Jak być może zauważyłyście - w kwietniu nie opublikowałam żadnej notki zakupowej prócz tej z lakierami z firmy p2 (klik!). Postanowiłam, że nie będę wstawiać notek zakupowych od razu jak coś kupię tylko będę to robić na koniec każdego miesiąca, poświęcając tym samym więcej czasu na recenzje czy swatche produktów.
Na początek chciałam Wam pokazać, co w kwietniu trafiło w moje ręce z DM'ów.
Balea. Edycja limitowana - lato 2013.
Przyznaję się bez bicia, że nie mogłam obok tej limitki przejść obojętnie. Te kolorowe opakowania i warianty zapachowe sprawiły, że zapragnęłam mieć je wszystkie. I takim oto sposobem trafiły w moje łapki. Muszę powiedzieć, że naprawdę wszystkie warianty zapachowe przypadły mi do gustu więc nie żałuję ani jednego kupionego produktu. Zresztą ceny są niskie więc gdyby coś mi nie podpasowało to oddałabym dalej ;)
Treaclemoon Duschcreme My Coconut Island.
Całkiem niedawno o miniaturce tego żelu pod prysznic pisała Jamapi oraz Sroczka. Są 3 warianty zapachowe, ja zdecydowałam się na kokos i nie żałuję, bo tak dobrze odzwierciedlonego zapachu kokosa nie spotkałam dotąd w żadnym kosmetyku. Pachnie niebiańsko! Za 500 ml butlę zapłaciłam 3,95€.
Balea Bodycreme Sunny Peach. Brzoskwiniowy krem do ciała.
Z tej firmy bardzo sobie cenię kosmetyki do oczyszczania i pielęgnacji ciała. Miałam już kokosowy krem do ciała, w szafce czeka na mnie także wersja z masłem shea i olejkiem arganowym, ale obok brzoskwiniowej propozycji nie mogłam przejść obojętnie. Kremy te dobrze spisują się na moim ciele nie tylko latem ale i jesienią. Koszt to ok. 2 €/500 ml
Balea Beruhigende Hautcreme. Krem łagodzący po depilacji.
To moje drugie opakowanie. Kupiłam na zapas w razie gdyby pierwsze dobiło dna. Odkąd zaczęłam go używać to nie wyobrażam sobie jego braku w mojej łazience, ale o tym będzie szerzej za jakiś czas. Jego cena to coś koło 2,5 €/125 ml.
Balea Med pH Hautneutral Handcreme. Krem do rąk do skóry zniszczonej i suchej.
Braku tego produkt również sobie nie wyobrażam, dlatego też postanowiłam kupić 2 tubki na zapas. O tym jak pomógł uporać mi się z suchą skórą dłoni pisałam już tutaj. Koszt 75 ml tubki tego cuda to ok. 1,65 €.
Alverde Flüssigseife Gurke Aloe Vera. Mydło do rąk z ogórkiem i aloesem.
Do tej pory z Alverde miałam mydło karmelowe i dobrze je wspominam, ponieważ nie wysuszyło moich dłoni a dobrze je domywało - na jego temat na pewno będzie osobna notka. To mydło do rąk jest chyba nowością, ale jeśli będzie tak samo dobre jak jego poprzednik to będę zadowolona. Za 300 ml butelkę zapłacić trzeba 1,35 €.
Alterra Handpeeling Orange. Edycja limitowana.
Ten produkt trafił do mnie przypadkowo. Po jego opisie na blogu Toni jakoś nie mogę się zabrać do jego używania, ale oczywiście w końcu to zrobię bo zużywam wszystko co wpadnie w moje ręce. Niestety ceny Wam nie podam bo nie pamiętam.
Alverde Sensitiv Reinigungsschaum. Pianka do mycia twarzy do skóry wrażliwej.
O tej piance czytałam sporo dobrego na różnych blogach wiec postanowiłam ją wypróbować, tym bardziej, że ponoć jest wycofywana. A szkoda, bo muszę powiedzieć, że jest to naprawdę porządna pianka. Najpierw wycofali moją ulubioną emulsję do mycia twarzy z nagietkiem a teraz tę piankę wyprzedają, jak pech to pech... Jej cena to coś koło 2,45€.
Balea Augen Make-Up Entferner. Płyn do demakijażu oczu.
Po nieudanych doświadczeniach z płynem dwufazowym tej firmy postanowiłam wypróbować płyn jednofazowy. Niestety jego przygoda skończyła się szybciej niż zaczęła ponieważ tak samo jak jego poprzednik podrażniał mi strasznie oczy. W spadku dostała go moja siostra.
p2 Ultra Intense Hand Butter. Masło do rąk z masłem shea i olejkiem z pestek słonecznika.
Z tej serii mam maskę do rąk na noc i jestem bardzo z niej zadowolona więc postanowiłam przetestować coś jeszcze. Ten produkt bardzo polecała w swoich filmikach Szavka :) Jego cena to coś koło 2 €/100 ml.
Alverde Mineral Make-Up Base Gel. Baza mineralna pod makijaż.
Jest już oczywiście w fazie testów. Jak przebiegły - na pewno zdam Wam relację w oddzielnej notce. Za 30 ml produkt musimy zapłacić 3,45 €.
p2 Perfect Lips! Mood Balm. Balsam do ust.
Jest to co prawda balsam do ust, który zabarwia je na kolor różowy, ale ponieważ takich produktów nie posiadam, to postanowiłam go przygarnąć ;) Z chęcią zobaczę czy w parze z ładnym kolorem będzie szło dobre nawilżenie. 3g balsam to koszt ok. 2,95 €.
Alverde Lippenbalsam. Balsam do ust.
Kupiłam go ze względu na dobry skład, ponieważ zawiera on organiczne masło shea, organiczne masło z nasion mango, wosk pszczeli oraz jojobę. Z chęcią zobaczę jak będzie się spisywał na ustach, kiedy będą one w słabej kondycji. Jego koszt to 2,45 €.
Alverde Transparentes Augenbrauengel. Transparentny żel do brwi.
Tego typu wynalazków jeszcze nie stosowałam a że od długiego czasu chodził za mną żel do brwi to padło akurat na taki. Ma on z jednej strony wygodny grzebyczek do rozczesywania a z drugiej szczoteczkę taką jak przy maskarach. Stosuję go od jakiś 2 tygodni, ale więcej o nim napiszę w oddzielnej notce. Cena to coś koło 4 € ale nie chcę Was w błąd wprowadzić bo akurat ceny tego produktu zbyt dobrze nie pamiętam.
p2 Bamboo Peeling Pen. Żelo-peeling do skórek w pisaku.
Mimo tego, że posiadam żel do skórek SH, z którego jestem bardzo zadowolona to postanowiłam nabyć coś, co będę mogła zabierać ze sobą i nie będzie mi zajmować zbyt wiele miejsca. Używałam już go dwukrotnie bo ciekawość zwyciężyła i jestem bardzo zadowolona z tego wynalazku. Cena to ok. 2,75€.
Alverde Over Night Coffein Serum. Serum do rzęs na noc.
Stosuję je od około 2 tygodni, dlatego też o jego działaniu wypowiem się nieco później. Lubiłam odżywkę do rzęs z Alverde Lash Repair, która została wycofana i mam nadzieję, że ten produkt będzie równie dobry. Jego cena to coś ok. 3,95 €.
Babylove Mildes Shampoo. Szampon dla dzieci z rumiankiem.
Stosuję go zarówno do mycia głowy mojego dziecka jak i do mycia pędzli. W jednym i drugim przypadku spisuje się rewelacyjnie. Niestety ceny nie pamiętam.
Balea Proffesional. Tiefenreinigung Shampoo. Szampon głęboko oczyszczający.
Kupiłam go jak sama nazwa wskazuje w celu mocniejszego oczyszczenia włosów i muszę przyznać, że naprawdę po użyciu tego szamponu moje włosy dosłownie aż skrzypią. Używam go raz w tygodniu, częściej póki co nie próbowałam. Cena: 1,45 €/200 ml.
Alverde Repair Haarbutter. Masło do włosów z masłem shea i awokado.
O tym produkcie czytałam zarówno pozytywne jak i negatywne opinie dlatego też postanowiłam go przetestować na własnej skórze, a w tym przypadku konkretnie na moich włosach. Tonia mi podpowiada, że masełko to kosztuje 3,45€ ;)
To by było na tyle jeśli chodzi o drogerie DM. Kolejnym odwiedzonym przeze mnie miejscem w kwietniu było stoisko Golden Rose.
Perfect Shine Lipstick nr 205. Pomadka do ust.
Zobaczyłam ją na filmikach u Callmeblondieee i wiedziałam, że muszę ją mieć. Miałam spory problem z jej kupieniem, ponieważ nawet na stoiskach nie była ona dostępna, w sklepie internetowym również. Poprosiłam jednak Panią ze stoiska aby mi ją zamówiła i w ten sposób udało mi się ją zdobyć. Zapłaciłam za nią 14 PLN. Trochę przepłaciłam, no ale trudno.
Nail Lacquer With Protein. Lakier do paznokci z proteinami jedwabiu nr 285.
Za lakierami do paznokci z tej firmy nie przepadam, aczkolwiek ten kolor mnie urzekł do tego stopnia że wylądował w moim koszyczku. Jego cena to coś koło 6 PLN. Jak będzie się spisywał na paznokciach to się dopiero okaże.
Quick Dry Top Coat. Wysuszacz do lakieru.
Quick Dry Top Coat. Wysuszacz do lakieru.
Takiego badziewia to ja dawno już nie miałam. Niby można go po minucie nałożyć na lakier a jak tylko go nakładam to rozmazuje i niszczy manicure. Cena tego produktu to 12 PLN.
Kolejne aczkolwiek niewielkie zakupy poczyniłam w Inglocie, Naturze, Rossmannie oraz Biedronce.
Inglot. Chusteczki matujące do twarzy.
Ulubione od wielu miesięcy. Kupuję je na okrągło, jak tylko widzę, że zostało mi ich niewiele to udaję się do Inglota. Rewelacyjnie ściągają z twarzy nadmiar sebum nie uszkadzając przy tym makijażu, a jedna chusteczka w zupełności mi wystarcza do odświeżenia całej buzi. Ich cena to 19 PLN/50 szt.
Essence Silky Touch Blush. Róż do policzków 020 babydoll.
Na róż w tym konkretnym odcieniu polowałam już od długiego czasu jednak nie mogłam go nigdzie dostać. Ostatnio będąc w Naturze po żel dla męża wypatrzyłam ostatnią sztukę tego różu i od razu wrzuciłam do koszyczka. Od tamtej pory codziennie gości na mojej twarzy. 5g produktu to koszt 10,99 PLN.
Liliputz. Nawilżane chusteczki dla dzieci.
Kupiłam je bo potrzebowałam czegoś do czyszczenia dziecięcych rączek na spacerach a te chusteczki nie zajmują zbyt wiele miejsca w torebce. Zapłaciłam za 20 szt ponad 4 PLN i potem żałowałam bo dorwałam równie fajne chusteczki w Lidlu za 0,99 PLN.
Facelle. Chusteczki do higieny intymnej.
Przyznam szczerze, że do tej pory tego typu produktów nie używałam, ale ciekawość wzięła górę i postanowiłam przetestować również coś takiego. A że były jeszcze na promocji to żal było nie wziąć.
Himalaya Herbals Ayurvedic Dental Cream. Pasta do zębów z naturalnym fluorem.
Na promocji cena za 2 szt. wynosiła 11 zł, szkoda było nie kupić, tym bardziej, że na wielu blogach o tej paście pojawiły się dobre opinie. Aktualnie jej używam bo moja poprzednia pasta wylądowała w torbie z kosmetykami zdenkowanymi.
Alouette Einmal-Waschlappen. Suche chusteczki do twarzy.
Alouette Einmal-Waschlappen. Suche chusteczki do twarzy.
Kupuję je na okrągło bo bardzo je lubię. Są naprawdę delikatne i nie podrażniają w żaden sposób twarzy. Możecie je zresztą zobaczyć w każdym moim denku. Ich cena to 5 PLN/30 szt.
Intimea. Chusteczki do higieny intymnej.
Kupiłam, bo bardzo zachwalała je na swoim blogu 77gerda. Tak jak pisałam przy poprzednich chusteczkach rossmannowych - dla mnie tego typu produkty to nowości. Ich cena to 3,69 PLN/20 szt.
Dawno nie kupowałam żadnych produktów z katalogów, a że jestem konsultantką i Avon i Ori to postanowiłam kupić kilka rzeczy z Avonu, żeby sprawdzić, czy kosmetyki się trochę poprawiły.
Avon Senses Citrus Burst. Żel pod prysznic o zapachu cytrusów.
Przyznałam się już kiedyś, że jestem żelomaniaczką i to się nie zmieniło. Zresztą latem żele zużywam dużo szybciej więc nic się nie zmarnuje. Żeli z Avonu nie miałam już z dobre 3 lata, wspominam je jednak bardzo dobrze dlatego też skusiłam się na nową propozycję marki. W ofercie dla konsultantów za 250 ml żel zapłaciłam niecałe 4 PLN.
Avon City Rush. Woda perfumowana.
Bardzo lubię zapachy z Avonu i je kupuję stale. Na promocjach ceny nie są wysokie a wody perfumowana utrzymują się dosyć długo. Na promocji za ten perfum zapłaciłam 54 PLN/50 ml.
Avon Eye Shadow Primer. Baza pod cienie do powiek.
Moja ulubiona baza z ArtDeco się niestety już skończyła, baza z Grashi mi nie podpasowała więc postanowiłam sięgnąć po propozycję marki Avon. Baza ta cieszy się dosyć dobrymi opiniami i ja również mogę śmiało powiedzieć, że jestem z niej zadowolona. Zapłaciłam za nią całe 9,90 PLN :)
Avon Dry Ends Serum. Serum na zniszczone końcówki włosów.
To moje któreś już opakowanie tego produktu. Zawsze robię sobie od niego przerwę a potem do niego wracam. To jeden z moich ulubionych produktów z Avonu (a zbyt wielu ich nie ma), który w końcu musi doczekać się swojej recenzji. Na promocji zapłaciłam za ten produkt ok. 12 PLN/30 ml.
Ostatnie kosmetyczne zakupy poczyniłam w Yves Rocher. Kupiłam tak jednak tylko jeden produkt.
Yves Rocher Cold Weather Balm Enriched With Shea. Balsam ochronny do rąk na zimę z masłem shea.
Jesienią i zimą moje dłonie zazwyczaj są w opłakanym stanie. Znalazłam co prawda kremy idealne dla moich dłoni, ale nie byłabym sobą gdybym nie sięgnęła po inne produkty. Kto wie, może jeszcze jakiegoś ulubieńca znajdę? To masełko kupiłam z 30% rabatem i zapłaciłam 22 PLN/30 ml.
Yves Rocher Olive Oil Showe Gel. Oliwkowy żel pod prysznic.
Dostałam go gratis do zakupu w sklepie stacjonarnym. Jako stały klient YR co miesiąc dostaję do domu ulotki, gdzie zawsze są zniżki na produkty w sklepie stacjonarnym oraz jest pokazany prezent jaki się otrzymuje przy zakupach. Mogłam wybrać sobie zapach, padło na oliwkę.
To by było na tyle jeśli chodzi o zakupy kosmetyczne.
Z niekosmetycznych rzeczy kupiłam sobie kapsułki do kawy oraz portfel.
Każde opakowanie kapsułek kosztowało mnie 19,90 PLN. Gratisowo dostałam szklanki :)
I ostatnia rzecz czyli portfelz firmy Nici.
Tak wiem, prawie 30 na karku a portfel jak dla nastolatki ;) Powiem Wam szczerze, że mam straszny sentyment do produktów tej marki, a portfel z tej serii miałam kilka lat temu i wspomnienia z nim są cudowne. Dlatego też będąc ostatnio na zakupach i przechodząc obok sklepu NICI nie mogłam do niego nie wejść. Wspomnienia wzięły górę i wyszłam z portfelem, który od razu wylądował w mojej torebce. Za to cudeńko zapłaciłam ok. 40 PLN.
To by było na tyle, jeśli chodzi o moje kwietniowe nowości.
Przyznam szczerze, że tego posta pisałam strasznie długo. Następnym razem będę takie posty pisać częściami.
Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca.
Miłego poniedziałku Wam życzę a co poniektórym już miłej majówki ;)
Masełko do wlosó niestety kosztuje wiecej niz 3 e ;) dokladniej 3,45e
OdpowiedzUsuńDzięki Toniu, już poprawiłam :)
UsuńA testowalas może mgielkę mango?? Czuc alkochol czy raczej ten piekny owoc?? Bo sie zastanawiam, skoro lioton u mnie sie nie sprawdzi, to kupię mgielkę, bo tez zapach z opakowanie to normalnie love <3
UsuńTestowałam testowałam i ja nie wyczuwam w niej alkoholu :) Kiedyś miałam mgiełkę Alverde i była okropna bo śmierdziała alkoholem na kilometr natomiast mgiełka z Balea pachnie bardzo przyjemnie :)
Usuńoo, to przy najblizszych zakupach kupie :)
UsuńWow sporo tego przybyło :) Super zakupy zwłaszcza z DM-u :) Ja nie wyobrażam sobie mojego lubego poszukującego dla mnie jakichś kosmetyków, zresztą na pewno by się na to nie zgodził :D
OdpowiedzUsuńMój też nie chciał się zgodzić, ale przyparłam go do muru :>
UsuńŚwietne zakupy! Bardzo jestem ciekawa jak się sprawdzą u Ciebie niemieckie kosmetyki
OdpowiedzUsuńużywałam i używam całkiem sporo niemieckich kosmetyków i jestem z nich zadowolona :)
Usuńa ja właśnie wolę partiami, ale to może dlatego, że ostatnio robiłam raczej zamówienia z kilku stron i tak było mi łatwiej :)
OdpowiedzUsuńnie no pewnie, że tak, bo tak jest wygodniej :)
Usuńale ja się nie mogłam jakoś do tego posta zabrać ;)
Dotrwałam do końca :) Kiedyś muszę skusić się na coś z Baleai, bo wszyscy je sobie chwalą. I tak jak Ty uwielbiam żele pod prysznic.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że ktoś dotrwał do końca :)
UsuńBalea ma fajne żele pod prysznic i ogólnie pielęgnację ciała ;)
hhahaha myslałam, ze tylko ja mam fioła na pkt Nici :D a bliżej 30 niż dalej :D
OdpowiedzUsuńzaciekawiło mnie to kokosowe cudo, uwielbiam zapach kokosa :)
ten żel pachnie prawdziwym kokosem, naprawdę cudownie :)
Usuńwidzę, że nie jestem osamotniona z Nici :))
Jejciu, jaka ilość :)))
OdpowiedzUsuńI jako kolorowo, wiosennie!
Niech Ci wszystko dobrze służy, oczywiście.
Będę wypatrywała recenzji :)
Dziękuję Słoneczko :*
UsuńCzekam jeszcze na jeden produkt bo chciałabym Ci coś wysłać :)
Pewnie, pewnie, pokazuj, proszę. Może jeszcze więcej? A z Aswertyną już planujemy jak chłopów karmić chlebem ze smalcem.
OdpowiedzUsuńTo ja się przyłączę do karmienia chłopów smalcem :P
UsuńOjeje jeeej :))jak kolorowo i radośnie
OdpowiedzUsuńpoczułam wiosnę :)
UsuńAle Ci się tego nazbierało! :) ja też postanowiłam robić miesięczne podsumowania zakupów :)
OdpowiedzUsuńKochana, bibułki z Inglota, to również mój ulubieniec :D
Buziaki,Magda
No Madziu trochę się nazbierało.
UsuńAle chyba wreszcie przystopuję bo utonę w nadmiarze kosmetyków :/
Świetne zakupy!:) Nie dziwię Ci się, że obok produktów z DM nie potrafisz przejść obojętnie;) Ja wciąż nie mogę doczekać się swojej wizyty w Niemczech :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie jakoś nie mogę przejść obok nich obojętnie bo kuszą z daleka samymi opakowaniami :)
UsuńMam nadzieję, że uda Ci się pojechać do Niemiec i się obkupić :)
Limitka Balei faktycznie cudna, ja musiałam się ograniczyć, ale złapałam m.in. 3 żele pod prysznic o zapachu ananasa, i żałuję że nie wzięłam więcej ;)
OdpowiedzUsuńTen zapach najbardziej Ci się spodobał z całej trójki? :)
Usuńaaaa o.O
OdpowiedzUsuńa ja myślałam, że jestem zakupocholiczką i kupuje dużo ;D
przyznaję się bez bicia, że zakupoholiczką jestem, ale na szczęście wszystko zużywam ;)
UsuńFajne zakupy, ja też ostatnio zakupiłam z Avonu tą bazę do powiek:))
OdpowiedzUsuńZ tej bazy jestem zadowolona :)
Usuńprzeszło 40 rzeczy! rany boskie :D
OdpowiedzUsuńO_o, nawet nie liczyłam :)
Usuńo ja nie mogę, taka ilość Balea mnie normalnie szokuje, pozytywnie oczywiście
OdpowiedzUsuńlubię te produkty, oczywiście nie wszystkie, ale póki nie wypróbuję to się nie przekonam do których warto wracać ;)
Usuńszczęściara:) też bym bardzo chciała wypróbować nowe zapachy Balea...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz miała okazję :)
UsuńOmmmoomm Balea ♥ Uwielbiam ich edycje limitowane. Zazdroszczę zakupków z DMu :D
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam ich limitki, są dużo lepsze niż standardowe wersje :)
UsuńCudowne łupy z DMa! Aż nie wiem, na którą recenzję mam największą ochotę :D
OdpowiedzUsuńDaj znać to wezmę się ostro za testowanie :D
UsuńMnóstwo świetnych rzeczy. Chyba muszę się wybrać do sąsiadów po ich dobroci :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńIle wspaniałości - te produkty Balei pojawiają się na każdym niemalże blogu, a ja jeszcze nie miałam okazji wypróbować żadnego z produktów! Czemu u nas produkty tej marki są tak słabo dostępne, a jak już są to mocno ograniczone asortymentowo ;/
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej serii limitowanej - musi pachnieć obłędnie!!!
Ta limitka pachnie naprawdę bardzo fajnie, szczególnie żele pod prysznic.
UsuńU nas niestety liczą sobie za te kosmetyki jak za zboże. Np. żel który w DE kosztuje 0,65€ u nas kosztuje od 5 do nawet 9 zł + przesyłka :/
sporo Balei :) Ja jeszcze nie miałam nic z tej firmy ;/
OdpowiedzUsuńNiebawem pewnie zorganizuję rozdanie więc być może będziesz miała okazję co nieco wypróbować :)
UsuńUhuhhu jakie zakupy z DM :D też sie skusiłam na ten płyn do demakijażu z Balei :)
OdpowiedzUsuńPortfel pierwsza klasa :D
Mnie niestety te płyny z Balea uczulają, a szkoda, bo naprawdę dobrze zmywają :(
UsuńPortfel mnie oczarował na tyle, że nie mogłam go nie kupić :D
no kochana, ale zaszalałaś :) ogromne zakupy! i jak świetnie opisane wszystko po kolei-musiałaś się nad tym postem napracować :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci letniej limitowanki z DMu, jak byłam w Czechcach to praktycznie nic z niej nie mieli...
Kochana, sporo się nad tym postem napracowałam, myślałam, że normalnie wrosnę w krzesło od komputera ;) Ale są osoby takie jak Ty Kasiu, które potrafią to docenić i jestem za to bardzo wdzięczna :)
UsuńKasiu, ta limitka na pewno i do Czech dotrze. Z tego co słyszałam to tam wszystko dociera z pewnym opóźnieniem niestety.
Zazdroszczę tej Balei :D
OdpowiedzUsuństrelicjowa limitka powala! a alverde to Ci zazdroszczę ehhh
OdpowiedzUsuń