piątek, 28 września 2012

Moje pierwsze zamówienie z Victoria's Beauty ;)

Hej hej Kochane!

Dzisiaj przychodzę do Was z takim szybkim i dość króciutkim postem, bo postem zakupowo-lakierowym. Co prawda wróciliśmy już do domku, ale jak zapewne wiecie po wymianie okien mamy sporo sprzątania dlatego chwilowo nie mam zbyt wiele czasu na pisanie, ale jak tylko się uwinę z tym bałaganem to obiecuję - wszystko nadrobię ;) No dobra, wstęp wstępem ale przejdźmy do konkretów.

Jakiś czas temu, a dokładnie 10 września na stronie sklepu internetowego Victoria's Beauty zamówiłam sobie dwa lakiery: jeden lakier z OPI i jeden z China Glaze. Dzisiaj, tj po 18 dniach do mnie wreszcie dotarły! Jestem jednak to w stanie wybaczyć, gdyż jednego z zamówionych przeze mnie lakierów nie było w Polsce i był sprowadzanych ze Stanów, toteż czas zamówienia znacznie się wydłużył. A ceny lakierów OPI,  Essie, China Glaze, Zoya i jeszcze innych w tym sklepie są naprawdę rewelacyjne więc bardzo Wam tę stronkę polecam :)

Oto lakiery, które sobie zamówiłam:




Lakier OPI w kolorze Up Front & Personal, 15 ml
Lakier China Glaze w kolorze Deviantly Daring, 14 ml

Dodatkowo dostałam także separatorki ;)

Są to moje pierwsze lakiery z tychże firm. Bardzo chciałam je wypróbować, jednak w Douglasie czy Sephorze lakiery OPI kosztują 50 zł - mnie kosztował on ok. 30 zł. 

Nie byłabym jednak sobą gdybym nie wypróbowała któregoś z nich, więc na moich paznokciach wylądowała od razu Chinka.




Na zdjęciu widzicie dwie warstwy lakieru. Kolor sam w sobie bardzo mi się podoba i czuję, że będę go często nosić na paznokciach. Jednak mimo cienkiego pędzelka, które w lakierach uwielbiam i dobrej konsystencji aplikacja lakieru średnio mi odpowiada, z bliska widać tak jakby "łączenia". Nie wiem więc czy na jakiś lakier tej firmy jeszcze się skuszę, pomyślę nad tym (mam nadzieję, że OPI spisze się lepiej).




Tradycyjnie nałożyłam pod spód bazę Essie i top coat Poshe, który zaczyna działać mi na nerwy. Jeśli nałożę go na mokre paznokcie (tak jak to się robić powinno) to rozmazuje mi lakier i robią się smugi. Nakładam go po 15-20 minutach i jest to samo :/ Nie wiem dlaczego tak się dzieje i to praktycznie za każdym razem...

Podobają Wam się kolorki zamówionych lakierów czy nie za bardzo?


wtorek, 25 września 2012

Temu panu niestety już podziękuję...

Być może zastanawiacie się gdzie mnie wywiało. Otóż chwilowo mieszkamy u dziadków, bo w domku mamy mały remoncik i nie bardzo mam jak siedzieć przy komputerze bo pilnuję, żeby mały niczego u dziadków nie zdemolował ;) Poza tym jak nadarzy się chwila żeby usiąść do komputera to słucham gadania, że dzieckiem się nie zajmuję... A że nie jestem u siebie to muszę to głupie gadanie jakoś znosić... Na szczęście niebawem wracamy do domku ;)

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kosmetyk, którym początkowo byłam oczarowana. Niestety potem okazało się, że nie jest to kosmetyk dla mnie. Mowa tu o dwufazowym olejku do demakijażu oczu od Balea.




Tak jak wspomniałam wyżej, na początku ten kosmetyk mnie wręcz oczarował. Co się stało, że zmieniłam o nim zdanie? A no to, że  po 7 dniach stosowania mnie uczulił. Jest to dla mnie co najmniej dziwne, ponieważ jeśli mam uczulenia na jakiś kosmetyk to zazwyczaj już następnego dnia odczuwam tego skutki. W tym przypadku było zupełnie inaczej, dopiero po tygodniu zaczęły pojawiać się na moich powiekach czerwone plamy, oczy mnie piekły i swędziały. Odstawiłam więc na kilka dni ten olejek i postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę, jednak znowu było to samo. Chyba wykorzystam go do mycia pędzli bo cóż innego mi pozostało z nim zrobić...

Jeśli chodzi o działanie produktu, to pod tym względem spisuje się on rewelacyjnie! Makijaż oka zmywa raz dwa, nie rozmazuje kosmetyku, radzi sobie bez problemu zarówno z bazą, dwoma warstwami tuszu i mocnym makijażem oka. Wystarczy naprawdę niewielka ilość tego specyfiku na płatku kosmetycznym i po makijażu oka nie ma śladu.

Produkt znajduje się w 100 ml buteleczce, która wizualnie bardzo mi się podoba. Opakowanie jest proste ale wg mnie naprawdę ładne. Otwór do wylewania produktu jest w sam raz, nie wylewa się nam zbyt dużo produktu.  Jego cena to w przeliczeniu na złotówki ok. 6-7 zł.




Czy poleciłabym Wam ten produkt? Tak, ponieważ każdy z nas inaczej reaguje na różne produkty. Was może nie uczulić (wiele z moich znajomych stosuje ten kosmetyk) a jest to naprawdę dobry kosmetyk do zmywania oczu. Bardzo ubolewam nad tym, że mnie uczulił gdyż byłby to mój ideał.

Tutaj jeszcze skład kosmetyku:




piątek, 21 września 2012

Paczuszka od Kosmetyczne Remedium i lakier Flormar nr 405

Witam Was dzisiaj w dobrym humorze!

A dlaczego w dobrym? A dlatego, że wczoraj rano zawitał u mnie listonosz z przesyłką od dziewczyn z bloga Kosmetyczne Remedium na którym wygrałam zestaw Carmex ;) 

Oto, co zawierała moja paczuszka:




Jak widać, w paczuszce znalazł się miętowy nawilżający balsam do ust w tubce i klasyczny balsam do ust w słoiczku. Jako, że żadnego produktu Carmex'u nigdy nie miałam cieszę się z tego prezentu podwójnie. Jeszcze raz Agnieszce i Klaudii bardzo dziękuję!


Wczoraj także pomalowałam sobie pazurki lakierem firmy Flormar w kolorze 405. Jest to piękna klasyczna czerwień, którą wręcz ubóstwiam. W ogóle uwielbiam lakiery do paznokci tej firmy: są niedrogie, mają odpowiednią konsystencję, fajny pędzelek, bardzo dobrze się rozprowadzają i w miarę szybko schną. Kilka kolorków mam w swojej kolekcji i na pewno jeszcze niejeden z czasem do tej kolekcji dołączy.

Na paznokcie nałożyłam tradycyjnie base coat Esiie, dwie warstwy lakieru Flormar 405 a na wierzch tradycyjnie top coat Poshe.
Przepraszam za trochę pomalowane skórki, ale w trakcie malowania paznokci moje dziecko się obudziło i ręka mi się trochę trzęsła bo się bardzo spieszyłam ;)






Ja w tym kolorze jestem zakochana! Uwielbiam wszelkie odmiany czerwieni na swoich paznokciach. Wczoraj nawet kilka osób bardzo ten kolorek chwaliło i pytało się mnie co to za lakier i gdzie można go kupić, więc nie tylko mi chyba wpadł w oko ;)


Miłego dnia!


wtorek, 18 września 2012

Holographic Nail Polish nr 034 od Pupa

Ostatnimi czasy wybrałam się na zakupy, ponieważ miałam zamiar kupić sobie buty i trochę różnych ciuchów. Ile ja się nachodziłam, ile namierzyłam i w końcu niczego nie kupiłam. Wściekła byłam jak osa. Zacznijmy od butów - te które mi się podobały były albo za małe albo za duże (standardowo). Chciałam sobie kupić jeansy to wszędzie są rurki - a ja rurek nie znoszę! Źle się w nich czuję, jestem dosyć niska - mam 159 cm wzrostu, ważę co prawda niedużo bo 50 kilo ale jak przymierzam rurki to w każdych wyglądam "dziwnie". O bluzkach nie wspomnę bo autentycznie niczego ciekawego nie zauważyłam.

Z tej złości zaszłam do Douglasa i tak chodziłam między półkami i chodziłam i wpadły mi w oko lakiery do paznokci Holograpfic z firmy Pupa. Jako, że nigdy nie miałam żadnego lakieru tej firmy a słyszałam o nich wiele dobrego, to skusiłam się na nr 034 czyli niebieski. Widziałam z tej serii jeszcze fioletowy, zielony i jaśniutki brązowy - szczerze podobały mi się wszystkie.


Zdjęcie bez lampy błyskowej



Zdjęcie z lampą błyskową

Tak oto prezentuje się ten kolorek w buteleczce. Pojemność jego to 5 ml a cena - 24 zł. Do najtańszych on nie należy ale coś musiałam sobie na poprawę humoru zakupić.

Wczoraj pomalowałam tym lakierem paznokcie i się w nim zakochałam. Tak naprawdę wystarczy nałożyć jedną warstwę na paznokcie - krycie ma bardzo dobre, ja jednak zawsze nakładam z przyzwyczajenia dwie. Schnie dosłownie w 10 minut i mieni się pięknie. To będzie niewątpliwie mój ulubieniec. I na pewno zakupię jeszcze inne kolorki z tej serii :)

A tak prezentuje się na paznokciach (przepraszam za pomalowane skórki)










Podoba Wam się czy nie bardzo?


poniedziałek, 17 września 2012

Wyróżnienie przyznane przez Kropeczkę :)

W tym miejscu chciałabym bardzo podziękować Kr00pce za przyznanie mi nagrody za to, że lubi mojego bloga i często go odwiedza. Jest mi naprawdę bardzo miło :))



Nagrodzona osoba podaje 5, 10 lub 15 blogów które sama nagradza.
No więc zaczynamy :)

  1. kr00pka.blogspot.com
  2. milena81.blogspot.com
  3. 77gerda.blogspot.com
  4. coralblush19.blogspot.com
  5. zanka-pl.blogspot.com
  6. niecierpek.blogspot.com
  7. somethingtodoff.blogspot.com
  8. subiektywna-ja.blogspot.com
  9. cosmeticsfreak.blogspot.com
  10. siiia.blogspot.com i sauria80world.blogspot.com

sobota, 15 września 2012

Regenerum - zbawienie dla moich paznokci

Ostatnimi czasy miałam ogromne problemy z paznokciami. Ledwo zdążyły odrosnąć a już były połamane, okropnie rozdwojone i płytka odchodziła warstwami. Wcześniej używałam odżywki Eveline 8w1 ale nie przyniosła żadnych rezultatów. Odwiedzając różne blogi natknęłam się na przychylne opinie o Regenerum - regeneracyjnym serum do paznokci. A że koszt tego cudeńka był niewielki, postanowiłam się skusić i je wypróbować.




Od producenta:
Regenerum, regeneracyjne serum do paznokci to starannie dobrana kompozycja czterech składników  naturalnego pochodzenia: oleju z orzeszków makademia, oleju ze słodkich migdałów, oleju z pestek winogron oraz olejku cytrynowego, wzbogaconych witaminami A i E. Razem zapewniają intensywną, kompleksową pielęgnację płytki paznokcia oraz otaczającego naskórka.
Serum do paznokci wzmacnia, nawilża i regeneruje płytkę paznokcia. Dzięki wysokiej zawartości odżywczych olejków nawet kruche i łamliwe paznokcie odzyskują naturalną elastyczność, stają się mocne, a olejek cytrynowy wpływa na rozjaśnienie przebarwień, przywracając paznokciom naturalny i piękny wygląd.

Regenerum, regeneracyjne serum do paznokci może być używane okresowo jako kuracja lub przez cały rok, w zależności od indywidualnych potrzeb. Praktyczne opakowanie pozwala na precyzjną aplikację produktu, a masaż delikatnym pędzelkiem przyśpiesza penetracje składników aktywnych, pobudzając macierz paznokcia i wpływając pozytywnie na jego wzrost.

Przebadany dermatologicznie.
Nie zawiera parabenów, alkoholu ani sztucznych barwników.


Moja opinia: 
Regenerum stosowałam przez miesiąc czasu raz dziennie, zazwyczaj wieczorem. Najpierw robiłam nim dłuższe, około 30 minutowe masaże, później nakładałam go w maksymalnie 10 minut a po 30 minutach wcierałam go w paznokcie i skórki wokół. Serum to posiada bardzo fajny pędzelek który pozwala na dobre rozprowadzenie produktu na paznokciach.


 

Ze względu na zawartość olejków jest oczywiście dosyć tłusty ale mi to kompletnie nie przeszkadzało. Rezultaty zaczęłam zauważać już po ok. 2 tygodniach codziennego stosowania - paznokcie przestały mi się łamać. Po miesiącu regularnego stosowania paznokcie przestały mi się także rozdwajać. W chwili obecnej cieszę się długimi, zdrowymi paznokciami. Ile to potrwa - tego nie wiem, ale mam nadzieję, że przez jakiś czas zapomnę o problemie z paznokciami. Jeśli cokolwiek będzie się działo - sięgnę na pewno po Regenerum.

Nie mam zdjęcia jak wyglądały moje paznokcie przed stosowaniem tego serum, ale możecie mi wierzyć na słowo, że były w opłakanym stanie. Natomiast mogę Wam pokazać jak wyglądają moje paznokcie po kuracji tym cudem (nie patrzcie tylko na skórki bo wiecznie je czymś zahaczę)




Dzięki Regenerum mogę mieć znowu długie, zdrowe paznokcie i wreszcie mogę je malować kolorowymi lakierami. Na wszelki wypadek zakupiłam bazę wzmacniającą z Essie, ale o niej napiszę w zakupach lakierowych.

Pojemność: 5 ml
Cena: ok. 15 zł
Dostępność: apteki 

POLECAM!


Wyniki rozdania :)

Kochane,

Jako, że mamy już 15 września, jest po północy a ja cierpię dziś na bezsenność to postanowiłam podać wyniki rozdania. Chętnych do przygarnięcia było 9 osób a zwycięzcę (a właściwie zwyciężczynię) wybrała maszyna losująca.

Komu udało się zgarnąć nagrodę?

Uwaga, uwaga, nagroda wędruje do:



Gratuluję :) 

Czekam na maila z danymi do wysyłki, żebym wiedziała, gdzie mam dostarczyć nagrodę.

Dziękuję wszystkim za udział w rozdaniu, na pewno za jakiś czas będą następne.

czwartek, 13 września 2012

I znowu o żelu... letni ulubieniec :)

Wczoraj pisałam Wam recenzję żelu i dzisiaj znowu to czynię (rany, ale ja jestem monotematyczna). Nie mogłabym jednak nie wspomnieć o jednym z moich letnich ulubieńców - żelu pod prysznic "Spearmint" z Original Source :)


Original Source wypuściło latem dwa limitowane zapachy: Spearmint oraz British Strawberry. Ten prezentowany na zdjęciu jest już puściutki i schowany do mojej torby z produktami zdenkowanymi a truskawkowy czeka spokojnie na swoją kolej.

Jeśli chodzi o opakowanie to jest ono standardowe jak we wszystkich produktach OS. Bardzo podoba mi się fakt, iż żel ten stoi na głowie, co znacznie ułatwia zużycie produktu do samego końca. Jest jednak jeden minus - do tej pory w standardowo oferowanych przez OS żelach była taka fajna membrana, która zabezpieczała przed wylewaniem się żelu - żel wydobywał się dopiero przy naciśnięciu butelki. W żelach z limitki tego niestety nie ma. Jest tylko zwykła krateczka przez którą żel często wyciekał i brudził mi wannę, nie mówiąc o tym że jak chciałam go kupić w Rossmannie to znaczna część była powylewana.


Konsystencja tego żelu jest rzadka - rzadsza niż standardowych OS i nie taka "galaretkowata". Sprawia to, że żel jest niestety mało wydajny. Butelka 250 ml starczyła mi zaledwie na 17 dni używania a szkoda, bo używało mi się tego żelu latem naprawdę bardzo przyjemnie :)

Mimo tego, że żel trochę się wylewał, był dosyć rzadki i mało wydajny, to bardzo go polubiłam. Za co? Przede wszystkim za zapach! Pachnie jak "guma balonowa Orbit", dosłownie :) Ten zapach unosi się podczas kąpieli po całej łazience i daje uczucie orzeźwienia. Ponadto żel ten nie wysuszył mojej skóry, za co zasługuje na kolejnego plusa. Pieni się średnio, ale jestem mu w stanie wybaczyć wszystko ze względu na zapach i za to, że nie wysusza skóry. Lato z tym żelem to prawdziwa przyjemność!

Dla zainteresowanych załączam skład i informacje od producenta:




środa, 12 września 2012

Żele pod prysznic z Yves Rocher - uwielbiam!

W sierpniowym "denku" KLIK znalazł się żel pod prysznic "Pomarańcza z Florydy" od Yves Rocher. Obiecałam, że będzie o nim oddzielna notka więc zabieram się do dzieła :)


Żele YR z serii Jardins Du Monde (czyli "ogrody świata") są w buteleczkach o pojemności 200 ml. Standardowa ich cena to coś koło 10 zł jednak bardzo często bywają w promocji. Ja swój żel zakupiłam w pakiecie "kup 3 żele a zapłacisz za 2". W szafie więc mam jeszcze dwa inne zapachy do zużycia ;)

Jeśli chodzi o samo opakowanie to jest ono bardzo poręczne - ma fajny kształt do trzymania w łapce. Mi się on podczas kąpieli nie wyślizgiwał z rąk, co nieraz się zdarza przy innych żelach. Jedyne "ale" mam do zamknięcia: bardzo ciężko jest je otworzyć, w szczególności mokrymi rękoma - można sobie połamać paznokcie. Jest to jednak jedyna rzecz, jaką mam do zarzucenia temu opakowaniu.


Otwór do wypływania żelu jest całkiem spory. Pamiętam jak parę lat temu kupiłam te żele po raz pierwszy i byłam przerażona, że żelu będzie się za dużo wylewać, jednak wcale tak nie jest. Sam żel jest dosyć rzadki, jednak bardzo wydajny: 200 ml buteleczka wystarczyła mi aż na 20 dni używania!

Bardzo ważnymi dla mnie rzeczami w przypadku żelów pod prysznic są: niewysuszanie skóry, piękne zapachy i dobre pienienie się. Nic więcej mi do szczęścia nie trzeba. I ten żel wszystkie pożądane przeze mnie cechy posiada :) Moja skóra po jego użyciu nie była wysuszona a wręcz przeciwnie - była miła i gładka w dotyku. Zapach jaki unosił się podczas kąpieli przenosił mnie w pomarańczowe sady - jest tak realistyczny i cudowny, jakby ktoś obok obierał pomarańcza. Po kąpieli zapach na skórze nie pozostaje, ale mi na tym akurat nie zależy. Jeśli chodzi o pienienie to pieni się bardzo dobrze - wystarczy niewielka ilość żelu żeby na myjce czy gąbce wytworzyć mnóstwo piany :)

Ja szczerze bardzo polecam te żele pod prysznic. Są konsystencje żelowe i kremowe, wybór zapachów jest spory więc myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Sama jeszcze mam 2 żele w szafce: ziarna kakao i ylang ylang i za ziarno kakao niebawem się zabiorę :)

Na koniec jeszcze rzut oka na to co nam mówi na temat tego żelu producent:



wtorek, 11 września 2012

Pachnący lakier do paznokci Revlon Watermelon Fizz

Hej Kochane :)

Ostatnio znowu mam problemy zdrowotne, ale postanowiłam się nie dać i wygospodarować chociaż chwilę na prowadzenie bloga i czytanie Waszych. Dzisiaj przychodzę do Was z notką o pachnącym lakierze do paznokci od Revlonu.

Najpierw zacznę od tego, że przerwę w malowaniu paznokci miałam naprawdę sporą, bo były one w okropnym stanie: ciągle się łamały, były porozdwajane - jednym słowem koszmar. Z pomocą przyszło mi Regenerum o którym będzie na pewno osobny wpis. W każdym bądź razie po miesiącu stosowania tego cudeńka moje paznokcie wyglądają tak jak nigdy wcześniej ;)

Rozpisałam się o Regenerum, a miało być o Revlonie. 
Zdjęcia wyszły takie sobie, ale pokażę Wam jak wygląda po 2 warstwach na paznokciach.


Paznokcie malowałam wczoraj, przeżyły i zmywanie garów i długą kąpiel z peelingiem itp, co u mnie rzadko się zdarza, bo zazwyczaj lakiery odpryskują mi tego samego dnia jak tylko pomaluję paznokcie. I muszę Wam powiedzieć, że ten lakier po wyschnięciu naprawdę pachnie - pięknie pachnie :) Wczoraj ciągle wąchałam pazury. Nie jest on mocno kryjący ale mi bardzo przypasował i pewnie zakupię jeszcze jakieś inne z tej serii.

Czego jeszcze użyłam do zrobienia tego mani?
  • Essie, rock solid, ultra strenght base coat
  • Flormar, quick dry extra shine top coat


piątek, 7 września 2012

Trochę nowości # 2

Tak jak w poprzednim poście pisałam, teraz będą zakupy niekosmetyczne. Są to tak naprawdę 2 rzeczy, które sprawiły mi naprawdę wiele radości :))

Na Blogu Magdy znanej jako 77gerda natknęłam się na świeczki Yankee Candle. Magda bardzo je zachwalała  i pisała, że mimo iż do tanich one nie należą, a wręcz są dosyć drogie, to są bardzo wydajne i wystarczy je zapalić na 1 godz. a jeszcze przez kilka godzin po ich zgaszeniu czuć ich piękne zapachy.

Jako miłośniczka świeczek postanowiłam więc je wypróbować. Zakupiłam je TUTAJ Muszę powiedzieć, że obsługa w tym sklepie jest naprawdę rewelacyjna i bardzo szybka: wczoraj zamówiłam świeczki a już dzisiaj kurier mi je dostarczył. I naprawdę były one bardzo dobrze zapakowane i zabezpieczone w trakcie transportu. Na pewno będę do tego sklepu jeszcze zaglądać :) A wybór - zapachów tyle, że aż człowiek nie wie, na co się zdecydować.

Po tym przydługim wstępie czas pokazać te cudeńka.


Po lewej stronie jest świeczka Migoczący Cynamon - jest to "mała świeczka", która ma się palić wg producenta przez 40 godz.

Po prawej stronie jest świeczka Świąteczne Ciasteczko - jest to "duży słój", jej czas palenia to 65-90 godz.

Powiem Wam, że bez otwierania tych świeczek z daleka można poczuć ich zapach, są tak intensywne i piękne :)

"Migoczący cynamon" to połączenie cynamonu i goździków, natomiast "Świąteczne ciasteczko" to piernik i wanilia z dodatkiem cukru.

Jeśli chodzi o cenę, to ja korzystałam z wyprzedaży na tej stronie, ale nawet mimo wyprzedaży ceny są dosyć wysokie. Mała świeczka kosztowała mnie 35,01 zł natomiast średni słój - 56 zł.

Producent zapewnia, że te świeczki wypalają się do końca. Magda (77gerda) pisała, że tak właśnie jest i obietnice producenta są spełnione, dlatego te świeczki są tak wydajne. Nic nie zostaje nam na ściankach, tak jak np. przy świeczkach, które do tej pory kupowałam w Ikei.

Dzisiaj rozpoczynam testowanie :) U mnie pada i wieje więc pogoda sprzyja paleniu świeczek.

Myślę, że warto zaopatrzyć się choć w jedną taką świeczkę, nawet dla samego pięknego zapachu :)


Trochę nowości # 1

Heloł ;)

Przychodzę do Was dzisiaj z zakupami kosmetycznymi i niekosmetycznymi. Pierwszy post będzie o zakupach kosmetycznych, drugi - o pozostałych ;).

Pamiętacie jak jakieś 2-3 tygodnie temu Wam pisałam, że poprosiłam Pana, który sprzedaje niemieckie produkty w sklepiku, żeby mi sprowadził trochę dobroci z firmy Balea? No to się dzisiaj ich doczekałam i już mam je w domku :)) 2 rzeczy które zamówiłam nie było, a jedna została u Pana w domu i mam po nią podejść w poniedziałek - chodzi o krem do stóp z 10% mocznikiem, którego brakowało dzisiaj w siatce a który na mnie czeka ;)

Rzut na całość :)


No to po kolei Wam po krótce przedstawię te DM-owskie dobroci.

  • Płyn do kąpieli Mango i Jogurt
  • Olejek po prysznic
  • Żel pod prysznic dla mężczyzn Fresh
  • Żel pod prysznic dla mężczyzn Cool Down
  • Żel i szampon dla dzieci
  • Uzupełniacz mydła do rąk w płynie Miód i Mleko
  • Uzupełniacz mydła do rąk w płynie Mango i Papaya
  • Kakaowa sól do kąpieli
  • Łagodny żel do mycia twarzy do cery normalniej i mieszanej
  • Dwufazowy płyn do demakijażu oczu
  • Pomadka do ust
  • Żel do golenia dla mężczyzn do skóry wrażliwej - który będę używać ja :D
  • Krem do rąk z 5% mocznikiem
No i w poniedziałek będzie jeszcze: krem do stóp z 10% mocznikiem, który wygląda o tak (zdjęcie zapożyczone ze strony DM):

Jestem bardzo zadowolona z zakupów :) Kosztowały mnie one 73 zł (63 zł ceny normalne + 10 zł narzutu), a byłam pewna, że będą mnie kosztować o wiele więcej.

Ostatnimi czasy poczyniłam jeszcze dwa kosmetyczne zakupy.

Pierwszy z nich to balsam do stóp firmy Pat&Rub żurawina z cytryną. Skorzystałam z dni Vip w Sephorze, gdzie wszystkie produkty do makijażu i pielęgnacji można było zakupić o 20% taniej. W związku z tym 100 ml buteleczka z pompką kosztowała mnie 36 zł.


I ostatnia malutka rzecz - lakier do paznokci Miyo w kolorze takiego ciemnego fioletu z drobinkami. Butelka 7 ml, cena: 3,49 zł.


Jak Wam się podobają moje zakupy?
Kupiłyście sobie coś ostatnio kosmetycznego?

Zapraszam na drugi wpis - tym razem niekosmetyczny :)


wtorek, 4 września 2012

Kurier z paczuszką od L'Oreal

Kilka dni temu pisałam Wam, że wygrałam do testów krem do twarzy od L'Oreal - Nutri Gold Light & Silky na dzień a dzisiaj już kurier wręczył mi paczuszkę właśnie z tym kremikiem. Bardzo się ucieszyłam, ponieważ mój krem na dzień się skończył więc od jutra będę mogła go zacząć testować :)


Przystępując do testów można było wybrać czy chce się testować wersję Nutri Gold - czyli taką bardziej treściwą czy lekką i szybko wchłaniającą się, ale równie dobrze wg producenta nawilżającą. Ja zdecydowałam się na tę drugą, ponieważ ten krem mam zamiar stosować pod makijaż. To co mogę Wam powiedzieć to to, że zapach ma po prostu cudowny :)


W paczuszce dostałam jeszcze list od L'Oreal oraz 18 próbek kremu na dzień o tej bogatszej formule, także bardzo miło ze strony firmy, że umożliwiła mi wypróbowanie również drugiej formuły kremu.


Jutro więc zabieram się do testowania :) Po jakimś czasie na pewno przedstawię na blogu swoją opinię na temat tego kremu.

Miłego popołudnia!


poniedziałek, 3 września 2012

"Rzęsowy" zawrót głowy ;)

Jak można się po tytule domyślić, dzisiaj będzie co nieco o tuszu do rzęs. Jakim konkretnie? 'Lash Plumping Mascara' od Yves Rocher.


Co nam na jego temat mówi producent?

Tusz do rzęs, który zwiększy objętość twoich rzęs. Z pogrubiającym i wzmacniającym woskiem ryżowym. Dokładnie otula każdą rzęsę, dodając jej objętości i nie pozostawiając grudek. Zapewnia długotrwały efekt pogrubienia (12 godzin).

Potwierdzona skuteczność:
- większa objętość: 95%
- rzęsy pogrubione: 95%
- skuteczność szczoteczki: 90%

Jaka jest moja opinia na temat tego cudeńka?

Bardzo pozytywna :) Testowałam różne tusze do rzęs, ale ten najbardziej przypadł mi do gustu. I nie dlatego, że bardzo lubię firmę YR tylko dlatego że jestem zachwycona jego działaniem. 

Na ten tusz natrafiłam dzięki Agnieszce z bloga 82Inez, której filmiki nagminnie oglądam na YT. To właśnie ona bardzo ten tusz polecała, ja akurat potrzebowałam jakiegoś tuszu bo mój był na wykończeniu więc się na niego skusiłam.

Mogłabym śmiało powiedzieć, że obietnice producenta są spełnione: moje rzęsy ten tusz ładnie pogrubia a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie że i wydłuża. Ma bardzo wygodną, zwykłą szczoteczkę - osobiście za silikonowymi nie przepadam.


Na rzęsy nakładam zawsze 2 warstwy tego tuszu. Na temat sklejania rzęs się nie wypowiem, ponieważ moje rzęsy po 2 warstwach każdy tusz delikatnie skleja - po pierwszej nie, natomiast ja i tak na sam koniec rozczesuję rzęsy grzebyczkiem metalowym z Inglota i wyglądają one cudownie! I co najważniejsze, tusz ten się nie kruszy, może delikatnie pod koniec dnia, ale nic mi nie wpada do oka jak w przypadku niektórych innych tuszów do rzęs.

Jeśli będę miała możliwość i odzyskam w końcu aparat to zrobię Wam zdjęcie rzęs z bliska po nałożeniu 2 warstw tuszu i dodam do tego posta, bo komórką to wychodzą całe rozmazane.

Cena standardowa: 49 zł
Pojemność: 9 ml

Oczywiście ja ten tusz do rzęs jak najbardziej polecam i na pewno zakupię kolejne jego opakowanie :) Tylko w promocji, bo za cenę standardową w YR rzadko kiedy coś kupuję.


sobota, 1 września 2012

Rozdanie

Z racji tego, że mam dzisiaj dobry humor to chciałabym Was zaprosić na rozdanie :) Wiem, że póki co jest nas tutaj niewiele, ale mimo to mam zamiar obdarzyć kogoś prezentem :)

Oto co dla Was przygotowałam:

  • Ziaja, pomarańczowe masło do ciała (ważne do 12.2012 r. - gapa nie spojrzałam na datę ważności jak je wczoraj kupowałam)
  • Joanna Naturia, olejek do kąpieli i pod prysznic Wanilia i śmietanka
  • Ziaja, krem do rąk Kozie Mleko
  • Oriflame, krem do stóp

Kilka słów o rozdaniu:
  1. Organizatorem rozdania i fundatorem nagród jestem ja.
  2. Rozdanie trwa od 01.09.2012r. do 14.09.2012r. do północy.
  3. Wyniki rozdania ogłoszę w ciągu 3 dni od zakończenia rozdania.
  4. Na adres do wysyłki nagród będę czekać 3 dni od ogłoszenia wyników.
  5. Nagrody wysyłam tylko na terenie Polski, jeśli więc mieszkasz zagranicą a masz rodzinę czy znajomych w Polsce do których mogłabym wysłać nagrodę to możesz śmiało brać udział w rozdaniu.
  6. Osoby niepełnoletnie proszone są o dołączenie zgody rodziców.
  7. Zwycięzca zostanie wybrany losowo przez maszynę losującą ;)
 Warunki uczestnictwa w rozdaniu:
  • musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga - 1 los
  • możesz  dodać mojego bloga do blogrolla - 1 los
  • możesz udostępnić informację o rozdaniu na swoim blogu - 1 los

Proszę zgłaszać się w następujący sposób:
- Obserwuję jako:
- Mail:
- Blogroll: Tak/Nie (link do bloga)
- Informacja o rozdaniu: Tak/Nie (link do bloga)

Mam nadzieję, że ktoś chętny do przygarnięcia tych nagród się znajdzie :)
Powodzenia!

LinkinWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...