Kiedyś, na początku mojego blogowania były u mnie posty z ulubieńcami miesiąca, potem jakoś zaprzestałam ich tworzenia i w zasadzie nie wiem dlaczego. Postanowiłam je przywrócić ponieważ bardzo lubię u Was na blogach czytać/oglądać tego typu wpisy. W związku z tym zapraszam Was dzisiaj na ulubieńców stycznia.
Po kremowo-olejkowy żel pod prysznic z firmy Balea o zapachu słodkich pomarańczy i limonki sięgałam w styczniu stosunkowo często. Pod prysznicem mam otwartych kilka żeli pod prysznic jednak to ten konkretny produkt najbardziej mnie zachwycił. Ma przyjemną, kremową konsystencję, bardzo dobrze się pieni (używany z myjką), pięknie pachnie i do tego wszystkiego skóra po jego użyciu jest przyjemna i miła w dotyku. Jeśli dodać do tego jego niską cenę (ok. 0,85 €) to żel ideał :)
Po kąpieli czy prysznicu prawie za każdym razem sięgałam po szarlotkowe masło do ciała z Farmony. Szybko się wchłania, dobrze nawilża skórę i przepięknie pachnie jabłkami z cynamonem. Nawet mój mąż powiedział, że pachnę szarlotką, a on jest totalnym ignorantem jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju zapachy kosmetyków i kosmetyki w ogóle. Żałuję, że to masło przeleżało w mojej szafie rok i dopiero teraz je odkryłam, ale jak to się mawia: lepiej późno niż wcale.
Moje dłonie przechodzą ostatnio dramat. W niektórych miejscach są wysuszone na wiór a w dotyku przypominają tarkę. Z pomocą w styczniu przychodził mi balsam do rąk z firmy Pat&Rub z serii otulającej. Systematycznie wcierany sprawiał, że moje dłonie wyglądały lepiej i skóra w dotyku była o wiele przyjemniejsza. Balsam jest dosyć wydajny, pięknie pachnie i szybko się wchłania pozostawiając na dłoniach przyjemną aczkolwiek nietłustą warstewkę. Aktualnie jest on na wykończeniu ale w zapasie mam kolejne opakowanie.
Przez blogosferę przewinęło się sporo dobrych opinii na temat oczyszczającego płynu micelarnego z L'Oreal. Ja także postanowiłam go przetestować i sprawdzić czy jest w stanie zastąpić mi Biodermę przy demakijażu oczu. Ci co uważnie śledzą mojego bloga wiedzą, że moje oczy są strasznie wrażliwe i niewiele produktów się przy nich sprawdza. A micel z L'Oreala sprawdził się... rewelacyjnie! Dobrze zmywa makijaż oczu i jest przy tym dla nich bardzo delikatny. Nie zauważyłam żadnych podrażnień, żadnego szczypania, zaczerwienienia. Już wiem dlaczego wiele osób porównuje go do Biodermy. Jak go wykorzystam to przetestuję jeszcze micel z Garniera ale do tego na pewno jeszcze wrócę.
Było ciało, dłonie, demakijaż, czas więc też i na usta. W tym roku, podobnie jak i w zeszłym o moje usta dba pomadka waniliowo-mandarynkowa z Alverde. Przy tak niskich temperaturach spisuje się fantastycznie: usta są nawilżone, natłuszczone i dobrze zabezpieczone przed mrozem czy wiatrem. U mnie oprócz podstawowego zadania miała jeszcze jedno: doprowadzić moje masakrycznie wysuszone usta do porządku. I doskonale dała sobie radę.
Ostatnimi produktami, po które bardzo chętnie sięgałam w styczniu były lakiery Essie: midnight cami oraz top coat good to go. 'Midnight Cami' to piękny granacik z takimi delikatnie mieniącymi się drobinkami, które zauważyć można tylko wtedy jak się bardzo dokładnie przyjrzy paznokciom. Rewelacyjnie się nakłada, długo się na paznokciach utrzymuje... coraz bardziej lubię lakiery z tej firmy. Natomiast 'good to go' używam już długo, ale ostatnio zrobiłam przerwę dla innego lakieru nawierzchniowego. Jak możecie się domyślić - do Essie wróciłam z podkulonym ogonem. Wysusza, pięknie nabłyszcza i sprawia, że lakier choć chwilę dłużej się utrzymuje na paznokciach. Jedyną jego wadą jest to, że dość szybko gęstnieje. Mam ochotę przetestować jeszcze raz bardzo zachwalany Sally Hansen 'Insta-Dri' (bo poprzednia wersja mi się jakaś trefna trafiła), polecacie go?
Tak prezentują się moi styczniowi ulubieńcy :)
Używaliście któregoś z przedstawionych przeze mnie kosmetyków?
Z przyjemnością wypróbowałabym masło Farmony :) Najbardziej oczywiście jestem ciekawa zapachu ;)
OdpowiedzUsuńWidzę dwa produkty, które planuję kupić: masełko i micel :)
OdpowiedzUsuńco do koloru lakieru z essie ,mam bardzo podobny z golden rose ,pewnie jednak różnica w trwałości jest
OdpowiedzUsuńteż mam otwartych kilka żeli:) tego nie znam
OdpowiedzUsuńpłyn Loreal także uwielbiam
@Beauty_Station, zapach jest naprawdę dobrze odwzorowany :)
OdpowiedzUsuń@Magdalena B, mam nadzieję, że będziesz z tych produktów tak samo zadowolona jak ja :)
OdpowiedzUsuńSeria otulająca bardzo przypadła mi do gustu i cieszę się, że pojawi się w stałej sprzedaży :)
OdpowiedzUsuń@Markizykosmetyczne, wiesz, z tą trwałością to bywa różnie, czasami lakiery GR z serii Rich Color u mnie potrafią trzymać się dłużej niż Essiaki ;)
OdpowiedzUsuń@Wera, widzę, że też lubisz mieć wybór zapachów pod prysznicem :D
OdpowiedzUsuń@Iwetto Iwettos, aaa, będzie w stałej sprzedaży? :D rewelacyjna wiadomość bo ja tę serię także bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńMicel z Loreal uwielbiam!:)
OdpowiedzUsuńmicel jest na mojej liście, jak skończę zapasy
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona otulającym balsamem Pat&Rub! I po użyciu spokojnie można coś robić, bo bardzo szybko się wchłania. A ten zapach! Natomiast szarlotkowe masło mam nadal w zapasach, bo coś ostatnio opornie schodzi mi zużywanie mazideł do ciała ;)
OdpowiedzUsuńJa obecnie stosuję Insta-Dri. Jego zaletą jest to, że nie gęstnieje, bo powoli zbliżam się do dna, a nadal ma identyczną konsystencję jak na początku. Ale jeśli lubisz żelową powłoczkę jaką daje GTG to nie będziesz zadowolona. Ten top daje jedynie błysk, który i tak po czasie znika i dość szybkie wysuszanie. Acha no i nie ściąga lakieru. Ale ja się tam nie zachwycam tak jak inni.
Ciekawi ulubieńcy, nie miałam okazji używam żadnego z nich, ale na micela z L'oreal na pewno się kiedyś skuszę. :)
OdpowiedzUsuńMasełko szarlotkowe też mam aktualnie w użyciu i sprawdza się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńChoć zapach po jakimś czasie zaczął mnie męczyć.
Płyn Loreal mam na swojej liście, bardzo chcę go przetestować.
I porównać z biedronkowym tanioszkiem :)
SMSa masz :*
Również lubię good to go :) może nie zawsze, ale bardzo często go używam i jestem z niego zadowolona
OdpowiedzUsuńBalea bardzo lubię, każdy kosmetyk w sumie jaki miałam mi bardzo pasował :) otulaka Patkowego uwielbiam również :) essie to go fajny, ale mam teraz lepszego jak dla mnie topa z Orly :)
OdpowiedzUsuńUżywałam tego żelu z Balei i średnio przypadł mi do gustu bo jest mało wydajny.
OdpowiedzUsuńMasło szarlotkowe mam w zapasach i już nie mogę doczekać się, kiedy zacznę je używać ;)
OdpowiedzUsuńPóki co muszę zdenkować te mazidła, które są obecnie w użyciu ;)
Pomadkę Alverde uwielbiam, a ten żel z Balea koniecznie muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa nie piszę o ulubieńcach, bo pewnie ciągle by były to te same produkty ;p Chyba, że robię jakieś kwartalne podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńA też bardzo lubię tę pomadkę Alterry.
Lakier Essie jest piękny!
A ja polecam wysuszacz SH insta dri, ma fajną konsystencję, nie ściąga lakieru, ładnie nabłyszcza i szybciutko utwardza
@HUTOSIA, polecam bo micel jest naprawdę fajny :)
OdpowiedzUsuń@lacquer-maniacs, dziękuję Ci Sylwio za wyczerpującą odpowiedź :) Warstwa jaką daje GTG bardzo mi odpowiada więc chyba zostanę przy nim. W balsamie otulającym jestem zakochana, mam z tej serii jeszcze masełko i czaję się na scrub :)
OdpowiedzUsuń@Aneta Starosta, dziękuje Słońce, odczytałam i się na coś skuszę :*
OdpowiedzUsuńBiedronkowego micela nadal używam do demakijażu twarzy i go uwielbiam :)
@Kasiuleczka, ja mam już drugą buteleczkę good to go w użyciu :)
OdpowiedzUsuń@Czarna Ines, u mnie polishield z Orly się nie sprawdza, zdecydowanie lepiej spisuje się good to go :)
OdpowiedzUsuń@Cosmetics Freak, kurcze, mi ten żel bardzo odpowiada choć faktycznie do wydajnych to on nie należy.
OdpowiedzUsuń@Anabelle Beauty, będę więc wyglądać Twojej opinii nt masła szarlotkowego :)
OdpowiedzUsuń@KasiaPL, to może w takim razie się na SH skuszę :) A nakładasz go grubą czy cienką warstwą?
OdpowiedzUsuńPomadkę też bardzo lubię i żałuję, że wycofali chociaż podobno ta nowa też jest dobra ;)
OdpowiedzUsuńMam tą pomadkę i u mnie sprawdza się średnio. Drażni mnie jej konsystencja i nazywam ją peelingiem :D Ale ciesze się, że u Ciebie się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko micel L'oreal, który zresztą też bardzo lubię :) Garniera też zamierzam spróbować :)
OdpowiedzUsuńJuż widzę że ten Essie bardzo ładnie wyglądał na pazurkach :)
OdpowiedzUsuńRównież się polubiłam swego czasu z micelem L'Oreal
OdpowiedzUsuńMam przyjemność używać właśnie kremowego olejkowego żelu pod prysznic Balea, tyle że w wersji z proteinami mlecznymi i jestem nim zachwycona. Aż żałuję, że mam tylko jedną butlę ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam micela z L'oreala i u mnie spisał się na 5. Powrót do niego gwarantowany.
OdpowiedzUsuńEssie - midnight cami jest cudowny , nie dziwię się , że tak często po niego sięgałaś ! :)
OdpowiedzUsuń