Z natury jestem leniuszkiem (albo i leniuchem bo w sumie całkiem sporym) i tak naprawdę dopiero kiedy zaczęłam przeglądać blogi i zdecydowałam się zacząć prowadzić swój - zaczęłam w miarę regularnie używać smarowideł do ciała (w miarę bo czasami zdarza mi się mieć lenia :)). Pamiętam jeszcze czasy jak masła do ciała omijałam szerokim łukiem bo bałam się, że będą się wchłaniać godzinami... Dzisiaj w sezonie jesienno-zimowym nie wyobrażam sobie bez nich pielęgnacji, dlatego też chciałabym Wam powiedzieć co nieco o masłach do ciała z firmy Farmona o zapachu szarlotki z bitą śmietaną oraz ciemnej czekolady i orzecha pistacji, których ostatnio używałam.
Masła do ciała z Farmony zostały umieszczone w okrągłych, plastikowych, odkręcanych pojemniczkach o pojemności 225 ml. Jeśli chodzi o ten typ produktu to dla mnie taka forma opakowania jest najlepsza: nie ma żadnego problemu z wydobyciem go do samego końca. Co prawda trzeba w nim grzebać palcami, ale zanim przystąpię do aplikacji zawsze myję ręce. Masła dodatkowo zostały zabezpieczone sreberkiem więc kupując je mamy pewność, że nikt przed nami nie wkładał w nie paluchów. Design w jednym i drugim przypadku bardzo mi się podoba, ogólnie seria sweet secret ma całkiem fajne opakowania.
Konsystencja jednego i drugiego masła jest taka sama czyli przyjemnie kremowa, mi kojarzy się z takim miękkim masłem do jedzenia, które można od razu rozsmarować na chlebie. Produkt bardzo dobrze rozprowadza się po ciele, nie zostawia po sobie żadnych smug, nie roluje i naprawdę całkiem szybko się wchłania. Czytałam kiedyś, że u niektórych wersja o zapachu ciemnej czekolady i orzecha pistacji brudzi ubrania - u mnie nic takiego nie miało miejsca.
Producent w przypadku jednego i drugiego produktu obiecuje nam, że dzięki regularnemu stosowaniu tych maseł do ciała nasza skóra będzie wypielęgnowana, jedwabiście gładka i pachnąca. Bogata receptura ma zapewniać intensywne i długotrwałe nawilżenie, łagodzić uczucie szorstkości oraz odżywiać i regenerować skórę a zapach ma pobudzać zmysły i wprowadzać nas w doskonały nastrój.
Obietnice umieszczone przez producenta na opakowaniach wg mnie zostały spełnione prócz jednej ale o tym za chwilę. Z działania obydwu maseł jestem tak samo zadowolona. Moja skóra faktycznie była gładka i miła w dotyku, a nawilżenie utrzymywało się od wieczora do wieczora, choć zaznaczam, że moja skóra jest normalna - w przypadku suchej skóry podejrzewam, że mogłaby być konieczność wsmarowania czegoś dodatkowo rano. Jedno i drugie masełko dobrze się rozprowadzało i szybko wchłaniało co dla mnie jest dużym plusem bo nie lubię czekać zbyt długo na założenie pidżamy. Można by było rzec, że jestem z obydwu produktów tak samo zadowolona, ale niestety nie jestem. Tak jak mój nos pokochał wręcz zapach masła szarlotkowego, który mimo swojej intensywności jest niezwykle przyjemny i mi autentycznie kojarzy się z zapachem jabłecznika z cynamonem, tak zapach masła czekoladowo-orzechowego nie przypadł mi do gustu. Dla mnie jest on po prostu zbyt ciężki i strasznie duszący, mimo że zapachy czekoladowe uwielbiam. I tak jak ogromnym plusem dla mnie jest to, że zapach szarlotkowego masła na mojej skórze utrzymywał się bardzo długo tak w przypadku drugiego produktu był to dla mnie spory minus. Wydajność obydwu maseł jest całkiem dobra - każde z nich starczyło mi na około miesiąc codziennego używania.
Do masła szarlotkowego z pewnością jeszcze kiedyś wrócę, bo jego stosowanie było dla mnie ogromną przyjemnością - nawet mojemu mężowi podobał się zapach tego produktu (a jemu wszystkie smarowidła do ciała wiecznie śmierdzą) natomiast z wersją czekoladowo-orzechową było to moje pierwsze i ostatnie spotkanie.
Mieliście może do czynienia z tymi masłami do ciała? Jestem bardzo ciekawa co sądzicie o tych produktach :)
Nie miałam nigdy masełka Farmony. Kusiły ale posiadam taki zapas mazideł że na razie zakupy nie wchodzą w grę :)
OdpowiedzUsuńJa w chwili obecnej też mam zbyt duże zapasy smarowideł do ciała ;)
UsuńJa już mam postanowienie, że na przyszła jesień sięgam po szarlotkę :)
OdpowiedzUsuńMagdo, koniecznie sięgnij bo naprawdę warto :)
UsuńNie miałam ich i jakoś nie specjalnie mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńSporo osób za Farmoną po prostu nie przepada ;)
UsuńMoje zdanie o kosmetykach Farmony znasz ;)
OdpowiedzUsuńMiałam masło szarlotkowe, sprawdziło się przyzwoicie, ale zapach nie do końca mi odpowiadał.
Wiem wiem Ryba, Ty za nimi nie przepadasz ;)
UsuńZ farmony miałam mus bananowy który pachniał genialnie i do tego dobrze nawilżał. Pewnie kiedyś sięgnę po te masełka:)
OdpowiedzUsuńZ musów miałam dwa z serii tutti frutti i bardzo je lubiłam, na lato były idealne :)
Usuńna masło szarlotkowe może bym się skusiła, ale na czekoladowe nie, za mdłe dla mnie;/
OdpowiedzUsuńmoże jako żel lub peeling by się sprawdził. Z wodą zawsze lżej, bo się rozrzedzi:)
Na szczęście już to czekoladowe zdążyłam wykończyć :)
UsuńJa uwielbiam ten ich jedzeniowe zapachy szczególnie zimą. Szarlotka jest przecudowna :D
OdpowiedzUsuńSzarlotka jest fantastyczna :D
UsuńMiałam to szarlotkowe masełko i pomimo iż zapach cudowny, po pewnym czasie może być męczący. Moim ulubieńcem w tej chwili jest masło też z Farmony z serii Tutti Frutti karmel & cynamon - obłęd!! :)
OdpowiedzUsuńKurcze, miałam to masło i je oddałam bo bałam się, że zapach będzie zbyt mocny.
UsuńTeraz zaczynam żałować...
Żałuj:) Ja je mam z odzysku, zamieniłam się z koleżanką, dla której będąc w ciąży faktycznie zapach był za mocny. Mnie się on podobał jak u niej wąchałam, ale bez wow, a jak w domu zaczęłam używać to zakochałam się w tym zapachu! Chyba jeden z lepiej pachnących kosmetyków jakie było mi dane wąchać, a co do skuteczności to również jest idealny - moją suchą skórę doprowadził do idealnego stanu.
UsuńJak będziesz miała okazję to powąchaj, chociaż masło jest zafoliowane, ale olejek do kąpieli może trafisz (bywa w Biedronce:)).
Dziękuję za informację - na pewno obwącham olejek z tej serii jak tylko gdzieś go dorwę ;) Podejrzewam, że mogłabym być z tego zapachu bardziej zadowolona niż z tego czekoladowego, które mi w ogóle nie podpasowało.
UsuńJak lubisz ciepłe i otulające zapachy to powinnaś być zadowolona:)
UsuńLubię nawet bardzo :)
UsuńMiałam, ale przygodę z Farmoną zakończyłam. Nie dla mnie ich kosmetyki, lubię jedynie masło z serii pro :)
OdpowiedzUsuńWiem wiem Asiu, że Ty za Farmoną nie bardzo przepadasz.
UsuńJa tylko kilka ich kosmetyków lubię, reszta mnie nawet nie kusi.
Na szarlotkę może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKasiu, szarlotkowa wersja jest bardzo udana :)
UsuńJak skończę obecne masło (a zostało już nie dużo) to się za nim rozejrzę :)
UsuńSzarlotkę mam w pełnej wersji, a czekoladkę próbkę. :) Szarlotka wygrywa. :)
OdpowiedzUsuńmiałam próbkę tego czekoladowego śmierdzielka i tak jak kiedyś miałam ochotę na Farmonę, tak to masełko skutecznie mnie odstraszyło
OdpowiedzUsuńTych nie miałam ale właśnie kupiłam po dłuższym czasie kolejne opakowanie masła Tutti Frutti brzoskwinia-mango bo pamiętam, że zapach bardzo lubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa z Farmony miałam masło z liczi z serii tutti frutti, niedługo o nim napiszę ;) a z tych ciekawi mnie pistacjowe bo lubię pistacje :D
OdpowiedzUsuńMiałam wersję szarlotkową i bardzo je lubiłam! Zapach miało obłędny! :)
OdpowiedzUsuńZ Farmony miałam do tej pory peelingi i balsamy, a na masło jeszcze się nie skusiłam. Wersja szarlotkowa kusi mnie od zeszłej zimy, może uda mi się gdzieś na nią wreszcie trafić.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyrażenie opinii na temat moich włosów :) Ja się w rudym czuję rewelacyjnie, chętnie bym przy nim została, ale nie chce się farbować stale (już miałam czerwone/rude włosy kilka miesięcy przed zaczęciem prowadzenia bloga, czyli przed czerwcem 2011) i wiem, jak powrót do blondu jest ciężki. A ta szamponetka mam nadzieję, że się zmyje xD Na górze, gdzie mam naturalne pewnie tak, nie wiem jak końce, to najwyżej zrobię sobie ombre z tego, co mi zostanie na końcach :P
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy maseł z Farmony, jakoś mnie nie kuszą. Moje ulubione to Alverde :)
Miałam chyba wszystkie z tej serii i wszystkie lubiłam za zapaszek zwłaszcza :)
OdpowiedzUsuńPlanuje właśnie zawartość swojej paczki z Polski i mam w planach masło z Farmony. Nie wiem tylko, czy zdecydować się na jakieś z Tutti Frutti, po pozytywnej przygodzie z olejkiem do kąpieli z tej serii, czyli na Sweet Secret, o których znów czytam więcej w miarę pozytywnych opinii. Po Twojej notce widzę, że powinnam być z niego całkiem zadowolona, jedynie kwestia utrafienia zapachu. Z czekoladowymi aromatami często jest tak, że dość trudno znaleźć naturalny i przyjemny. Mnie ze Sweet Secret najbardziej kusi mus kokosowy :) Miałam ochotę na czekoladowy peeling, ale teraz nie jestem przekonana ze względu na zapach...
OdpowiedzUsuń