieństwie do pianek z BBW). W kuchni wylądowało kolejne opakowanie.


10. Essence; 24h Hand Protection Balm Kiwi&Dark Chocolate; Krem do rąk o zapachu kiwi i ciemnej czekolady (100 ml; 2 €).
Kremy do rąk Essence z zimowych limitek uwielbiam, dlatego też zawsze, kiedy tylko mają się pojawić to proszę koleżankę o to, żeby dla mnie na nie polowała. Takim sposobem stałam się szczęśliwą posiadaczką 6 szt tego produktu, a że w tym roku były 3 wersje zapachowe to każdego mam po 2 szt ;) Przyznam się szczerze, że tego kremu używałam tylko na noc nakładając na dłonie taką solidną ilość i rano budziłam się z miękkimi, gładkimi i naprawdę zadbanymi rękoma. I nawet gruba warstwa nałożona na dłonie szybko się w nie wchłania pozostawiając na nich delikatny film. A zapach... dla mnie naprawdę fantastyczny :) Teraz używam wersji bananowej i mam wrażenie, że niestety pod względem działania jest niestety od kiwi słabsza.

11. Eveline; Glicerynowy superskoncentrowany krem-maska do rąk i paznokci 5 w 1 (100 ml; ok. 5 PLN).
Podczas jakiś zakupów w drogerii otrzymałam 30 ml miniaturkę glicerynowego kremu do rąk z firmy Eveline i pewnie gdybym jej nie dostała to kompletnie nie zwróciłabym uwagi na ten produkt. Początkowo jakoś nie bardzo mi podchodził ale im dłużej go używałam - a nawet ta mała tubeczka starczyła na całkiem sporo - tym bardziej zaczynała wzrastać moja 'sympatia' do tego produktu. Co prawda efekt jaki zapewnia na dłoniach nie jest długotrwały, ale ja i tak po każdym myciu rąk muszę je kremować bo nie mam wyjścia więc mi to nie przeszkadzało. Myślę, że kiedyś zakupię pełnowymiarowe opakowanie.

12. Lirene; Witaminowy krem do rąk do skóry suchej (75 ml; 6 PLN).
Witaminowy krem do rąk to krem stricte przeznaczony do mojej skóry dłoni. Ostatnimi czasy, ze względu na to, że jest tak ciepło odpuściłam sobie kremowanie i teraz znowu borykam się z przesuszeniami :/ Ten krem całkiem dobrze się spisał jako tani dzienny nawilżacz. Może nie nawilżał dłoni spektakularnie ale od mycia do mycia było ok. Krem ma dosyć lekką konsystencję, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Może kiedyś się jeszcze spotkamy.

13. L'Occitane; Dry Skin Foot Cream; Krem do stóp z 15% zawartością masła shea (30 ml/29,90 PLN; 150 ml/95 PLN).
Kiedy kupowałam krem do rąk z serii z masłem shea z L'Occitane, dostałam malutką, 10 ml próbkę kremu do stóp z tej samej serii. I tak jak z kremem do rąk się polubiłam tak ten do stóp mnie nie oczarował. Zwykły przeciętniak, który ani dobrze skóry nie nawilża ani nie zmiękcza. Dobrze, że nie kupiłam pełnowymiarowego produktu.

14. Alverde; Fussbutter Pinie Shoreabutter; Masło do stóp z sosną i masłem shorea (200 ml; 3,95 €).
Pisałam o tym masełku całkiem niedawno TUTAJ. Jest to produkt, który odpowiadał mi pod każdym względem: ma gęstą aczkolwiek bardzo dobrze rozprowadzającą się na stopach konsystencję, bardzo dobrze nawilża i stopy po nim są miękkie i gładkie, systematycznie stosowany pomaga uporać się z przesuszeniami i całkiem przyjemnie pachnie. Czekam na paczuszkę z kolejnym opakowaniem :)


15. Batiste; Tropical Dry Shampoo; Suchy szampon do włosów (200 ml; ok. 16 PLN).
Pewnie większość z Was tak jak i ja uwielbia te suche szampony i nie wyobraża sobie ich braku w kosmetyczce :) Miałam kilka wersji zapachowych, ale to po tą tropikalną sięgam najczęściej. Bardzo dobrze odświeża włosy i w ekstremalnych sytuacjach naprawdę daje radę. Moich ciemnych włosów nie bieli, no może na początku po samym psiknięciu ale potem już włosy wracają do stanu normalnego. W użyciu kolejne opakowanie (tak tak, kupione na promocji w Biedronce).

16. Balea; Feuchtigkeits Spülung Mango + Aloe Vera; Odżywka do włosów z mango i aloesem (300 ml; 0,65 €).
Tej odżywki zużyłam chyba już 5 albo i 6 opakowań i stale do niej wracam. Moje włosy po jej użyciu są gładkie, błyszczące, dobrze się rozczesują i przede wszystkim (co dla mnie jest bardzo ważne) nie są obciążone. Uwielbiam ten produkt.


17./18./19. Garnier Mineral; Protecion/Invisible/Maximum Control; Antyperspirant w sprayu (150 ml; ok. 11 PLN).
Antyperspiranty z Garniera uwielbiałam, ale nie wiem czy moja skóra zdążyła się to nich już przyzwyczaić bo ostatnio coraz mniej jestem zadowolona z ich działania. Jakiś wielkich problemów z potliwością nie mam, ale odniosłam wrażenie, że chronią mnie gorzej niż dotychczas. Postanowiłam więc przerzucić się na kulkę z Vichy i póki co nie zamierzam jej zmieniać, ale nie wykluczam, że za jakiś czas jak moja skóra trochę od Garnierów odpocznie to do nich wrócę.


20. Pharmaceris A; Puri-Sensilium; Łagodząca pianka myjąca do twarzy i oczu (150 ml; 29 PLN).
O tym produkcie pisałam Wam troszkę więcej TUTAJ. Bardzo lubię kosmetyki do oczyszczania twarzy w formie pianki, nic więc dziwnego, że i z tym produktem się polubiłam. Po jej użyciu buzia była nie tylko dobrze oczyszczona, ale także przyjemna i gładka w dotyku. Do tego wszystkiego wspomnieć jeszcze muszę, że pianka ta jest naprawdę wydajna więc jak tylko wykończę moje zapasy to na pewno do niej wrócę.

21. BeBeauty; Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu (200 ml; ok. 5 PLN).
Ten micel przewija się w każdym moim denku więc i w tym nie mogło go zabraknąć. Jest tani i dobry i u mnie przy demakijażu twarzy sprawdza się naprawdę dobrze. Jeśli chcecie poczytać o nim więcej to zapraszam TUTAJ.

22. Garnier; Płyn micelarny 3w1 (500 ml; 20 PLN).
Tak wiele z Was zachwalało tego micela, że i ja postanowiłam na własnej skórze (a dokładniej na własnej buzi) przekonać się co to za cudo. Do tej pory moim ulubionym produktem do demakijażu oczu była różowa Bioderma (i jest nim nadal), ale muszę przyznać, że ten produkt jest jej godnym zastępcą. Makijaż oczu zmywa naprawdę dobrze, nie podrażnia ich, nie uczula. To samo tyczy się demakijażu twarzy. W użyciu mam już kolejną butelkę (praktycznie już na wykończeniu).


23. Pat&Rub; Różany piling do ust (25 ml; 49 PLN).
Odkąd sięgam pamięcią zawsze miałam problemy z ustami, a dokładniej mówiąc - z występującymi na nich suchymi skórkami. Po części była to moja wina bo za każdym razem kiedy się denerwowałam to obgryzałam usta, ale nawet kiedy tego nie robiłam to miałam jakieś zadziorki. Postanowiłam więc przetestować, z czystej ciekawości peeling do ust i powiem szczerze, że teraz nie wyobrażam sobie jego braku w mojej kosmetyczce. Dobrze a zarazem delikatnie złuszcza skórę ust i sprawia, że wyglądają one dużo lepiej, a przy regularnym jego stosowaniu 2 razy w tygodniu mogłam zapomnieć o jakichkolwiek suchych skórkach. Może nie jest zbyt tani, ale stosowałam go prawie rok czasu więc jest naprawdę wydajny. I choć różanego zapachu nie znoszę, to tutaj bardzo mi się podobał :) Pełną recenzję tego produktu możecie przeczytać TUTAJ.

24. Tołpa; Dermo Face Lipidro; Odżywczy krem regenerujący pod oczy (10 ml; 34,99 PLN).
Krem zakupiony tak na szybko bo akurat żadnego kremu pod oczy w domu nie było okazał się całkiem dobrym produktem, choć nie doskonałym. Dla skóry pod oczami takiej jak moja, która nie jest przesuszona i nie występują na niej zmarszczki krem ten był dobry, natomiast podejrzewam, że dla skóry suchej mógłby być dobry na dzień ale nie na noc. Ja używałam go na noc kładąc grubszą warstwę i rano budziłam się z przyjemną, miękką skórą, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się wersja z białym hibiskusem, którą uwielbiam.

25. Flos-Lek; Żel ze świetlikiem lekarskim i rumiankiem do powiek i pod oczy (10 g; ok. 7 PLN).
Żele pod oczy z Flos-Leku przewijają się od bardzo długiego czasu w moich denkach, nie będę się więc na ich temat zbytnio rozpisywać. Lubię stosować je rano bo przyjemnie chłodzą skórę pod oczami, dobrze się wchłaniają i stanowią dobrą bazę pod korektor. Więcej od produktu przeznaczonego na dzień pod oczy nie oczekuję.


26. Isana; Nagellack Entferner; Migdałowy zmywacz do paznokci z acetonem (250 ml; 6,99 PLN).
Tego zmywacza nie muszę chyba nikomu przedstawiać bo wydaje mi się, że jest to produkt dobrze znany. Lubię go za to, że dobrze radzi sobie ze zmywaniem nawet ciemnych lakierów do paznokci, a lakiery brokatowe - po owinięciu paznokci w folię aluminiową - także schodzą bez najmniejszego problemu. Moich skórek ani płytki paznokcia ten zmywacz nie wysusza, z paznokciami również nic złego się nie dzieje. Często kupuję dużą butelkę bo bardziej się opłaca.

27. Ebelin; Nagellack Entferner; Zmywacz do paznokci z acetonem (125 ml; ok. 0,65 €).
O tym zmywaczu mogłabym napisać dokładnie to samo co o naszej zielonej Isanie. Skutecznie usuwa nawet ciemne lakiery do paznokci, nie wysusza mojej płytki paznokcia ani skórek wokół i nie sieje z moimi paznokciami spustoszenia ;)

28. Sensique; Nail Degreaser; Odtłuszczacz do paznokci o zapachu winogron z witaminą E (120 ml; 9 PLN).
Używam tego produktu tak jak nazwa wskazuje do odtłuszczenia paznokci przed nałożeniem na nie bazy a potem lakieru kolorowego. Niestety u mnie jego zastosowanie nie sprawia, że lakiery trzymają się lepiej/dłużej. Na moich paznokciach mało który lakier zabezpieczony obojętnie jakim top coatem trzyma się dłużej niż 2-3 dni, ale tak jakoś z przyzwyczajenia sięgam i po odtłuszczacze i po top coaty. W użyciu mam więc kolejną butelkę tego preparatu.

29. Essence; Nail Polish Corrector Pen; Korektor lakieru do paznokci w pisaku (14,99 PLN).
Miałam kilka tego typu zmywaczy w formie pisaka, ale ten konkretny z Essence najbardziej przypadł mi do gustu. Ma on bodajże 3 wymienne końcówki a jedna końcówka starcza mi na kilkanaście użyć (a używam go zawsze po każdym malowaniu paznokci bo zawsze coś tam sobie upaćkam). Jeżeli jeszcze go nie próbowaliście to polecam.


30. Organique; Bath Powder; Puder do kąpieli 'pomarańcza z chili' (100 g; 8 PLN).
To już mój kolejny puder do kąpieli z tej firmy i tak jak pisałam bodajże w poprzednim denku - bardzo ten produkt lubię. Pięknie pachnie a skóra po kąpieli z nim jest przyjemna i gładka w dotyku. Na pewno będę do tego produktu wracać.

31./32./33./34. Dresdner Essenz; Baden; Sole do kąpieli (60 g; 1 €).
Te sole do kąpieli, a w zasadzie bardziej proszki niż sole, przewijają się w każdym moim denku. Mają piękne zapachy, które czuć podczas całej kąpieli i bardzo ją umilają :)

35. Organique; Mydło glicerynowe 'grejfrut z cytryną' (100 g; 14,90 PLN).
To kolejny produkt, którego nie może zabraknąć u mnie w łazience. Odkąd sięgnęłam po pierwsze mydełko glicerynowe z Oragnique to sięgam po nie stale. Bardzo je lubię nie tylko za piękne zapachy, ale przede wszystkim za to, że nie wysuszają moich dłoni, które same z siebie bywają bardzo suche. Cena może do najniższych nie należy, ale czasami warto zapłacić więcej, jeśli ktoś tak jak ja ma odwieczne problemy z dłońmi a bardzo często je myje.


36. Cleanic; Deo Soft; Dezodorant w chusteczce (12 szt.; ok. 5 PLN).
Kupiłam te chusteczki po tym jak był na nie wielki boom na blogach. Początkowo byłam z nich zadowolona bo przyjemnie odświeżały w ciągu dnia, ale potem ich użycie było dla mnie uciążliwe, bo strasznie nie lubię czekać jak się coś wchłonie, szczególnie pod pachami. Mam jeszcze jedną paczkę tych chusteczek i ją zużyję, ale raczej już nie kupię.

37. Inglot; Chusteczki matujące (50 szt.; 22 PLN).
Absolutny must have w mojej torebce. To produkt, bez którego nigdzie się nie ruszam. Przetestowałam różne chusteczki matujące ale te wg mnie działają najlepiej i matują buzię na dłużej niż inne.


38./39/40. Ebelin; Wattepads & Maxi-Pads; Płatki kosmetyczne zwykłe i duże (140 szt./0,85 €; 40 szt./0,65 €).
O tych płatkach rozwodzić się już nie będę - są w każdym moim denku i u mnie sprawdzają się najlepiej.

41. Alouette; Einmal-Waschlappen; Suche ręczniczki do twarzy (30 szt.; ok. 5 PLN).
Suche ręczniczki do twarzy to produkt, bez którego nie wyobrażam sobie wycierania twarzy. Przewijają się u mnie w każdym projekcie denko.

***

Tak prezentują się moje czerwcowo-lipcowe zużycia. Dopiero teraz jak na to wszystko patrzę to widzę, że całkiem sporo się tych 'śmieci' uzbierało. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca, a niebawem zapraszam Was na post z lipcowymi nowościami ;)


LinkinWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...