wtorek, 7 stycznia 2014

Ostatnie denko z 2013 roku :)

Witam Was po raz pierwszy w nowym, 2014 roku! I przychodzę jednocześnie z zaległym postem czyli ze zużyciami grudnia 2013 roku. Niestety zużyć nie ma zbyt wiele bo ostatnio coś mam lenia jeśli chodzi o używanie kosmetyków, ale co jakiś czas mnie taki leń dopada ;)


Bez zbędnych wstępów zapraszam Was do przeczytania o moich "wyrzutkach". Z niektórymi szkoda było mi się rozstawać, niektórych zakup ponowiłam lub mam zamiar ponowić w najbliższym czasie.


Uriage Thermal Water. Woda termalna.
Przyznam się szczerze, że wody termalne były mi do tej pory obojętne, ponieważ ta którą stosowałam (czyli woda z Avene) ani mi w niczym nie pomogła ani nie zaszkodziła. Miałam sobie wody termalne odpuścić jednak bardzo dobre opinie o wodzie z firmy Uriage dały mi do myślenia i podczas zakupów wrzuciłam jedną sztukę do koszyczka. I bardzo się cieszę, że to zrobiłam, bo nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji bez tej wody. Codziennie rano używałam jej zamiast toniku, skóra po niej była przyjemnie nawilżona i jednocześnie ukojona. Sprawdziła się także świetnie, kiedy miałam lenia i nie chciało mi się po depilacji smarować nóg a miałam podrażnienia. Jak wykończę mój tonik z Lush'a to na pewno do tej wody wrócę.

Bioderma Solution Micellaire. Woda micelarna do twarzy.
To kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie demakijażu moich oczu. Zmywa wszystko bez żadnego problemu w ekspresowym tempie i co najważniejsze - w ogóle mnie nie podrażnia. Zużyłam już sporo buteleczek tego płynu i jak tylko mi się kończy to od razu do niego wracam. Aktualnie w użyciu kolejna buteleczka.
 
Flos-Lek. Żel ze świetlikiem lekarskim i babką lancetowatą do powiek i pod oczy.
To już moje drugie opakowanie żelu pod oczy z Flos-Leku, tyle że tym razem miałam inny wariant. Bardzo lubię te żele pod oczy. Używam ich zazwyczaj rano, ponieważ przyjemnie chłodzą okolice oczu, szybko się wchłaniają i moją skórę pod oczami dobrze nawilżają. Na noc sięgam po bardziej treściwe kremy, ale na dzień te "maluszki" spisują się u mnie bardzo dobrze. Na pewno kupię kolejne opakowania tych żeli.

Ziaja. Krem nawilżająco-matujący 25+.
 O tym kremie do twarzy słyszałam sporo dobrego, zresztą nie tylko słyszałam ale i czytałam. Zdarzały się oczywiście także recenzje negatywne, ale wiadomo - nie każdemu wszystko służy i zawsze warto samemu przetestować coś na własnej skórze. Tak też zrobiłam i jak tylko ten kremik mi się skończył to pobiegłam po kolejne opakowanie. Krem dobrze nawilża i jednocześnie matuje przy tym buzię więc na kilka godzin mam spokój ze świeceniem. Do tego wszystkiego szybko się wchłania i makijaż na nim trzyma się naprawdę dobrze. Polecam go wypróbować.


Alverde Körperbutter. Masła do ciała: waniliowe i czekoladowo-żurawnione.
Jeśli śledzicie mojego bloga dość uważnie to za pewne wiecie, że bardzo lubię masła do ciała z Alverde za ich zapachy oraz przede wszystkim za ich działanie: dobrze nawilżają, lekko natłuszczają i szybko się wchłaniają. W przypadku tych miniaturek - aktualnie używam masła o zapachu jabłka - bardziej podobał mi się wariant czekoladowo-żurawinowy bo wanilia była taka jakby mało wyraźna. W kwestii pielęgnacyjnej i jeden i drugi wariant spisał się tak samo dobrze i o dziwo te maluchy wystarczyły mi na dość długo.

Yves Rocher Tradition de Hammam. Olejek pod prysznic.
 Mój ulubieniec jeśli chodzi o olejki/oliwki do stosowania pod prysznicem. Zazwyczaj sięgałam po niego wtedy kiedy miałam pielęgnacyjnego lenia i nie chciało mi się po kąpieli/prysznicu używać jakichkolwiek smarowideł. Spisał się do tego stopnia, że jak tylko się skończył to kupiłam kolejną butelkę :) Olejek ma piękny, orientalny zapach (choć wiem, że nie każdemu się on podoba), dobrze myje, przyjemnie rozprowadza się na skórze i pozostawia ją miłą i gładką w dotyku. Jak dla mnie produkt naprawdę dobry.

Nivea Body Lotion. Balsam do ciała pod prysznic.
 Wiem, że nie każdy z Was lubi się z tymi produktami a w zasadzie większość uważa ten produkt za zbędny, aczkolwiek ja się z taką formą balsamów polubiłam. Ta wersja średnio mi odpowiadała bo zapach mi nie podszedł i jakoś tak topornie mi się z nią współpracowało, aczkolwiek z jej niebieskim bratem -> klik polubiłam się bardzo. Niebieską wersję mam jeszcze jedną i ją zużyję, ale znalazłam dużo lepszy i dużo tańszy produkt z Balea, który ma przyjemniejszy skład i lepiej nawilża moją skórę więc ogólnie do Nivea powrotów już nie planuję.


Ebelin Nagellackentferner. Zmywacz do paznokci bez acetonu z biotyną i olejkiem arganowym.
Słaby zmywacz do paznokci biotynę i olejek arganowy mający na samym końcu w składzie. Z ciemnymi kolorami lakierów nie radził sobie w ogóle natomiast jasne zmywał średnio - trzeba się było przy nim trochę pogimnastykować. Na szczęście malutka buteleczka szybko sięgnęła dna. Tej wersji z pewnością nie kupię ponownie.
 
Balea Feuchtigkeits Shampoo. Szampon nawilżający z mango i aloesem.
Odżywkę z tej serii uwielbiam, jest to mój niekwestionowany ulubieniec 2013 roku. Natomiast szampon lubię mniej choć tak naprawdę nie mam mu niczego do zarzucenia. Dobrze się pienił, przyjemnie pachniał, włosy po nim i po użyciu odżywki były miękkie i gładkie w dotyku i faktycznie wyglądały na nawilżone. Niestety kiepsko sobie radził z oczyszczaniem skóry głowy ponieważ po rannym myciu włosów tego samego dnia wieczorem wyglądały one na nieświeże. Ale skoro to szampon nawilżający to nie powinnam się o to czepiać :)

Balea Wellnes Fußbutter. Masło do stóp trawa cytrynowa i mięta.
Bardzo fajny produkt, którego przyjemnie mi się używało, aczkolwiek chwilami miałam ochotę żeby już się skończył. To masełko do stóp jest niesamowicie wydajne, jego zużywanie zajęło mi co najmniej 3 miesiące. Dużo lepiej używałoby się go w miesiącach letnich ponieważ daje on lekki efekt chłodzenia a i zapach sam w sobie jest odświeżający i przyjemny, mimo że ja za miętą w kosmetykach nie przepadam. Zapomniałam wspomnieć o najważniejszym aspekcie: masełko do stóp dobrze nawilża i szybciutko się wchłania.


Garnier Mineral. Antyperspiranty.
 Przewijają się w każdym moim denku. Co tu dużo mówić: uwielbiam je. I znalazłam swoją ulubioną wersję zapachową - zdecydowanie mój nos najbardziej polubił zapach InvisiCool :)


Balea Bademomente Blütenzart. Sól do kąpieli o zapachu kwiatu wiśni.
Lubię te sole do kąpieli bo są niedrogie, ładnie pachną i zmiękczają wodę w wannie podczas kąpieli. Kiedyś do wanny wsypywałam połowę torebki natomiast teraz wsypuję całą, w końcu trochę relaksu też się człowiekowi należy. Kupuję je w różnych wersjach zapachowych, aktualnie testuję warianty, których jeszcze nie miałam.

Dresdner Essenz Winterbad. Sól do kąpieli o zapachu cynamonu i pomarańczy.
To zdecydowanie moje ulubione sole dostępne w niemieckim DM, dostałam je w którejś paczuszce od Toni i wiem, że muszę sobie zrobić tych soli większe zapasy. Mają naprawdę piękne i intensywne zapachy, które towarzyszą mi przez cały czas spędzany w wannie. Niby taki gadżet ale naprawdę warty wypróbowania.


Schaebens Schokomaske & Totes Meer Maske. Maseczka do twarzy czekoladowa i oczyszczająca.
 Bardzo lubię te niemieckie maseczki i kupuję je jak tylko nadarza się okazja. Mam ich zapas bo najczęściej ostatnimi czasy sięgam właśnie po maseczki tej firmy. Wersja czekoladowa sprawia, że buzia jest gładka, miła w dotyku i porządnie nawilżona a do tego wszystkiego cudownie pachnie. Natomiast wersja oczyszczająca doskonale się ze swojej roli wywiązuje i sprawia, że buzia po niej jest matowa ale nie wysuszona a pory są zwężone. Zawsze jak ją nakładam to przez pierwsze 2-3 minuty mnie piecze twarz ale to pieczenie ustępuje.


Alouette. Suche ręczniki do twarzy.
Od dłuższego czasu te ręczniczki przewijają się w każdym moim denku i szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie wycierania twarzy czymś innym. Są takie miękkie i delikatne dla buźki... Jak ja kiedyś mogłam wycierać buzię w ręczniki papierowe to ja nie wiem ;)
 
Ebelin Wattepads & Maxipads. Płatki kosmetyczne normalne i te większe.
Moje ulubione płatki kosmetyczne. Używałam różnych, ale to właśnie te najbardziej przypadły mi do gustu. Mięciutkie i delikatne dla skóry i co najważniejsze - w ogóle się nie rozwarstwiają. Jeśli będziecie miały okazję je wypróbować to polecam.
 
I to by było na tyle jeśli chodzi o moje grudniowe zużycia. Tak jak mówiłam nie ma tego zbyt wiele, ale i tak się cieszę, że cokolwiek udało mi się zużyć. Mam nadzieję, że w tym miesiącu nie będę miała takiego lenia jeśli chodzi o używanie kosmetyków ;)

Natalia


29 komentarzy:

  1. ja też w grudniu się leniłam jeśli chodzi o kosmetyki ;p makijażu w ogóle nie chciało mi się robić- a tak bardzo chciałam zużyć w końcu podkład z pharmaceris.
    bardzo lubię biodermę, antyperspiranty z garniera i żele z flos-leku :) tak jak Ty używam ich na dzień, a w nocy stawiam na kremy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. coś tu sie pozmieniało u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tę wodę termalną Uriage wiele osób chwali :) muszę w końcu ją kupić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tak mało zużyłam w grudniu, że nawet nie robię wpisu. Zrobię denko grudniowo-styczniowe. Może trochę więcej się nazbiera.
    Ja wreszcie kupiłam te płatki kosmetyczne Ebelin, bo za każdym razem czytam u Ciebie, że są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobre denko!Balea uwielbiam w każdej postaci:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawią mnie te mini masełka Alverde :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno skuszę się na wodę Uriage, ale to jakoś bliżej lata, pewnie fajnie się tak popsikać dla odświeżenia :)
    A zaciekawiło mnie masło do stóp Balea

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje minimaselka jeszcze leżą, bo zuzywam juz otwarte produkty :D A jak to maselkodo stop z balea wypada w powórnaniu do tego z alverde?

    OdpowiedzUsuń
  9. Żele pod oczy Floslek są super :) Kupiłam całą serię do włosów z aloesem (Balea). Jestem ciekawa, jak się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sól do kąpili o zapachu cynamonu i pomarańczy brzmi kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
  11. sporo dobrych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle sporo produktów nam się powtarza :) Bioderma to moje odkrycie 2013r :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę, że Tobie także służą moi faworyci- krem Ziaja, woda Uriage czy micel Biodermy. Z takimi kosmetykami ciężko się rozstawać ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. @eM, ja też często w grudniu bez makijażu chodziłam bo nie chciało mi się go robić :)

    OdpowiedzUsuń
  15. @Cosmetics Freak, a to już dosyć dawno temu :P

    OdpowiedzUsuń
  16. @nika88, polecam, jest naprawdę dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  17. @Banshee Madness, mam nadzieję, że będziesz z tych płatków tak samo zadowolona jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  18. @Czarna Ines, ja też ja też :)

    OdpowiedzUsuń
  19. @KasiaPL, masło do stóp z Balea fajne ale bardziej na wiosnę/lato :) a Uriage naprawdę z czystym sumieniem polecam!

    OdpowiedzUsuń
  20. @tonia, masełko z Alverde do stóp na zimę jest lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  21. @Nena, mam nadzieję, że będziesz z tej serii zadowolona :) odżywkę to ja wręcz uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. @Youdeetah, i kusząco bardzo pachnie :D

    OdpowiedzUsuń
  23. @Madziak, Bioderma jest fantastyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  24. @Iwetto Iwettos, oj ciężko, bardzo ciężko :) jak tak patrzę to trochę nam się lubianych kosmetyków powtarza :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Woda Uriage to hit blogosfery :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Żel pod oczy Flos-Lek miałam kilka razy i bardzo przypadł mi do gustu. A Ziaja krem nawilżająco-matujący 25+ oraz woda termalna Uriage są na mojej zakupowej liście :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Pierwszy raz czytam o reczniczkach do twarzy :))

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam micelka z Biodermy :).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zaglądanie na mojego bloga i pozostawiony komentarz :)
Każdy komentarz czytam i na pojawiające się pytania staram się zawsze odpowiedzieć :)

LinkinWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...