piątek, 1 marca 2013

PROJEKT DENKO - LUTY 2013

I znowu kolejny miesiąc za nami więc czas się rozstać z pustymi opakowaniami.
W tym miesiącu jestem zadowolona ze swoich zużyć, torebka była pełna po brzegi.
Zapraszam więc na moje lutowe denko :)


Isana, żel pod prysznic żurawina i biała herbata. Ta limitowana seria żelu pod prysznic bardzo przypadła mi do gustu, na tyle, że dokupiłam jeszcze jedno opakowanie na zapas. Bardzo ładnie pachnie, dobrze myje i nie wysusza skóry. Jeśli chodzi o wydajność to do najlepszych ona nie należy: ta butelka starczyła mi na 2 tygodnie stosowania. Ale za taką cenę i dla takiego zapachu na wydajność oko przymykam. Więcej możecie o tym żelu poczytać tutaj.






Ziaja, żel myjący do twarzy i ciała malina z imbirem. Ten żel pochodzi z zeszłorocznej edycji limitowanej - był on dodawany gratisowo do zakupów powyżej 20 zł. Używałam go jako żelu pod prysznic i niestety tak jak lubię Ziajowe produkty do mycia ciała tak ten mnie rozczarował. Nie mam mu nic do zarzucenia jeśli chodzi o właściwości, bo dobrze mył, dobrze się pienił i nie wysuszał skóry, natomiast zapach dla mnie był okropny. W butelce pachniał niczym malinowa mamba a podczas mycia jak kwaśne maliny. Dobrze, że szybko się skończył.





The Body Shop, kremowy żel pod prysznic Chocomania. Szkoda, że miałam tylko 60 ml miniaturkę tego produktu, bo bardzo się z nim polubiłam. Dobrze się pienił, dobrze mył, nie wysuszał skóry i do tego pięknie pachniał taką gorzką czekoladą. I zapach ten przez jakiś czas utrzymywał się po kąpieli na skórze. Jak zejdę z moich ogromnych zapasów żeli pod prysznic to na pewno do tego produktu wrócę.





Yves Rocher, mydło do rąk w płynie cytryna i wanilia. Bardzo fajny produkt z zimowej edycji limitowanej. Zapach ma cudowny: dzięki wanilii cytryna nie jest kwaśna i na odwrót: dzięki cytrynie wanilia nie jest zbyt słodka. Dobrze myje dłonie nie wysuszając ich przy tym i zapach się na nich przez jakiś czas jeszcze utrzymuje. Więcej na jego temat możecie poczytać tutaj.







Body Club, musujące kule do kąpieli: mleko i miód, wanilia oraz czekolada. Zestaw ten kupiłam w Biedronce za 7,99 zł. Miałam już wcześniej do czynienia z tymi kulami więc wiedziałam, czego mogę się po nich spodziewać. Osobiście je lubię: pachną naprawdę ładnie, umilają kąpiel i nie wysuszają skóry. Zawierają w sobie olejki, które podczas kąpieli natłuszczają skórę, jednak po wytarciu ciała ręcznikiem efekt nawilżenia/natłuszczenia znika. Mimo wszystko ja je polecam i kupię jeszcze nie raz.

Body Club, puder do kąpeili wanilia i miód. Badziew, badziew i jeszcze raz badziew. Spodziewałam się efektu podobnego jak w przypadku musujących kuli a wg mnie ten produkt to jedna wielka pomyłka. Niby po wsypaniu tego cudeńka do wanny możemy się cieszyć ogromną pianą. I fakt, piana na początku jest, ale po 5 minutach znika do zera. Jakby tego było mało zapachu praktycznie w ogóle nie czuć, więc ma się wrażenie jakby się kąpało w czystej wodzie. Jestem na nie!

Balea, sól do kąpieli o zapachu grejfrutowym. Wielokrotnie pisałam już o tych solach do kąpieli w moich denkach. Są tanie, mają ładne zapachy i wspaniale umilają czas podczas wylegiwania się w wannie. Kupuję je namiętnie :)

Galanea, masło do ciała soczysta brzoskwinia z hawajską wanilią. O tym produkcie pisałam całkiem niedawno -> klik. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza skórę, pięknie pachnie wanilią (brzoskwini w nim nie wyczuwam) i kosztuje niewiele, bo ok. 10 zł. Na pewno do tego produktu powrócę, bo uważam, że warto się nim zainteresować, jeśli lubi się oczywiście masełka do ciała.
Bielenda Florina, odżywczy krem do rąk z proteinami mleka koziego, ceramidami i miodem. O nim także niedawno było na blogu -> klik. To jeden z niewielu kremów, który zimą poradził sobie z moimi suchymi dłońmi. Dobrze je nawilża i delikatnie natłuszcza pozostawiając na rękach delikatną warstwę ochronną (zdaję sobie jednak sprawdę, że nie każdy lubi czuć jakąkolwiek warstwę na dłoniach). I ma subtelny, delikatny zapach. W moich zapasach znajduje się jeszcze jedno opakowanie tego kremu :)





Pat&Rub, rewitalizujący balsam do stóp żurawina i cytryna. Z działania tego produktu byłam bardzo zadowolona, jednak ja nie mam problemów z suchymi stopami. Szczerze powiedziawszy nie wiem, czy z takimi by sobie poradził. Moje bezproblemowe raczej stopy po zastosowaniu tego balsamu były dobrze nawilżone i natłuszczone. Na dłuższą metę zmęczył mnie jednak ten cytrusowy zapach więc narazie muszę od tego zapachu odpocząć. Mimo wszystko go polecam. Możecie o nim poczytać tutaj.





Alverde, emulsja do mycia twarzy z nagietkiem. Mój ulubieniec. Używałam go z wielką przyjemnością a w szafie mam jeszcze 3 szt tego produktu. Doskonale radzi sobie ze zmywaniem nawet całego makijażu, bez uprzedniego oczyszczania twarzy mleczkiem czy płynem micelarnym. Czasami używałam go tylko do domywania resztek a czasami do zmywania całego makijażu i w jednym i drugim przypadku byłam z niego tak samo zadowolona. Nie podrażnia, nie wysusza a skóra po jego użyciu jest miękka i gładka. Naprawdę polecam. A jeśli chcecie co nieco więcej się o nim dowiedzieć to zapraszam tutaj.




Yves Rocher, dwufazowy płyn do demakijażu oczu Pur Bleuet. Jak wiecie często mam problemy z preparatami do demakijażu oczu, ponieważ mnie podrażniają. Z tym produktem nie miałam tego problemu: dobrze zmywał makijaż oczu nie podrażniając ich przy tym i nie robiąc im żadnej krzywdy. Jednak mojej ukochanej Biodermy Sebsibio chyba nic nie jest  stanie przebić więc póki mam dwie kolejne buteleczki Biodermy to aktualnie jej używam. Niemniej jednak być może do tego produktu jeszcze kiedyś wrócę. Tutaj możecie poczytać troszkę więcej na jego temat.




AA Ultra Nawilżanie, micelarny płyn do demakijażu oczu i twarzy. To produkt, do którego już nie wrócę. Może i makijaż twarzy zmywał dobrze, ale po prostu nie znosiłam tego uczucia lepienia się twarzy jaki fundował ten produkt. Mimo, że to uczucie na mojej buzi długo nie trwało bo potem zmywałam twarz żelem to jednak nie wspominam tego micela zbyt miło. Biedronkowy micel, który jest dużo tańszy, bije go na głowę.




BeBeauty, płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu. Pisałam o tym płynie 4 dni temu -> klik. Bardzo się z tym produktem polubiłam: jest tani, dobrze zmywa makijaż twarzy i pozostawia na skórze przyjemne uczucie odświeżenia. I najważniejsza dla mnie rzecz: nie podrażnia ani nie uczula. Kolejna buteleczka tego micela jest w użyciu, a jeszcze jedna stoi w zapasach.






Alverde, szampon do włosów Olive Henna. Jego recenzja na blogu ukazała się kilka dni temu -> klik. U mnie ten produkt spisał się naprawdę bardzo dobrze czego dowodem jest kupienie przeze mnie kolejnej buteleczki. Ładnie się pieni, bardzo dobrze domywa włosy z tłuszczu, brudu czy też z olejków, pięknie pachnie cytrusami i do tego wszystkiego u mnie włosy zyskały na objętości. Dla mnie produkt naprawdę dobry, jednak co włos to inne potrzeby ;)





Herba Studio, balsam do ust Tisane w słoiczku. To mój ulubieniec od około 2 lat. Odkąd go kupiłam po raz pierwszy to za każdym razem jak się kończy lecę po kolejne opakowanie. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza usta, radzi sobie z suchymi skórkami i jest dosyć wydajny. Ja zazawyczaj nakładam sobie grubą warstwę tego balsamu do ust na noc i rano budzę się z niezwykle miękkimi ustami. Wczoraj kupiłam kolejne opakowanie bo niestety Carmex w słoiczku strasznie wysuszał mi usta.

Sensique, korektor lakieru do paznokci. To taki mały gadżecik, który zagościł w mojej kosmetyczce po recenzji Agnieszki. Nie mam mu nic do zarzucenia, bo swoją rolę spełniał czyli domywał skórki z lakieru, kiedy je za bardzo upaćkałam, jednak zdecydowanie wolę korektor do lakieru z Essence ze względu na lepszą końcówkę.








E.l.f. - chusteczki matujące do twarzy. Dostałam je w prezencie i muszę przyznać, że całkiem miło mi się ich używało aczkolwiek do nich nie wrócę, bo mam już swojego ulubieńca w tej kwestii - chusteczki Inglota. Te z Elfa jak najbardziej matowiły twarz, ale naraz musiałam zużywać 2 szt podczas gdy Inglota zużywam 1 szt. Dla mnie więc nie jest to produkt zbyt ekonomiczny.







Oriflame, puder sypki w odcieniu Light. Bardzo ubolewam nad tym, że od długiego czasu produkt ten jest już niedostępny w katalogach Oriflame. Kiedy go wycofywali chciałam zamówić go na zapas, jednak nie przyszło do mnie żadne pudełeczko. Idealnie wyglądał na mojej twarzy, kolor stapiał się z kolorem podkładu i nie tworzył efektu maski. Wystarczyło nałożyć go naprawdę niewiele a buzia wyglądała naprawdę fajnie. Niestety, nie jestem w stanie pojąć dlaczego firmy wycofują tak fajne produkty...

Lioele, Dollish Veil Vita BB SPF25. Kupiłam 2 próbki w odcieniu zielonym, natomiast od koleżanki dostałam próbkę w kolorze fioletowym. I muszę powiedzieć, że z tych dwóch produktów bardziej przypadł mi do gustu ten w wersji zielonej, czyli przeznaczony do cery naczynkowej. Krem ten mnie zaskoczył, bo dosyć dobrze kryje a jego kolor idealnie stapia się z odcieniem mojej cery. Co prawda twarz po nim troszkę szybciej zaczynała mi się świecić, szczególnie jeśli pod krem BB nakładałam jeszcze krem nawilżający, ale mimo wszystko produkt ten polubiłam i zastanawiam się nad zakupem pełnego opakowania. Wersja fioletowa z kolei była dla mnie zbyt ciemna, dlatego też ją skreśliłam z listy zakupowej.

Efektima, maseczka oczyszczająca z wyciągiem z nagietka. Bardzo lubię tę maseczkę, bo faktycznie skórę oczyszcza i widać, że działa. Po jej spłukaniu skóra jest gładka i miła w dotyku i matowa przez kilka godzin. Tę maseczkę kupuję dosyć często.

Ziaja, maska kojąca z glinką różową. O maseczkach z Ziaji pisałam już niejednokrtonie, więc rozwodzić się nie będę: zarówno wersję różową, zieloną i szarą uwielbiam.

Dr. Van Der Hoog, maseczka czekoladowa. Holenderskie maseczki polubiłam od pierwszego użycia. Ten konkretny wariant pachnie i wygląda jak mleczna czekolada i skóra po jego użyciu jest naprawdę nawilżona i gładka w dotyku.

Balea, Seelenzart Maske. Maseczka, która w tempie ekspresowym nawilża twarz i sprawia, że jest delikatna i promienna. Jest to limika więc zachęcam do wypróbowania.

Rexona, antyperspirant Clear Pure. Używałam go przez długi czas i był dobry, jednak ostatnio zaczął mnie zawodzić. Przestał chronić moją skórę przed potliwością, choć bardzo dużych problemów z tym zjawiskiem nie mam. Być może moja skóra przyzwyczaiła się do tego produktu i przestał on na mnie działać? Nie wiem. Wiem jednak, że robię sobie od dezodorantów Rexony przerwę. Teraz używam Garniera i póki co jestem bardzo zadowolona.






Prokudent Med, płyn do płukania jamy ustnej. Ten produkt wypatrzyłam bodajże w styczniowym denku u KrOOpki. Do tej pory raczej omijałam te produkty, po niemiłych doświadczeniach z płynami marki Listerine. Cieszę się jednak, że zdecydowałam się zakupić płyn rossmannowskiej produkcji, bo jest tani i dobry. Bardzo dobrze odświeża oddech oraz zapobiega powstawaniu kamienia nazębnego. Kupiłam kolejne opakowanie, ale tym razem wersję zieloną .






Alouette, suche ręczniczki do twarzy. Przydatna rzecz do wycierania buzi po umyciu jej żelem czy zmyciu maseczki. Ręczniczki są miękkie i niezwykle delikatne dla twarzy. Kolejne opakowania mam już kupione.

Carea, płatki kosmetyczne do twarzy z aloesem. Biedronkowe płatki pojawiają się u mnie w każdym denku. Lubię je bo są dobre i tanie.

Lilibe, płatki kosmetyczne Maxi. Fajne płatki do zmywania makijażu twarzy. Duży format pozwala uniknąć zużywania masy małych płatków i ich późniejszego walania się po łazience.


Tak prezentują się moje lutowe zużycia.
Troszkę się tego nazbierało, prawda? :)


37 komentarzy:

  1. jakie duże denko ;)
    żadnego z tych produktów jeszcze nie miałam, prócz antyperspirantu z rexony ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, jakoś tak wyszło w tym miesiącu z denkiem ;)

      Usuń
  2. Oooo denko naprawdę duże :) Niestety nic z tego nie miałam, ale ten płyn micelarny z biedronki mnie ciekawi od zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płyn micelarny jak najbardziej mogę polecić :)

      Usuń
  3. Pierwsze zdjęcie robi wrażenie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak to się stało, że tyle tego wyszło.
      Ale część zużyć to oczywiście nie są tylko z jednego miesiąca ;)

      Usuń
  4. Kochana, faktycznie denko dobrze Ci poszło :)
    zastanawiam się nad Tisane od jakiegoś czasu, bo już tyyyle dobrego się o nim naczytałam :)

    Buziaki,Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też Magdo poszalałam ostatnio z zakupami :P

      Balsam Tisane polecam ale tylko wersję w słoiczku, w sztyfcie niestety nie jest już tak dobry.

      Usuń
    2. Aaaa już teraz wiem po co Ci takie zapasy :))
      Właśnie chcę kupić w słoiczku, żeby była taka wersja 'domowa' :)

      Usuń
  5. Ogromne denko, gratuluje tylu zużyć w tym miesiącu! u mnie niestety teraz bardzo słabo, mam nadzieje, że teraz w marcu będzie lepiej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      U mnie to pierwsze takie denko, inne były dużo mniejsze. Wiadomo, że są słabsze i lepsze miesiące, ważne żeby cokolwiek zużywać :)

      Usuń
  6. Widzę, że płyn ode mnie Ci zasmakował :D W ogóle pokaźne denko, u mnie w tym miesiącu - nic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aś, nie martw się - są miesiące lepsze i gorsze w zużywanie kosmetyków. U mnie też nie są to zużycia z jednego miesiąca dlatego tyle rzeczy się nagromadziło.

      A płyn jest genialny. Wiesz, że od dzisiaj w Rossmannie jest jakoś na promocji za ok. 5 zł? :)

      Usuń
  7. Nie miałam przyjemności używania, ale skusze się na pewno kiedyś na ten regenerujący.

    OdpowiedzUsuń
  8. ale dużee denko! ;) nie miałam okazji spotkać się z żadnym kosmetykiem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. i kto tu mówi od dużym denku, Twoje jest ogromne!
    też skończyłam żel Isany swoją droga bardzo fajny
    micel z BeBeauty dla mnie trochę za słaby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wera, ale moje po raz pierwszy jest takie, a Ty co miesiąc masz ogromne denka :)

      Żel z Isany także i mi przypadł do gustu.

      Usuń
  10. Wow, większego denka chyba jeszcze nie widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne, to pewnie tylko takie jednorazowe denko, bo nie sądzę, żebym co miesiąc takie miała ;)

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. no troszkę się tego wszystkiego nazbierało ;)

      Usuń
  12. Też bardzo lubię ten płyn micelarny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do Liebster Award, jeśli masz ochotę na zabawę to zapraszam :) Szczegóły znajdziesz tutaj : http://dwiekobietki.blogspot.com/2013/03/liebster-award-i-przesyka.html

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zaraz sprawdzę o co w tym chodzi :)

      Usuń
  14. Spore denko:) Liczyłam na coś więcej od żurawinowej Isany, niestety rozczarowałam się:/

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Troszkę się tego Kasiu wszystkiego nazbierało :)

      Usuń
  16. Tisane <3
    Jeszcze nie przetestowałam tej emulsji Alverde, a już czuję, że ją pokocham :D

    OdpowiedzUsuń
  17. no to mnie zszokowałaś :) mega ogromne denko masz w tym miesiącu, u mnie zdecydowanie skromniej.
    już sie nie mogę doczekać, aż wypróbuję tą emulsję do mycia twarzy z Alverde

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, nie wiem jakim cudem tyle rzeczy się u mnie uzbierało, naprawdę. Część z nich oczywiście używałam dłużej niż miesiąc.

      Mam nadzieję, że z tej emulsji będziesz tak samo zadowolona jak ja :)

      Usuń
  18. gratuluję zużyć :) nie obijałaś się widzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Oj nie Kasiu, w tym miesiącu się nie obijałam ;)

      Usuń
  19. Dużo, bardzo dużo się uzbierało.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zaglądanie na mojego bloga i pozostawiony komentarz :)
Każdy komentarz czytam i na pojawiające się pytania staram się zawsze odpowiedzieć :)

LinkinWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...