Wiem, że urodziny miałam już przeszło miesiąc temu, ale kiedy pisałam notkę na temat urodzinowych prezentów (
klik) to wspominałam, że jeszcze od mamy i siostry dostałam na urodziny pieniądze i postanowiłam sobie sama coś kupić. Oczywiście nie mogło to być nic innego jak kosmetyki ;) Ze względu jednak na to, że nie było tego nie wiadomo ile to postanowiłam połączyć tę notkę razem z czerwcowo-lipcowymi zakupami.
Zacznę najpierw od prezentów.
Yves Rocher
Vanille Noire. Woda perfumowana.
To jeden z moich ulubionych zapachów z firmy YR, do którego co jakiś czas wracam. Trafiła mi się okazja, że na te perfumy miałam 40% zniżkę, więc zapłaciłam za nie 105 PLN/50 ml. Jedyną ich wadą jest to, że zapach nie należy do zbyt trwałych, więc w ciągu dnia trzeba często powtarzać aplikację.
Shower Cream Red Berries. Kremowy żel pod prysznic i do kąpieli o zapachu owoców leśnych.
W zeszłym roku z tej samej serii kupiłam żel pod prysznic o zapachu mango-marakuja (którego właśnie teraz używam) i bardzo się z nim polubiłam. Miałam zamiar kupić go raz jeszcze bo w tym roku także się pojawił, ale kiedy weszłam do sklepu YR i powąchałam ten o zapachu owoców leśnych to nie mogłam od niego nosa oderwać i wiedziałam, że będzie mój. To nic, że w domu żeli mam pełno... Na żel ten nie ma zniżki a jego koszt to 15,90 PLN/400 ml.
Beautifying Dry Oil. Suchy olejek do ciała.
W zeszłym roku używałam suchego olejku do ciała z TBS, a w tym z ciekawości postanowiłam wypróbować ten z YR. Jeszcze go nie używałam więc nie mogę powiedzieć niczego na jego temat prócz tego, że miałam także 40% zniżkę i zapłaciłam 29,40 PLN/100 ml.
Radiance Shampoo. Szampon do każdego rodzaju włosów.
Ten produkt dostałam w gratisie, po pokazaniu ulotki dla stałych klientów. Czeka grzecznie na swoją kolej. Z tego co widziałam na stronie jego cena to 15,50 PLN/300 ml.
Tradition de Hammam. Orientalny peeling do ciała z glinką marokańską.
Zawsze chciałam wypróbować produkty z tej serii, ale jakoś wiecznie było mi z nimi nie po drodze. W końcu jednak udało mi się uzbierać pieczątki na karcie stałego klienta na 3 poziomie i mogłam sobie wybrać kosmetyk o wartości 70 zł lub droższy i dopłacić. A ponieważ ten produkt kosztuje 67 PLN/150 ml to wzięłam go sobie w gratisie :)
Wygrana na blogu u Bella Beauty
Jakiś czas temu wzięłam udział w rozdaniu u Izy i udało mi się wygrać nowe żele pod prysznic Orignal Source o zapachu ananasa oraz kaktusa i guarany, a także trochę próbek żeli pod prysznic i ekologiczną torbę. Iza zrobiła mi fajny prezent bo paczuszka dotarła akurat w moje urodziny :)
Rossmann
Cztery Pory Roku. Krem do rąk i paznokci z kompleksem witamin i ekstraktem Neroli.
Miałam kremy do rąk z tej firmy z zimowej edycji limitowanej o zapachu jabłka i cynamonu oraz czekolady i pomarańczy i nawet się z nimi polubiłam. Postanowiłam więc kupić jakąś nowość z tej firmy, która kosztowała na promocji całe 3 PLN/150 ml. Choć kremów do rąk to u mnie pod dostatkiem, no ale... ;)
Wellness Beauty Körperbutter. Masło do ciała mandarynka i jogurt.
Na wielu blogach czytałam naprawdę dobre opinie o tym masełku do ciała więc postanowiłam je kupić, w obawie, że może któregoś dnia zniknie z rossmannowskiej półki. Za 200 ml pudełeczko zapłaciłam niecałe 10 PLN.
Drogeria osiedlowa
Lakiery do paznokci: Pierre Rene No 46 Delicate Rose & Joko J106 Paradise Coral.
Nigdy do lakieromaniaczek się nie zaliczałam, ale ostatnimi czasy sporo lakierów mi przybywa i jakoś nie mogę się im oprzeć. Te dwa urzekły mnie swoimi kolorami, choć fanką Joko to ja raczej nie zostanę bo po 1 dniu mam już spore odpryski na paznokciach.
Hebe
Grace Cole Body Lotion. Balsam do ciała o zapachu brzoskwini i gruszki.
Będąc w Hebe i widząc te balsamy do ciała na promocji w cenie 19,90 PLN/500 ml jakoś nie mogłam przejść obok nich obojętnie. Nie był to zakup planowany, no ale czasami, zapewne nie tylko mi, zdarza się coś wrzucić dodatkowo do koszyczka :) Używam go teraz i jestem z niego zadowolona, aczkolwiek jeśli nie lubicie parafiny w kosmetykach pielęgnacyjnych to nie będzie to produkt dla Was, bo parafinę ma na 2 miejscu w składzie.
Flos-Lek. Żel ze świetlikiem lekarskim do powiek i pod oczy.
Od dawna te żele pod oczy chodziły mi po głowie ale jakoś nigdzie nie mogłam się na nie natknąć. W końcu udało mi się wypatrzyć je w Hebe i wrzuciłam jeden z nich do koszyczka. Używam go codziennie rano od początku lipca i jestem z niego zadowolona. Jego koszt to coś koło 8 PLN.
Grace Cole Lip Balm. Balsam do ust o zapachu kokosa i limonki.
Ten produkt był akurat na mojej liście zakupowej, ale teraz, mając z nim styczność wiem, że nie ponowiłabym jego zakupu. Jego jedyną zaletą jest ładny zapach, który zresztą dość szybko się ulatnia. Dobrze, że był na promocji i kosztował tylko coś ponad 6 PLN.
Revlon Colorburst Lip Butter. Masełko do ust 025 Peach Parfait.
Pojechałam z zamiarem zakupu pomadek do ust w kredkach Astora a wyszłam w zamian z masełkiem Revlona :) Kiedy tak stojąc przy półce Revlona oglądałam te masełka, podeszła do mnie Pani, wyjęła kilka odcieni, zdezynfekowała je i podała mi do pomalowania. A ja kiedy nałożyłam na usta te masełka to przepadłam. Póki co skończyło się na jednym, ale wiem, że na pewno jeszcze jakieś sobie dokupię. Szkoda tylko, że ich normalna cena to 39 PLN/2,55 g.
Essie Watermelon.
Ten lakier już jakiś czas temu pokazywałam na swoich paznokciach -> klik. Ten kolor spodobał mi się na tyle, że odkąd go kupiłam to bardzo często gości na moich paznokciach. Ceny nie pamiętam, ale było to coś w okolicach 32 PLN.
To już lipcowe zakupy w Hebe w Gdańsku (tak tak, Gdańsk nareszcie też ma Hebe :D)
Bioderma Sensibio H2O AR Solution Micellaire. Płyn micelarny do skóry z problemami naczynkowymi.
Kupując te płyny micelarne byłam święcie przekonana, że jest to ta sama wersja którą kupuję od długiego czasu. Nie zauważyłam jednak, że obok H2O widnieje jeszcze napis "AR". Mam jednak nadzieję, że będzie tak samo dobry jak wersja do skóry wrażliwej. Z naczynkami od zawsze mam problem ale na cuda nie liczę ;) 2x250 ml kosztowało mnie 46,90 PLN.
Purederm Deep Cleansing Nose Strips. Głęboko oczyszczające plasterki do nosa.
Miałam takie plasterki z innej firmy i byłam z nich zadowolona. Postanowiłam więc wypróbować plasterki z innej firmy, które akurat były na promocji: 10,99 PLN/6 szt. Niestety, po pierwszym użyciu nie jestem z nich zbytnio zadowolona i następnym razem sięgnę po te już sprawdzone z firmy Beauty Formula.
Biosilk Silk Therapy. Jedwab do włosów.
Był na promocji i kosztował niecałe 4 PLN/15 ml. Szkoda było go nie wziąć i nie wypróbować, bo do tej pory jeszcze nie miałam z tym produktem styczności.
Garnier Mineral. Antyperspiranty.
Ostatnimi czasy są to moje ulubione antyperspiranty. Dobrze chronią moją skórę przed poceniem, mają przyjemne zapachy, często są na promocjach - niczego więcej mi nie potrzeba.
Sephora
Donna Karan New York Be Delicious. Woda toaletowa.
Uwielbiam ten zapach, szczególnie wiosną i latem, jest taki świeży i orzeźwiający. Kiedyś już miałam tę wodę, ale było to już jakieś parę lat temu i w tym roku postanowiłam ponowić jej zakup. Za 100 ml zapłaciłam 209 PLN.
Korres Body Scrub. Peeling do ciała o zapachu arbuza.
Co prawda poszłam po peeling do ciała z Pat&Rub (po który już wybrałam się chyba 3 raz), ale znowu wróciłam do domu z czymś innym. Chodząc między półkami w Sephorze wypatrzyłam peelingi firmy Korres i przypomniałam sobie, że na blogu Innocent Greed (którego ostatnio nie mogę znaleźć) była pozytywna opinia na temat tego właśnie peelingu. Postanowiłam więc go przetestować. Jego cena to 80 PLN/150 ml, czasami jednak bywa w promocjach i można go kupić sporo taniej.
Benefit Lip Shine. Błyszczyk do ust Spiked Punch.
Ten zakup do planowanych co prawda nie należał, ale kiedy byłam w Sephorze to były dość spore wyprzedaże różnych produktów. Wybrałam się po palatkę Naked 2 ale niestety w żadnej Sephorze już jej nie było. Na pocieszenie więc do koszyczka wpadł koralowy błyszczyk do ust z Benefitu, który po przecenie kosztował 47,90 PLN.
Lidl
Cien Bodycare. Masło do ciała kokosowe.
Pamiętam, że Magda znana jako 77gerda bardzo polecała ta masła do ciała, dlatego też kiedy zobaczyłam, że są znowu dostępne w Lidlu - nie zastanawiałam się długo i wrzuciłam jedno do koszyczka. Mąż oczywiście trochę pomarudził, bo smarowideł w domu naprawdę sporo, powiedział że mam coś z głową, ale zapłacił :P 400 ml masełko kosztowało 14,90 PLN.
Biedronka
Linda. Kremowe mydło w płynie o zapachu Tutti Frutti.
Przyznam szczerze, że mydeł do rąk z Biedronki jeszcze nigdy nie miałam, a że ich cena nie jest wysoka (niestety nie pamiętam ile dokładnie kosztują bo wyrzuciłam paragon) a pojemność spora, to postanowiłam kupić jedno na próbę. Z tego co jest na nim napisane, jest to mydełko z edycji limitowanej. Były 2 zapachy do wyboru.
BeBeauty. Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu.
Mój ulubiony płyn do demakijażu twarzy -> klik. Co prawda mam jeszcze 2 buteleczki w domu ale w obawie, że znowu nie zobaczę go na Biedronkowej półce wrzuciłam jeszcze jedną sztuką do koszyczka. Jego cena to 4,49 PLN/200 ml.
I to by było na tyle jeśli chodzi o moje urodzinowe prezenty i czerwcowo-lipcowe zakupy. Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca :)
Miłego dnia :)
Natalia