piątek, 6 grudnia 2013

Listopadowe denko :)

Po poście zakupowym (klik) przyszedł czas na rozliczenie się ze zużytych w listopadzie kosmetyków, czyli na tzw. projekt denko. Jak co miesiąc troszkę się różnych produktów uzbierało i jestem zadowolona, że systematycznie zużywam swoje dość spore zapasy :)


Nie przedłużając zapraszam Was do przeczytania kilku słów na temat zużytych produktów.


Yves Rocher Shower Cream. Żel pod prysznic mango i marakuja.
 Bardzo lubię żele pod prysznic z YR z tej serii ale głównie z wakacyjnych lub świątecznych limitek. Ten przeleżał u mnie rok, ponieważ nabyłam go w zeszłe lato, aczkolwiek w tym roku ta wersja także była dostępna. Żel ten ma taką pośrednią konsystencję: ani rzadką ani zbyt gęstą, ale jest naprawdę bardzo wydajny, używałam go i używałam
i myślałam, że nigdy się nie skończy. Ma bardzo ładny owocowy zapach (bardziej wyczuwalne jest wg mnie mango), dobrze się pieni, dobrze myje i nie wysusza skóry. W domu czeka na mnie wersja o zapachu owoców leśnych :)

Alverde Duschcreme Kardamom Vanille. Kremowy żel pod prysznic o zapachu kardamonu i wanilii.
 To mój pierwszy żel pod prysznic z Alverde w takiej tubce, aczkolwiek myślę, że nie ostatni. Zarówno żel jak i balsam pochodzą z zeszłorocznej edycji świątecznej, aczkolwiek o tym zestawie ukaże się oddzielna recenzja bo liczę na to,
że któregoś razu taki wariant zapachowy się powtórzy. Teraz powiem tylko tyle, że żel ten jest dosyć gęsty, aczkolwiek z wydajnością jest kiepsko ponieważ trzeba go nałożyć sporo na myjkę, żeby się pienił. Za to pachnie pięknie, jak przyprawy świąteczne, dobrze myje i skóra po jego użyciu jest gładka i miła w dotyku.

Alverde Körperlotion Kardamom Vanille. Balsam do ciała o zapachu kardamonu i wanilii.
Tak samo jak żel z tej samej serii - balsam ma przepiękny zapach świątecznych przypraw. Jego stosowanie było prawdziwą przyjemnością. Mimo lżejszej konsystencji i dość szybkiego wchłaniania dobrze nawilżał moją skórę
(z tym, że moja raczej do problemowych nie należy). Żałuję, że nie zrobiłam sobie zapasu tego produktu.


Dresdner Essenz. Sole do kąpieli: kokos & ylang ylang i czekoladowo-żurawinowa.
Bardzo ubolewam nad tym, że tylko i wyłącznie 3 szt. tych soli do kąpieli trafiło w moje ręce. Są fantastyczne! Mają tak piękne i intensywne zapachy, że aż nie chce się wychodzić z wanny. Sprawiają, że człowiek choć przez chwilę może się naprawdę zrelaksować i zapomnieć o wszystkich innych sprawach. Jeśli będziecie w DM to polecam zakupić te sole
na próbę, zapachów do wyboru jest całkiem sporo, a koszt takiej saszetki to niecałe 1€.


Babylove Mildes Shampoo. Szampon do włosów z rumiankiem i pantenolem.
Ulubieniec mojego dziecka, który czasami jest także podkradany przeze mnie. Muszę powiedzieć, że jak na szampon dziecięcy dobrze oczyszcza włosy, całkiem dobrze się pieni i oczywiście przyjemnie pachnie :) Doskonale także się sprawdza przy myciu pędzli, do tej czynności używam go za każdym razem.

Alverde Volumen Shampoo. Szampon do włosów z oliwką i henną.
Ten szampon pojawiał się już w moich denkach nie raz. Bardzo często do niego wracam. Dobrze oczyszcza włosy
i skórę głowę, ma żelową konsystencję i jak na szampon naturalny całkiem nieźle się pieni. Co prawda wydajnością nie grzeszy i plącze mi włosy, ale jestem mu to w stanie wybaczyć. Więcej o nim pisałam tutaj.


Gilette Satin Care with Olay. Żel do golenia do skóry wrażliwej.
Kupiłam go ponieważ słyszałam o nim trochę dobrego, a że moja skóra do wrażliwych należy to dodatkowo chciałam go wypróbować. Muszę powiedzieć, że spisuje się całkiem nieźle. Jest dosyć gęsty i tym samym wydajny, ponieważ wystarczy nałożyć niewielką jego ilość na depilowane miejsca. Maszyna sunie po nim gładko i usprawnia cały proces golenia. I faktycznie, nadaje się nawet do wrażliwej skóry.

Balea After Shave Pflege-Gel Sensitive. Łagodzący żel pod goleniu do skóry wrażliwej.
Jakim cudem znalazł się on na zdjęciu - tego nie wiem, ponieważ jest to produkt, który zużyłam w październiku.
Chyba zaplątał się w torbie denkowej i nie powędrował do śmietnika wcześniej. Aczkolwiek więcej o nim możecie poczytać w notce z październikowym zużyciami -> klik.


Alverde Reinigungsschaum. Pianka do mycia twarzy do skóry wrażliwej.
To już moja druga lub trzecia zużyta buteleczka. Uwielbiam tę piankę i bardzo ubolewam nad faktem, że ją wycofano ze sprzedaży :(. W zapasach pozostała mi ostatnia buteleczka i bardzo ją oszczędzam... W każdym bądź razie pianka ta bardzo dobrze radzi sobie z domywaniem resztek makijażu (bo w tym celu ją głównie stosuję), ma bardzo przyjemną konsystencję i sprawia, że buzia po jej użyciu jest gładka i przyjemna w dotyku. Nie należy jej tylko używać w okolicach oczu bo potrafi wtedy zapiec.

BeBeauty. Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu.
O tym płynie możecie poczytać praktycznie w każdym moim denku, a także w zamieszczonej jakiś czas temu recenzji na blogu -> klik. Dobry, tani i dostępny w Biedronce. Czego chcieć więcej :)

E-naturalne. Hydrolat z zielonej herbaty.
Nie wiem czemu, ale jakoś hydrolaty z e-naturalne nie przypadły im do gustu. Miałam hydrolat i z róży damasceńskiej
i ten z zielonej herbaty i żaden mnie nie porwał. Zapachy w jednym i drugim przypadku mi zbytnio nie odpowiadały, działanie też miały średnie. Zdecydowanie bardziej wolę hydrolaty z BU.


Listerine Zero. Płyn do płukania jamy ustnej.
Jeśli chodzi o płyny do płukania jamy ustnej to najczęściej sięgam właśnie po ten płyn. W swoim składzie nie posiada alkoholu, jest delikatny, ma przyjemny smak i dobrze odświeża.

Bath & Body Works. Pianka do mycia dłoni o zapachu mango.
W tym produkcie, prócz pięknego zapachu z jakich słynie B&BW spodobała mi się bardzo jego konsystencja - delikatna, kremowa pianka która przyjemnie otula dłonie podczas mycia. Niestety, podczas używania produktu okazało się, że nie jest on dla mnie dobry bo strasznie wysuszył mi skórę dłoni, aż zaczęła mi ona pękać. Więcej na jego temat możecie poczytać tutaj.

Garnier Mineral InvisiCool. Antyperspirant.
Antyperspiranty Garniera należą do moich ulubieńców. Pojawiają się w każdym moim denku, zmienia się jedynie ich wersja. Ładnie pachną, dobrze zapobiegają przed poceniem - niczego więcej mi nie potrzeba. Często można je także kupić w promocji za niewielkie pieniądze.


Alverde Pflanzenölseife Erdbeere. Truskawkowe mydełko do rąk w kostce.
Pomyślicie sobie: mydło jak mydło. Dla mnie jednak jest to produkt naprawdę dobry. Długi czas nie używałam mydeł
w kostce (wolę te w płynie) jednak po tym, jak pianka z B&BW wysuszyła mi dłonie, sięgnęłam po produkt Alverde
i się nie zawiodłam. Dobrze oczyszcza dłonie, przyjemnie pachnie i do tego jest naprawdę delikatny dla skóry.
Mam te mydełka w zapasie i z przyjemnością sięgnę po kolejne kostki.

L'Occitane 20% Shea Butter Hand Cream. Krem do rąk z 20% zawartością masła shea.
O tym produkcie pisałam już dawno temu -> klik i zdania o nim nie zmieniłam. Jak dla mnie jest to bardzo dobry krem
do rąk, który pomaga mi się uporać z przesuszeniami, jakie dopadają mnie zazwyczaj w sezonie jesienno-zimowym.
Nie należy on do produktów tanich, ale jest dosyć wydajny. Ciekawi mnie bardzo jego 'odpowiednik' z TSSS, ponieważ zawartość masła shea ma taką samą a kosztuje sporo mniej.


Infinity Oil Bloting Paper. Bibułki matujace.
Tych bibułek używałam głównie do zmatowienia buzi przed nałożeniem podkładu/pudru lub po jego nałożeniu, aby znieść efekt pudrowości. I w tej kwestii spisywały się całkiem dobrze. Natomiast jeśli chodzi o matowienie twarzy w ciągu dnia to były takie sobie. Często jednorazowo musiałam używać 2 chusteczek, podczas gdy chusteczka z Inglota w zupełności wystarcza mi jedna. Jeśli kupię je ponownie to tylko i wyłącznie do matowienia buzi przed nałożeniem makijażu.

Oriflame Wonder Lash Mascara. Tusz do rzęs.
Mój ulubieniec jeżeli chodzi o tusze do rzęs. Niejednokrotnie pojawiał się już w moich denkach bo bardzo często do niego wracam. Ma silikonową szczoteczkę, i mimo że ja za takimi nie przepadam to tę wręcz uwielbiam. Dobrze rozdziela rzęsy, ładnie je podkreśla i w zupełności wystarcza jedna nałożona warstwa aby były widoczne.


Schwarzkopf Perfect Mousse. Farba do włosów w formie pianki nr 465 czekoladowy brąz.
Do tej pory włosy farbowała mi albo fryzjerka albo moja siostra. Niestety nie mając czasu na wizytę u fryzjera i nie mogąc też skorzystać z pomocy siostry musiałam poradzić sobie z farbowaniem sama. Postanowiłam więc sięgnąć po farbę
w postaci pianki i to był strzał w 10. Farba idealnie pokryła mi całe włosy a samo farbowanie było tak proste jak mycie włosów szamponem. Kolor co prawda jak zwykle wyszedł mi ciemniejszy niż miał, ale jestem do tego przyzwyczajona. Grunt to brak odrostów i dobrze pokryte całe włosy :) Wiem, że dużo osób nie przepada za farbami z tej firmy - możecie więc zaopatrzyć się w farbę w postaci pianki z L'Oreala.


Ebelin Maxi-Pads & Wattepads. Płatki kosmetyczne: duże i te normalne.
Moje ulubione płatki, które przewijają się w moich ostatnich denkach. W zapasach mam już ich niewiele, dlatego też dawkuję je powoli. Jeśli będziecie w DM to polecam je wypróbować, bo są mięciutkie, delikatne i się nie rozwarstwiają.

Oprócz wyżej wymienionych produktów zużyłam także maseczki do twarzy i suche ręczniki Alouette aczkolwiek zamiast do torby denkowej to trafiły one do śmietnika :/

To by było na tyle, jeśli chodzi o moje zdenkowane produkty.
Mam nadzieję, że dobrnęłyście do końca.

Pozdrawiam Was serdecznie znad stosu chusteczek do nosa ;)

Natalia


27 komentarzy:

  1. też właśnie pokazałam swoje denko :) i też znalazł się tam ten micel z biedronki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę mój ukochany płyn micelarny i maskarę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję zużyć. Z tego grona znam tylko micel z BeBeauty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kurde nie rozumiem polityki sklepów, mają fajny produkt w tym przypadku tą piankę z Alverde i ją wycofują ze sprzedaży. Dziwi mnie to bardzo. Ładne denko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. gratuluję zużyć :)
    antyperspitanty garnier to też koi ulubieńcy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale duże zużycia :) Zazdroszczę dostępu do niemieckich kosmetyków. DM w Polsce to byłby dopiero raj dla nas :D

    OdpowiedzUsuń
  7. @Beauty_Station, ostatnio się zastanawiałam nad tym jak to by było, gdyby DM było w Polsce i tak sobie pomyślałam, czy wtedy faktycznie większość byłaby zadowolona czy jednak po pewnym czasie coś co jest na wyciągnięcie ręki nie byłoby dla nas już tak atrakcyjne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Kamyczek, widziałam widziałam :))

    OdpowiedzUsuń
  9. @Aneta Starosta, obie uwielbiamy tę maskarę do rzęs, jest fantastyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @Myś Pyś, ja też tego niestety nie rozumiem :( najpierw wycofali mi ulubioną emulsję do mycia twarzy z nagietkiem z Alverde a potem tę piankę... a miałam tak fajnie dobrane oczyszczanie twarzy :/

    OdpowiedzUsuń
  11. zainteresowałaś mnie tymi solami do kąpieli :)
    mydełko truskawkowe miałam i fajnie się go używało :)

    OdpowiedzUsuń
  12. wow! jej musze zabrać się za swoje ;/

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne zużycia! A to szkoda, że pianka Alverde została usunięta z asortymentu. Chętnie bym ją wypróbowała :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam na uwadze zakup tego szamponu babylove, ale był wykupiony. To chyba o czymś świadczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. też lubię micel BeBeauty :)
    Gratuluję zużyć Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  16. pierwszy zestaw z Alverde mnie skusił

    OdpowiedzUsuń
  17. Duże dno!
    Mnie ten tusz z Ori ciekawi już od dawna, będę musiała się w końcu na niego skusić.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo dobre denko:)moje ulubione płatki Ebelin:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie znam żadnego z tych produktów, ale denko wyszło Ci ładne :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Też lubię listerine zero i żele YR:)

    OdpowiedzUsuń
  21. super zuzycia brawo :)
    u mnie teraz jest Mikołajkowy konkurs ze świetną nagrodą - może się skusisz :)

    http://mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2013/12/10000-rozdaniekonkurs-nr2.html

    OdpowiedzUsuń
  22. spore zuzycia :) nic nie miałam z tego co opisałaś :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Szampon Alverde może i plącze włosy, ale pewnie nie ma SLSów :)

    OdpowiedzUsuń
  24. miałam to mleczko do ciała alverde i też uważam, że zapach był piękny :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja też bardzo lubię tusz Wonder! Czasami jeszcze po niego sięgam w różnych wersjach :))

    Mmm wanilia i kardamon, to musiało być cudne połączenie! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zaglądanie na mojego bloga i pozostawiony komentarz :)
Każdy komentarz czytam i na pojawiające się pytania staram się zawsze odpowiedzieć :)

LinkinWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...