Ten czas leci jak szalony. Mam wrażenie, że dopiero co niedawno przygotowywałam denko grudniowe a już mamy koniec stycznia i kolejny projekt do przygotowania. I oczywiście - kolejne puste opakowania powęrdują do kosza na śmieci.
Nie przedłużając zbytnio zapraszam Was więc na moje styczniowe zużycia.
Nie przedłużając zbytnio zapraszam Was więc na moje styczniowe zużycia.
Original Source, mydło do rąk w płynie malina i wanilia. Pisałam o nim jakiś czas temu -> klik. Dobrze się pieni, czyści ręce z wszelkiego brudu nie wysuszając ich przy tym i pięknie pachnie - niczym cukierki Alpenliebe albo chupa-chupsy. Na pewno do tego produktu jeszcze kiedyś wrócę.
Yves Rocher, kremowy żel pod prysznic ziarna kakao. Uwielbiam żele YR z serii Jardins du Monde, zarówno te o konsystencji kremowej jak i żelowej. Żel o zapachu ziaren kakao pachnie cudownie i wspaniale umila czas spędzony pod prysznicem. Bardzo dobrze się pieni, oczyszcza skórę z brudu i jej nie wysusza. Do tego wszystkiego jeszcze jest całkiem wydajny. Więcej o nim możecie poczytać tutaj.
Flos-Lek, masło do ciała wanilia i czekolada. O tym wspaniałym masełku pisałam całkiem niedawno -> klik. Jest to mój niekwestionowany ulubieniec jeśli chodzi o polskie produkty do pielęgnacji ciała: pięknie pachnie, dobrze się rozprowadza, dosyć szybko wchłania i nawilża wręcz rewelacyjnie. Pielęgnacja jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Żałuję, że tak długo zastanawiałam się nad jego zakupem.
Essence, zimowy krem do rąk karmel i gorąca czekolada. Bardzo polubiłam się z tym produktem, zresztą nie tylko ja i mój nos a przede wszystkim moje dłonie. Ten krem zalicza się raczej do gęstych i treściwych ale naprawdę szybko się wchłania i nie pozostawia na dłoniach żadnej tłustej czylepkiej warstwy. Moje suche dłonie dzięki temu produktowi otrzymywały odpowiednią dawkę nawilżenia i były naprawdę w dobrej kondycji. Na szczęście mam jeszcze kilka sztuk tych kremów w różnych wariantach zapachowych. O tych kremach jest oddzielna recenzja -> klik.
Cztery Pory Roku, zimowy krem do rąk. Kupiłam go bo producent obiecywał wiele, u mnie jednak te obietnice się nie spełniły. Krem przeznaczony jest do suchych dłoni (ja akurat takie posiadam) ale niestety nie nawilża ich ani nie natłuszcza odpowiednio. Po jakimś czasie od aplikacji ręce były znowu przesuszone. Na plus mogę mu zaliczyć piękny, słodki zapach. O nim dopiero co pisałam -> klik.
Balea, krem do stóp z 10% mocznikiem. O tym produkcie także już było na moim blogu -> klik. Stosowany regularnie przywrócił moje stopy do porządku, zaznaczam jednak, że skóra moich stóp nie jest problematyczna. Czasami bywa sucha, ale podczas stosowania tego kremu moje stopy były gładkie, miękkie i dobrze nawilżone. Zapach mógłby być przyjemniejszy, ale do najgorszych też nie należy. Na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowanie.
Nivea, antyperspirant Dry Comfort. To już moje kolejne opakowanie tego produktu. Ładnie pachnie, chroni skórę przed poceniem i nie pozostawia pod pachami białych śladów. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Kupuję na zmianą z Rexoną.
Bioderma, płyn micelarny Sensibio H2O. Pisałam o nim już wielokrotnie: dla mnie jest to najlepszy płyn do zmywania moich wrażliwych oczu. Nigdy nie zdarzyło się, żeby mnie podrażnił a makijaż również wodoodporny zmywa w tempie ekspresowym. Kolejna buteleczka jest już w użyciu. Właśnie się zorientowałam, że nie było o nim oddzielnej recenzji - muszę nadrobić to przeoczenie.
Biochemia Urody, hydrolat z róży damascena EKO. Kupiłam go już jakiś czas temu i dosyć długo stał nieużywany, a że ostatnio skończył mi się tonik do twarzy to postanowiłam zastąpić go tym hydrolatem. To mój pierwszy w życiu hydrolat więc nie do końca wiedziałam czego się po nim spodziewać, aczkolwiek przyjemnie odświeżał buzię, koił ją kiedy była podrażniona a kiedy nakładałam peeling enzymatyczny z BU na twarz służył w roli spryskiwacza w trakcie zabiegu. Ogólnie jestem z tego produktu zadowolona i jak będę robić zamówienie z BU to zaopatrzę się w kolejną buteleczkę :)
Dax Cosmetics, baza wygładzająco-rozświetlająca. Używałam jej przez dłuższy czas i ogólnie byłam z niej zadowolona. Dawała ładny efekt rozświetlenia buzi, który w tych ostatnich jesienno-zimowych miesiącach sprawiał, że mimo nałożenia podkładu i pudru moja buzia wyglądało promiennie. Teraz używam bazy z Pierre Rene, ale do tej pewnie jeszcze kiedyś wrócę.
Essence, multi action mascara. To jeden z tych produktów, które są tanie i dobre. A dlaczego są dobre? Bo są dobre i tanie ;) Ten tusz do rzęs po nałożeniu 2 warstw sprawia, że moje rzęsy są ładnie pogrubione i wydłużone. Nie kruszy się, nie osypuje, moich rzęs nie skleja. A kosztuje 10 zł. Jest to moje kolejne opakowanie, sama już nie wiem które. I nie wiem dlaczego nie doczekał się jeszcze osobnego wpisu, ale zapewne wreszcie się doczeka.
Ziaja, maska oczyszczająca z glinką szarą. Ziajowe maseczki uwielbiam i stosuję je od długiego czasu. Ta konkretna stosowana regularnie troszeczkę zmniejsza świecenie twarzy i wydaje mi się także, że odrobinę zwęża pory. Wracam do niej bardzo często.
Dr. Van der Hoog, nawilżająca maseczka do twarzy z mango i melonem. W te maseczki co jakiś czas zaopatruje mnie moja kochana Zanka :). Taka saszetka spokojnie wystarcza mi na dwa użycia, bo maseczka sama w sobie jest bardzo wydajna. Ma ona żelową, trochę chłodzącą konsystencję a buźka po niej jest gładziutka i mięciutka. Jeśli tylko będę miała do nich dostęp to na pewno będę ich używać.
Balea, maseczka przeciwzmarszczkowa. Czy działa ona na zmarszczki to tego Wam niestety nie mogę powiedzieć, bo zmarszczek jeszcze nie posiadam, ale na pewno delikatnie napina skórę. Co prawda jak ją nakładam to odczuwam dziwne pieczenie twarzy, ale trwa ono minutę bądź dwie i mija - nie mam pojęcia czy tak powinno być czy nie. Niemniej jednak do tej maseczki chyba nie wrócę.
Balea, sól do kąpieli o zapachu kwiatowym. Sole z tej firmy uwielbiam i wielbić je będę. Są tanie (ok. 0,55€ za saszetkę), starczają na 2 kąpiele i są wspaniałymi umilaczami. Delikatnie zabarwiają wodę (ale naprawdę delikatnie) i mocno pachną. Mogę leżeć w wannie i z niej nie wychodzić.
The Body Shop, masło do ciała 'masło shea'. Próbkę tę zużyłam na jeden raz, ale już wcześniej miałam taką samą. Zapach tego produktu uwielbiam. Nie wiem czy tak naprawdę pachnie masło shea ale mój nos bardzo ten aromat lubi. Jest to produkt przeznaczony do skóry bardzo suchej i faktycznie muszę się przyznać, że do takiej najbardziej się nadaje. Nawilża niesamowicie i zapach długo utrzymuje się na skórze. Pozostawia na niej dosyć mocny, tłustawy film, jednak nie jest on uciążliwy.
The Body Shop, masło do ciała 'masło shea'. Próbkę tę zużyłam na jeden raz, ale już wcześniej miałam taką samą. Zapach tego produktu uwielbiam. Nie wiem czy tak naprawdę pachnie masło shea ale mój nos bardzo ten aromat lubi. Jest to produkt przeznaczony do skóry bardzo suchej i faktycznie muszę się przyznać, że do takiej najbardziej się nadaje. Nawilża niesamowicie i zapach długo utrzymuje się na skórze. Pozostawia na niej dosyć mocny, tłustawy film, jednak nie jest on uciążliwy.
Ziajka, żel do mycia ciała i włosów hypoalergiczny dla dzieci. Moje dziecko pokochało ten żel do mycia na tyle, że musiałam mu kupić pełnowymiarowe opakowanie. Ja także go wypróbowałam i muszę przyznać, że skóra po nim jest naprawdę miękka i gładka - na tyle, że można odpuścić sobie balsamowanie. u mojego małego alergika i atopika te nowe produkty do mycia ciała Ziajki spisują się na medal.
Carea, bawełniane płatki kosmetyczne. O nich jest w każdym denku: tanie, dobre i dostępne w każdej Biedronce. W zasadzie używam ich na okrągło.
Labell, płatki kosmetyczne. Mąż mi je kupił bo jakoś stało się tak, że zabrakło mi płatków a w domu nie było żadnych w zapasie. Cena ta sama co za płatki Biedronkowe, jakościowo nie mam do nich zastrzeżeń.
Na zdjęcie nie załapały się Alouette, suche ręczniczki papierowe do twarzy. Bardzo fajny produkt, którym wycieram sobie buzię po przemyciu jej żelem. Wcześniej używałam do tego celu ręczników papierowych ale te są zdecydowanie przyjemniejsze i delikatniejsze. Mam już 2 kolejne opakowania i będę kupować jeśli będą dostępne.
To tyle, jeśli chodzi o moje styczniowe zużycia.
Lecę zaglądać do Was na blogi jak Wam poszło w tym miesiącu :)
To tyle, jeśli chodzi o moje styczniowe zużycia.
Lecę zaglądać do Was na blogi jak Wam poszło w tym miesiącu :)
Też uwielbiam żele z YR :)
OdpowiedzUsuńAle oprócz niego nic nie miałam.
Bioderma Sensibio H2O czeka na użycie :)
Aniu, Biodermę uwielbiam.
UsuńDo demakijażu oczu jest rewelacyjna.
Do twarzy także, ale szkoda mi jej stosować do twarzy :)
Produkty z Biochemii Urody bardzo mnie interesują :)
OdpowiedzUsuńU mnie także denko styczniowe...
pozdrawiam
Niektóre ich produkty są naprawdę warte uwagi :)
UsuńZ chęcią zobaczę Twoje styczniowe denko!
Pozdrawiam :)
Spore, spore :D Zainteresowałaś mnie tym hydrolatem z BU :) Obawiam się, że niedługo będę musiała coś zamówić :D
OdpowiedzUsuńTroszkę się tego nazbierało ;)
UsuńKochana, niektóre rzeczy z BU są naprawdę warte uwagi. A teraz na podstawie dowolnego hydrolatu można sporządzić tonik :)
Muszę w końcu sprawić sobie jakiś smaczek z Balea :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńJa kosmetyki tej firmy bardzo lubię ;)
Ale tego dużo!!!
OdpowiedzUsuńTroszkę się tego nazbierało ;)
Usuńspore denko :)
OdpowiedzUsuńwczoraj właśnie oglądałam to mydło OS, ale nie wzięłam, sama nie wiem czaemu :D na pewno po nie wrócę :)
mydełko naprawdę bardzo fajne i przyjemne w użyciu :)
UsuńŁadne denko,Kochana :)
OdpowiedzUsuńU mnie aktualnie w łazience stoi żel do kąpieli OS o tym zapachu, uwielbiam go, chyba żaden do tej pory nie zrobił na mnie aż tak dużego wrażenia pod względem zapachowym! :)
Buziaki,Magda
Troszkę się tego Madziu nazbierało ;)
UsuńJa też miałam ten żel pod prysznic z OS i mogę śmiało zaliczyć go do moich ulubieńców. Ten zapach jest fenomenalny :)
trochę tych zużytych produktów jest :) ja lubię produkty OS ;)
OdpowiedzUsuńja też lubię antyperspirant z Rexona
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
Rexona ogólnie ma dobre antyperspiranty :)
UsuńPozdrawiam!
bardzo lubię bazy z dax cosmetics:)
OdpowiedzUsuńja także :)
UsuńNo co Ty uczuliło mydło? ja miałam 3-4 opakowania i nic takiego na szczęście ani mi, ani chłopakom się nie stało
OdpowiedzUsuńTeż lubię lubiłam maskarę Essence, dokładnie jak piszesz tania i dobra.
Poważnie. Za każdym razem jak myłam ręce mydłem z Avonu to robiły mi się czerwone i miałam wysypkę.
UsuńMaskara z Essence jest bardzo dobra ;)
miałam w planach zakup tego mydła i jakoś mi się zapomniało, dobrze, że mi przypomniałaś :D za żelami z OS jakoś nie przepadam, bo koooocham dużą pianę, ale może mydło będzie spełniało moje oczekiwania : ))
OdpowiedzUsuńmydełko w zasadzie pieni się podobnie jak żele ;)
Usuńu mnie żele z OS dość dobrze się pienią ale muszę ich sporo wylać na gąbkę :D jednak wybaczam to im ze względu na zapachy ;)
O! Ja sobie gdzieś zapiszę, żeby też kupić ten hydrolat przy najbliższym zamówieniu na BU.
OdpowiedzUsuńZapisz Aniu zapisz, warto :)
UsuńNo no, bardzo przyzwoicie. Muszę powiedzieć wielkanocnemu zającowi o maseczkach :D
OdpowiedzUsuńHihi, uwielbiam mojego wielkanocnego zajączka :*
UsuńMaskarę Essence bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńI przyznaję, że masło z Flosleku jest genialne :)
Od Ciebie "zaraziłam się" maskarą Essence ;)
UsuńCieszę się, że również polubiłaś Anetko to masełko :)
Uła poszalałaś i to mocno. Moje denko przy twoim to jest tycie
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że cokolwiek się zużyło, żeby można było trochę z zapasów zejść :)
UsuńA Twoje denko wcale nie było takie tycie :)
Bardzo lubię ten tusz z Essence - muszę kiedyś do niego powrócić :)
OdpowiedzUsuńduże to Twoje denko-pogratulować! podziwiam za wykończenie kremów do rąk-ja mam z tym największy problem
OdpowiedzUsuń