Długo zastanawiałam się, czy pisać recenzję tego produktu, ponieważ na wielu blogach można poczytać o waniliowym scrubie do mycia ciała od Farmony. Postanowiłam jednak, że recenzję napiszę - kto będzie zainteresowany to ją przeczyta, kto nie - to ją ominie ;).
Od producenta:
Słodka uczta dla ciała i zmysłów! Wyjątkowy kosmetyk o gęstej konsystencji i wspaniałym orientalnym zapachu został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które cenią produkty naturalne i chcą podarować sobie chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura na bazie ekstraktu z wanilii i dojrzałych daktyli błyskawicznie poprawia kondycję i wygląd skóry, a drobinki ścierające usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i dotlenienie skóry. Regularne stosowanie Waniliowego scrubu pod prysznic zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, nadając jej jednocześnie przytulny zapach, który pobudza, uwodzi i inspiruje.
Sposób użycia: Scrub nanieść na zwilżoną skórę wykonując delikatny masaż, a następnie spłukać ciepłą wodą.
Składniki/ingredients: aqua, isopropyl myristate, pumice, glyceryl stearate citrate, cetearyl alcohol, paraffinum liquidum, cyclomethicone, parfum, glyceryl stearatem helianthus annuus seed oil, glycerin, cocamidopropyl betaine, phenoxyethanol, methylparaben, butylparaben, ethylparaben, propylparaben, vanilla, propylene glycol, tamarindus indica extract, macadamia ternifolia shell, cera alba, acrylates/C10-C30 alkyl acrylate crosspolymer, xanthan gum, disodium edta, sodium hydroxide, cl 16255, cl 19140, bha.
Jaka jest moja opinia na temat tego scrubu?
Zacznę może od tego, że ogólnie rzecz biorąc nie przepadam za procesem "peelingowania" ciała. Robię to regularnie raz w tygodniu, ponieważ lubię efekt cudownie gładkiej skóry po peelingach ale robienie peelingu nie należy do moich ulubionych czynności. Schodzi mi na to strasznie dużo czasu i zazwyczaj mąż mi gdera, żebym wreszcie raczyła wyjść z łazienki ;)
Waniliowy scrub do mycia ciała wygląda bardzo niepozornie i jak go kupiłam to sobie pomyślałam "czy oby na pewno on jest takim mocnym zdzierakiem jak pisze wiele osób na blogach?". Nie dajcie się jednak zwieść pozorom - peeling naprawdę jest bardzo mocny.
Jak możecie zauważyć na zdjęciu peeling posiada takie czarne drobinki - są to pestki daktyli indyjskich (tak przynajmniej je nazywa producent). Dla mnie mogłoby ich nie być, bo to nie one sprawują rolę zdzierającą naskórek, jest to raczej denerwujący dodatek, który może się wczepiać we włosy, np. na rękach.
Działanie tego peelingu jest naprawdę niesamowite! Szybko stał się on moim ulubieńcem :) Po jego użyciu skóra jest gładka i miła w dotyku, czuć, że ten martwy naskórek faktycznie został usunięty. I coś dla leniuchów - po jego użyciu spokojnie można się obejść bez smarowidła do ciała. Osobiście smaruję się codziennie, ale ostatnio moje dziecko się obudziło i czym prędzej do niego biegłam, więc po peelingu niczego nie nałożyłam i moja skóra przez cały następny dzień była gładka i nawilżona.
Przestrzegam Was jednak przed mocnymi masażami tym produktem w wrażliwych strefach. Za pierwszym razem jak go używałam zbyt mocno potarłam klatkę piersiową i plecy i byłam czerwona niczym straż pożarna, aż skóra mnie dosłownie piekła. Teraz jak używam tego peelingu to dekolt masuję bardzo delikatnie i mimo, że i tak jest czerwony to nie odczuwam w związku z tym żadnego dyskomfortu.
Jedyne co nie podoba mi się w tym peelingu to jego zapach. Miałam nadzieję, że będzie pachniał pięknie waniliowo a wyczuwam w nim wanilię - strasznie chemiczną niestety. Jednak ze względu na jego działanie przymykam oko (a w zasadzie nos ;)) na jego zapach i używam namiętnie. Jak zużyję moje peelingowe zapasy to na pewno do niego wrócę.
Pojemność: 225 ml
Cena: ok. 14 zł
Dostępność: perfumerie Douglas
A Wy dziewczyny używacie peelingów do ciała? Lubicie ten "proces"? Macie jakieś swoje ulubione kosmetyki przeznaczone do tego celu? :)
Lubię peelingi, tego nie testowałam i raczej mnie nie kusi, bo ma parafinę a ja moja skóra kiepsko na nią reaguje :( Wygląda ciekawie, ale faktycznie na mocny zdzierak nie wygląda :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
No właśnie wygląd w jego przypadku jest bardzo zwodniczy ;)
UsuńBuźka :)
Ja lubię się pilingowac ale nie lubię jak resztki pilingu mi pływają w wodzie. Sprobuje tego peelingu jak skończę swój ale poszukam w innym zapachu ;)
OdpowiedzUsuńZ tej serii są jeszcze dwa peelingi do ciała, ale z tego co czytałam na różnych blogach są one niestety dużo słabsze w działaniu :(
Usuńja jestem takim leniem, że trudno mi zmusić samą siebie do zrobienia peelingu, ale że jest to dość ważne to raz w tygodniu to robię ;) i jak tylko wykończę peeling z joanny mam zamiar kupić ten ;)
OdpowiedzUsuńooo to widzę, że obie jesteśmy leniuchami jeśli chodzi o peelingi ciała :)
Usuńnaprawdę polecam bo działanie ma świetne!
Brzmi super, tylko nie lubię zapachu wanilii w kosmetykach, ale jeśli są inne wersję zapachowe to na pewno kupię:)
OdpowiedzUsuńna pewno jest wersja czekoladowa i migdałowa, tyle, że z tego co czytałam jeśli chodzi o zdzieranie to nie umywają się do tego :( ale sama któregoś razu sięgnę po wersję czekoladową - z chęcią przekonam się na własnej skórze ;)
UsuńUwielbiam wszelkiej maści peelingi. Sam zabieg peelingowania również, wtedy się odprężam :) A skoro zapach nie taki to się nie skuszę:)
OdpowiedzUsuńpodziwiam Kochana i zazdroszczę - ja sobie w telefonie przypomnienie nastawiam i jak mi trąbi, że dziś dzień peelingu to strasznie powoli wlokę się do łazienki ;)
UsuńJa bardzo lubię robić peelingi, każde czy to twarzy,dłoni, czy całego ciała. Z drogeryjnych lubię Joanne, ale ten chyba też wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPolecam też domowy, peeling kawowy :)) mój zdecydowany ulubieniec, może napiszę o nim na blogu w najbliższym czasie
Peeling twarzy, dłoni i stóp lubię robić i to bardzo, jedynie peeling ciała nie należy do moich ulubionych czynności ;)
UsuńO peelingu kawowym czytałam dużo dobrego, z chęcią poczytam o nim i na Twoim blogu co i w jakich proporcjach najlepiej zrobić :)
A jeszcze kusi mnie peeling Pat&Rub i chyba w końcu go sobie niebawem zafunduję ;)
Nie dalej jak we wtorek trafiłam na ten artykuł: http://placeofwomannn.blogspot.nl/2012/10/domowy-peeling-kawowy.html
UsuńNajbardziej to się boję czyszczenia potem wanny po tym peelingu kawowym ;)
UsuńIstotnie wygląda niepozornie, aż dziwne, że z niego taki ścierak mocny :O Szkoda, że zapach Cię nie zachwycił :(
OdpowiedzUsuń